Zaczynającą się właśnie w Unii Europejskiej kampanię wyborczą może zakłócać kremlowska machina dezinformacyjna. Wymierzona ma być m.in. w relacje Warszawa – Kijów i w europejskie aspiracje Ukrainy
Szef Estońskiej Służby Wywiadu Zagranicznego opublikował ostatnio raport, z którego wynika, że Moskwa przygotowuje masową operację dezinformacyjną przed zaplanowanymi na koniec maja wyborami do Parlamentu Europejskiego. – Kreml będzie z pomocą mediów społecznościowych mieszać się w wewnętrzną politykę krajów członkowskich UE i próbować zmobilizować ich obywateli do głosowania na siły polityczne życzliwe Władimirowi Putinowi, żeby wybrać jak największą liczbę prorosyjskich europosłów – powiedział Mikk Marran, szef ESWZ. Dodał, że kampania skoncentruje się na dużych krajach, gdzie prokremlowskie partie odgrywają znaczącą rolę.
Chodzi o francuski Front Narodowy Marine Le Pen oraz włoską Ligę Matteo Salviniego, która tworzy obecnie koalicję rządzącą. To powtórka z 2016 r., kiedy inspirowany przez rosyjskie władze internetowy trolling, czyli udział w dyskusjach na forach, którego celem jest – jak pisze Wikipedia – wywołanie gniewu lub skupienie na sobie uwagi użytkowników sieci, przyczynił się najpierw do zwycięstwa sił antyeuropejskich w referendum dotyczącym brexitu, a potem do sukcesu Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. W tym roku Moskwa ma – według estońskiego raportu – zintensyfikować swoje działania także nad Wisłą.
Kremlowskie trolle skupiają się w Polsce przede wszystkim na uderzaniu w nasze relacje z Ukrainą i w europejskie aspiracje Kijowa. Centrum Stosunków Międzynarodowych opublikowało raport, w którym opisuje, na czym dokładnie polega prowadzona przez Rosję wojna informacyjna w mediach społecznościowych. Chodzi m.in. o fabrykowanie wywiadów z polskimi dowódcami wysokiej rangi na temat szczegółów szczytu NATO z 2016 r. oraz klasyczne wręcz fake newsy o incydentach dyplomatycznych na linii Kijów – Warszawa. Raport dowodzi, że kilka z tych nieprawdziwych informacji przeniknęło do mediów głównego nurtu i zatruło na jakiś czas debatę. Jego autorzy twierdzą, że osoby szerzące dezinformację i posługujące się w społecznościówkach fałszywą tożsamością, często robią błędy gramatyczne i używają dosłownie tłumaczonych na polski rosyjskich wyrażeń idiomatycznych. Opłacane przez Moskwę trolle są aktywne nie tylko na Facebooku i Twitterze, lecz także na portalach informacyjnych takich jak Onet.pl, Gazeta.pl czy Dziennik.pl.
Ale Moskwa próbuje też zbić kapitał na sprawach pozornie niezwiązanych z podstawową osią sporu politycznego w Polsce. W polskim internecie wspiera też np. ruch antyszczepionkowy. Portal Gloria.tv, zarejestrowany pod moskiewskim adresem, regularnie publikuje materiały o szkodliwości szczepionek.
Media zależne od Kremla wspierają też i nagłaśniają polskich polityków, głównie ze środowisk reakcyjnej prawicy, którzy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego zjednoczyli się w ramach projektu o nazwie Konfederacja i liczą na zdobycie kilkuoosobowej reprezentacji w Strasburgu. Pod koniec stycznia Sputnikowi.pl, czyli polskiej wersji rosyjskiej rządowej agencji informacyjnej, wywiadu udzielił Grzegorz Braun. Były kandydat na prezydenta Gdańska powiedział m.in.: „Historia relacji polsko-rosyjskich stanowczo wymaga napisania od nowa – dopiero na tym gruncie możemy cokolwiek sensownego budować. Nie powinniśmy dłużej zwlekać z podjęciem tego wysiłku. Bo inaczej znów politykę podyktują nam obcy – napuszczą nas na siebie, a potem jeszcze napiszą dla nas swoją wersję historii zwycięzców, której każą się uczyć na pamięć naszym dzieciom. Czas najwyższy przejąć inicjatywę”.
Janusz Korwin-Mikke jest częstym gościem Sputnika. Opowiadał m.in. o swojej wizycie w Czeczenii, po której chwalił zależnego od Kremla prezydenta Ramzana Kadyrowa, słynącego na całym świecie z naruszania praw człowieka. Samego Putina JKM nazywa, bez ironii, Jego Ekscelencją. Ale też ostentacyjnie podkreśla, że jego zadaniem w Strasburgu jest dekonstrukcja Unii Europejskiej. Na pytanie Sputnika, czy przyszedł do Parlamentu Europejskiego, żeby go zniszczyć i zburzyć, odpowiedział: „Robię, co mogę. Na razie doszło do brexitu (wywiad opublikowano krótko po referendum – red.), ale to wzmacnia UE, a nie osłabia. Teraz trzeba doprowadzić do dalszych zmian. Jeśli Francja wyszłaby z Unii – to byłoby już coś”. Szef partii KORWiN ubolewał też nad jakością relacji polsko-rosyjskich: „Miałem nadzieję, że Viktor Orbán naleje trochę oleju do głowy prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu. Ale Jarek jest odporny, ma tę nienawiść do Rosji wyssaną z mlekiem matki i koniec. On jest piłsudczykiem, a piłsudczycy nienawidzą Rosji”.
W roli niemal eksperta Sputnika występuje też ukrainofob Andrzej Zapałowski, opowiadający o „elemencie banderowskim”, który zalewa Polskę. W przeszłości był on posłem AWS (rekomendowanym przez KPN) i europosłem z list Ligi Polskich Rodzin. W marcu dołączył do Konfederacji i planuje kandydowanie do Parlamentu Europejskiego.