Do wyborczego rozstrzygnięcia zostały trzy tygodnie. Dotychczasowy przebieg wyścigu po mandaty do Parlamentu Europejskiego pokazuje, że toczy się on na kilku płaszczyznach.
(Roz)dawanie. Najważniejszy dotyczy tego, co kto da, a co może zabrać, czyli obietnic wyborczych. Te zaś są kapitałem na wybory parlamentarne, a nie europejskie. PiS otworzył ten front, prezentując piątkę Kaczyńskiego. Ma przewagę nad opozycją, gdyż już spełnia swoje obietnice. W zeszłym tygodniu do seniorów dotarły pierwsze wypłaty Emerytury plus. Na ostatnim posiedzeniu Sejmu została uchwalona ustawa o 500 plus na każde dziecko. W tym tygodniu zajmie się nią Senat. Zadyszkę złapała za to ustawa o PKS. Opozycja stara się odpowiedzieć na te pomysły, dorzucając własne i zapewniając, że nie odbierze tego, co daje obecny rząd.
Kampania na obietnice zamieniła się w licytację na miliardy złotych. Już widać niebezpieczeństwo złożenia zbyt wyśrubowanych obietnic i kłopotów w ich realizacji w kolejnej kadencji. Może dlatego w ostatnich dniach opozycja zmieniła nieco strategię, obiecując dodatkowe 100 mld zł, ale nie w polskim budżecie, a w ramach zmiany wieloletniego unijnego. Do tego dodaje postulaty nie tyle socjalne, ile dotyczące jakości życia i usług publicznych. Stąd obietnice dostępu do lekarza specjalisty w ciągu 21 dni i udzielania pomocy na szpitalnym oddziale ratunkowym w ciągu godziny.