Były marszałek woj. podkarpackiego Mirosław Karapyta miał w przyszłym tygodniu zeznawać przed komisją śledczą ds. Amber Gold. Przekazał jednak zwolnienie lekarskie. Pełnomocnik Karapyty Andrzej Mucha zapewnił, że jego klient nie uchyla się od przesłuchania i zamierza stawić się w innym terminie.

Karapyta - jak poinformował jego adwokat - miał zeznawać przed komisją śledczą w przyszłym tygodniu, w środę 20 lutego.

Przewodnicząca komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann (PiS) potwierdziła w środę PAP, że przesłuchanie Karapyty miało się odbyć w przyszłym tygodniu, ale - jak mówiła - "we wtorek przesłał on jednak do komisji zwolnienie lekarskie (do 15 marca) w związku z czym do tego przesłuchania nie dojdzie".

"Kolejny termin jego przesłuchania zostanie zapewne wyznaczony na kwiecień" - zapowiedziała szefowa komisji śledczej.

Pełnomocnik Karapyty powiedział, że nie chce udzielać informacji z jakiego powodu nie odbędzie się przesłuchanie Karapyty, które komisja śledcza planowała na przyszły tydzień. Adwokat zaznaczył, że wysłane zostało "usprawiedliwienie o niemożności stawiennictwa i będzie wyznaczony nowy termin" przesłuchania.

Mec. Mucha zaznaczył, że jego klient "w żaden sposób" nie uchyla się od tego przesłuchania. "Chcemy wszystko wyjaśnić. Nie mamy nic do ukrycia. Zamierzamy się stawić, złożyć zeznania i odpowiedzieć na pytania komisji" - powiedział Mucha. Stwierdził, że nie wie czego komisja oczekuje po zeznaniach jego klienta.

Wassermann pytana skąd decyzja o wezwaniu Karapyty na przesłuchanie odparła, że wynika to "z faktu, iż istnieją poszlaki wskazujące, że posiada on wiedzę na temat OLT, w tym "ewentualnych działań ze strony byłego premiera Donalda Tuska lobbujących za wejściem OLT na lotnisko w Rzeszowie".

Według wcześniejszych zapowiedzi ostatnim świadkiem przed komisją śledczą miał być Donald Tusk przesłuchany na początku listopada ub.r. Szefowa komisji śledczej pytana przez PAP na przełomie roku, czy w związku z napływaniem kolejnych dokumentów ze służb specjalnych, komisja planuje w 2019 r. przesłuchać dodatkowych świadków, stwierdziła, że niczego nie można wykluczyć.

Wśród ewentualnych dodatkowych świadków, których mogłaby przesłuchać komisja w 2019 roku, Wassermann wskazała wówczas na informatora programu "Alarm" w TVP. Na początku listopada ub.r. w programie przedstawiono materiał, w którym rozmówca, przed laty wysoki rangą urzędnik publiczny, twierdził, że b. premier Donald Tusk "namawiał go do OLT Express"; rozmówca odmówił jednak podania swojej tożsamości. Pod koniec listopada ub.r. komisja śledcza przegłosowała wniosek dotyczący zwrócenia się do Telewizji Polskiej o przesłanie nagrania oraz zapytania o dane informatora.

"TVP odmówiła komisji udostępnienia danych tego informatora. Nasi doradcy zadali sobie jednak trud +przeszukania internetu+ i większość z nich wskazała, iż ich tropy wskazują, że informatorem może być właśnie Karapyta" - powiedziała w środę PAP Wassermann.

O tym, że Karapyta miał stanąć przed komisją śledczą ds. Amber Gold napisał we wtorek portal wp.pl.

Celem powołanej w lipcu 2016 r. komisji śledczej jest zbadanie i ocena prawidłowości i legalności działań podejmowanych wobec spółki Amber Gold przez rząd, w szczególności ministrów: finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych.

Amber Gold powstała na początku 2009 r. i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. W połowie 2011 r. spółka przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express.

Linie OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 r. Z kolei Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 r., a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń, w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej firma oszukała w sumie niemal 19 tys. swoich klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.

W styczniu Karapyta został skazany przez Sąd Rejonowy w Przemyślu na 4 lata więzienia. Był oskarżony m.in. o gwałt i korupcję. Wyrok nie jest prawomocny. Karapyta w latach 2007-10 pełnił funkcję wojewody podkarpackiego, a od 2010 do odwołania w 2013 roku był marszałkiem województwa. Należał do PSL.