Na rozstrzygnięcie, czy nasz kraj zapłaci funduszowi Abris (formalnie spółce PL Holdings) za wywłaszczenie go pięć lat temu z akcji FM Banku PBP, przyjdzie jeszcze poczekać
Chociaż dwukrotnie Trybunał Arbitrażowy (TA) w Szkokholmie, a następnie szwedzki sąd apelacyjny, potwierdziły należne inwestorowi odszkodowanie, to sprawa weszła na wyższy poziom. – Sąd Apelacyjny w Sztokholmie w wyroku z 22 lutego udzielił zgody na złożenie przez Polskę skargi do Sądu Najwyższego w Szwecji. Skarga została złożona w dniu 1 marca, a Sąd Najwyższy, przyjmując skargę do rozpoznania, jednocześnie wyznaczył termin na jej merytoryczne uzasadnienie do końca kwietnia. Tym samym postępowanie w Szwecji jest w toku – informuje DGP Mariusz Haładyj, prezes Prokuratorii Generalnej, która reprezentuje prawnie Polskę w tego typu sprawach.
W DGP opisywaliśmy już, że fundusz Abris wezwał Ministerstwo Finansów do zapłaty odszkodowania, a resort odmówił uiszczenia „rachunku” za decyzję Komisji Nadzoru Finansowego z 2014 r. do czasu rozstrzygnięcia kolejnej odsłony sądowej batalii. Dzisiaj wiadomo, że należne odszkodowanie to ponad 720 mln zł plus zwrot kosztów prawnych w wysokości ok. 4 mln euro dla inwestora. Kwota odszkodowania rośnie jednak z każdym dniem o ok. 125 tys. zł. Dodatkowo fundusz chce ok. 90 mln zł odsetek, które utracił decyzją sądu apelacyjnego, i również w tej sprawie złożył skargę do Sądu Najwyższego.
Udało nam się ustalić, że w ramach strategii, jaką przyjmie Polska przed szwedzkim Sądem Najwyższym, będzie próba udowodnienia, że TA popełnił błędy. – Będziemy zwracali uwagę Sądu Najwyższego na istotne uchybienia formalne TA, których nie uwzględnił sąd apelacyjny, tj. będziemy np. podważać zasadność oparcia się przez TA przy wydawaniu wyroku na opinii przygotowanej przez Stanisława Kluzę, byłego szefa Komisji Nadzoru Finansowego, na rzecz Abrisu. Ona była kluczowym argumentem podnoszonym w arbitrażu, w sytuacji gdy Polska nie miała możliwości przesłuchania Stanisława Kluzy podczas rozprawy w trybunale z uwagi na to, że nie pojawił się on w sądzie. Uniemożliwiło to podważenie tej opinii, a brak stawiennictwa na rozprawie powinien – ze względów proceduralnych – skutkować pominięciem takiej opinii, czego trybunał jednak nie zrobił – przekonuje nasz informator i stwierdza też, że Kluza nie jest prawnikiem, więc trudno oczekiwać, aby mógł zabierać ekspercko głos w materii prawnej decyzji.
W DGP opisywaliśmy w lipcu ub.r. wątek szefa KNF w latach 2006–2011. Wówczas udało nam się ustalić, że na zlecenie Abrisu przygotował on dokument zatytułowany „Independent expert opinion” (niezależną opinię ekspercką) w sprawie wywłaszczenia inwestora z akcji banku.
Abris został zmuszony przez KNF, którym kierował Andrzej Jakubiak, a za sektor bankowy odpowiadał jego zastępca Wojciech Kwaśniak, do sprzedaży FM Banku PBP. Zdaniem Kluzy, który kierował nadzorem przed duetem Jakubiak-Kwaśniak, było to działanie nieproporcjonalne do ewentualnej przewiny inwestora. Podczas przesłuchania jako tzw. ekspercki świadek potwierdził, że nie widzi m.in. uzasadnienia do podjęcia tak surowych działań jak te, które zaordynował Abrisowi polski nadzór i wskazał na wiele innych, łagodniejszych, chociaż też dotkliwych sankcji.
Tutaj zaczyna się jednak problem z jego opinią, bo zgodnie z regułami gry panującymi w arbitrażu, aby została uznana, powinno się odbyć tzw. cross-examination. Czyli polska strona powinna mieć możliwość zadania byłemu szefowi KNF pytań o przygotowaną przez niego ekspertyzę i tym samym próbować ją podważyć. Do tego jednak nie doszło, bo Stanisław Kluza na przesłuchaniu się nie stawił. 23 marca 2016 r. rada nadzorcza BOŚ Banku powołała go na stanowisko wiceprezesa i powierzyła pełnienie obowiązków prezesa. Bank kontrolowany jest przez Skarb Państwa, a ten jest stroną w postępowaniu arbitrażowym przeciwko zagranicznemu inwestorowi.
W częściowym wyroku trybunału można znaleźć zapis, że w lipcu 2016 r., tuż przed rozpoczęciem tury przesłuchań w sprawie sporu o bank, Kluza zgłosił swoje obawy wobec potencjalnego konfliktu interesów związanego z tym, że pracuje obecnie dla nadzorowanego przez KNF podmiotu, czyli BOŚ Banku.
Strona polska złożyła na późniejszym etapie postępowania wniosek o wyłączenie jego zeznań ze sprawy. Opinie Kluzy były jednak cytowane w wyroku.
– Chcielibyśmy podkreślić, że Prokuratoria nie podważa faktu potwierdzonego przez TA, że KNF swoim traktowaniem PL Holdings naruszyła prawo i że za szkody spowodowane bezprawnymi działaniami KNF, Polska musi zapłacić odszkodowanie. Prokuratoria powołuje się jedynie na sprawę Achmea, aby podważyć zasadność formuły postępowania arbitrażowego, a nie zasadność żądań – informuje nas Abris.
Faktycznie, w tej sprawie koronnym argumentem strony polskiej jest wyrok w sprawie Achmea (spółka holenderska) przeciwko Słowacji. Trybunał Sprawiedliwości UE stwierdził, że umowy o ochronie inwestycji pomiędzy krajami członkowskimi Unii są niezgodne ze wspólnotowym prawem. Na tej podstawie sprawa FM Banku nie powinna być rozstrzygana w arbitrażu.