Doradca Donalda Trumpa do spraw bezpieczeństwa John Bolton prowadzi intensywne konsultacje z sąsiadami Rosji. We wtorek i w środę był w Kijowie, a przed nim jeszcze wizyta w Mińsku. To element polityki umacniania sąsiadujących z Rosją państw i – w przypadku sojusznika Kremla, jakim jest Białoruś – zachęcania do większej asertywności.
Ukraińców Bolton starał się przekonać do zablokowania sprzedaży zaporoskich zakładów Motor Sicz. Firma Skyrizon, powiązana z siłami zbrojnymi ChRL, kupiła pakiet kontrolny Motor Siczy, ale sprawa może zostać zablokowana przez urząd antymonopolowy. Zaporoski producent silników samolotowych ma znaczenie strategiczne i po modernizacji może przyspieszyć chińskie projekty zbrojeniowe. Amerykanie uważają to za zagrożenie dla własnych interesów. Szerzej o sprawie pisaliśmy wczoraj.
Według kijowskich źródeł Bolton miał też inny cel. Prezydent Wołodymyr Zełenski stara się o zaproszenie do Białego Domu. W lipcu m.in. o tym rozmawiał z Boltonem w Waszyngtonie Ołeksandr Danyluk, bliski współpracownik Zełenskiego, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Jednak Amerykanie – podobnie jak reszta świata i sami Ukraińcy – na razie nie wiedzą, czego mogą się spodziewać po ekipie dopiero budowanej przez biznesmena z branży rozrywkowej.
Bolton ma jasny przekaz: Waszyngton wspiera obronę Ukrainy przed rosyjską agresją i jej reformy energetyczne. Warunek jest jeden: realne zmiany zmierzające do demonopolizacji i dezoligarchizacji ukraińskiej gospodarki oraz walka z korupcją, wciąż pozostającą jednym z głównych problemów kraju. Na razie Bolton potwierdził, że Trump znajdzie czas na rozmowę z Zełenskim podczas wizyty obu polityków na obchodach 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej w Warszawie.
Obok marchewki jest też kij. Chodzi o śledztwa prowadzone w Stanach Zjednoczonych w sprawie domniemanego prania pieniędzy przez oligarchę Ihora Kołomojskiego. Informację o nich podano w kwietniu, gdy Zełenski, wspólnik Kołomojskiego w interesach, pewnie zmierzał już po wygraną w wyborach. Według niektórych źródeł śledztwa były przyczyną, dla której oligarcha przeniósł się ze Szwajcarii najpierw do Izraela, a potem na Ukrainę – mając paszporty obu tych państw, nie musi obawiać się ekstradycji.
Kołomojski ma duży wpływ na nowe rządy. Jego spółki wypierają z rynku konkurencję, bo po zwycięstwie Zełenskiego zaczęły wygrywać przetargi państwowe. Szefem biura prezydenta z naruszeniem prawa lustracyjnego został Andrij Bohdan, dawny prawnik oligarchy, stając się drugą najbardziej wpływową osobą w państwie. I choć źródła z otoczenia władz wskazują, że premierem zostanie dziś uznawany za reformatora 35-letni Ołeksij Honczaruk, wpływy Kołomojskiego mogą być hamulcem reform tak, jak wpływy najbogatszego Ukraińca Rinata Achmetowa wstrzymywały zmiany za kadencji Petra Poroszenki.
Niemniej ciekawa może być wizyta Boltona na Białorusi. Mińsk potwierdził, że doradcę Trumpa przyjmie prezydent Alaksandr Łukaszenka. Relacje z USA zostały zamrożone po sfałszowanych wyborach prezydenckich w 2006 r., jednak po 2014 r., gdy Białoruś pomogła w organizacji rozmów o zawieszeniu broni na ukraińskim Donieckim Zagłębiu Węglowym, jej notowania za Atlantykiem wzrosły. Oba państwa zaczęły negocjować powrót wycofanego przed laty ambasadora do Mińska, a Białorusini chcą nawet rozmów o dostawach amerykańskiej ropy.
Od wizyty w Mińsku prezydenta Billa Clintona w 1994 r., jeszcze przed zwycięstwem Łukaszenki w wyborach prezydenckich, na Białorusi nie było amerykańskiego polityka tej rangi. W 2009 r., podczas poprzedniej odwilży w relacjach z Zachodem, zakończonej rok później rozpędzeniem opozycyjnej manifestacji powyborczej, w Mińsku gościł Phil Gordon, asystent szefa dyplomacji. W 2018 r. podwaliny pod nową odwilż kładł Wess Mitchell, urzędnik tej samej rangi co Gordon.
– Chcemy zademonstrować pewną gotowość do rozmowy i okazać trochę – i słowo „trochę” jest tu naprawdę ważne – wsparcia Łukaszence, który stara się stawić czoła rosyjskiemu zagrożeniu – mówił John Herbst, były ambasador USA na Ukrainie. Moskwa ostatnio wzmogła presję na Mińsk, by ten zgodził się na przyspieszoną integrację, zakładającą m.in. budowę wspólnego rynku, przyjęcie rosyjskiego rubla jako białoruskiej waluty i rozmieszczenie na Białorusi stałych baz wojskowych.
Boltona jako człowieka odpowiedzialnego za bezpieczeństwo najbardziej niepokoi ten ostatni punkt. Politolog Waler Karbalewicz na portalu rozgłośni Swaboda napisał, że wizyta ma związek z zawieszeniem udziału USA w traktacie o likwidacji pocisków rakietowych średniego zasięgu. Zdaniem Karbalewicza Bolton zamierza wysondować, jak zachowa się Mińsk, jeśli Rosja będzie chciała rozmieścić takie rakiety na jego terenie.
Białoruś i Ukraina to niejedyne państwa sąsiadujące z Rosją, z którymi ostatnio kontaktował się Bolton. W lipcu przyjmował w Waszyngtonie szefa MSZ Kazachstanu Bejbyta Atamkułowa. „Kazachstan to bardzo cenny partner USA w Azji Środkowej, współpracujemy w sprawach energetycznych, gospodarczych, związanych z bezpieczeństwem i innymi regionalnymi priorytetami” – napisał Bolton na Twitterze.
Doradcę Trumpa przyjmie prezydent Alaksandr Łukaszenka