Mimo złej sytuacji kadrowo finansowej w Inspekcji Weterynaryjnej wszyscy inspektorzy weterynaryjni prowadzą kontrole w rzeźniach - poinformował we wtorek w Polsat News wiceprezes Krajowej Rady Lekarsko-Weterynaryjnej Marek Wisła.

"Jesteśmy w stanie skontrolować wszystkie rzeźnie w tym momencie, mimo złej sytuacji kadrowo finansowej" - dodał.

Wisła zapytany o regularność kontroli w rzeźniach odpowiedział, że "Izba Lekarsko Weterynaryjna mówiła o liberalizacji nadzoru nad przetwórstwem mięsa. Chodziło o zniesienie świadectw zdrowia dla zwierząt kierowanych do uboju, wprowadzenie skupu obwoźnego i między innymi kontroli w zakładach. Jeżeli jest niskie prawdopodobieństwo popełnienia jakiegoś wykroczenia na terenie zakładu, ten zakład kontroluje się raz w roku – analiza ryzyka jest taka. Jeżeli jest możliwość popełnienia jakiegoś błędu, to raz na kwartał".--

W zeszłym tygodniu telewizja TVN24 wyemitowała reportaż o nielegalnym uboju krów, który odbywał się w nocy bez nadzoru weterynaryjnego w rzeźni w powiecie Ostrów Mazowiecka. Po reportażu Główny Inspektorat Weterynarii cofnął zgodę na prowadzenie działalności rzeźni.

Resort rolnictwa przekazał także, że zabezpieczone mięso zostało przebadane. "Nie stwierdzono zagrożeń biologicznych. Jednak na zasadzie ostrożności całe mięso z ubojni jest wycofywane, gdyż prowadzono tam działania niezgodnie z obowiązującymi przepisami prawa" - podkreśliło MRiRW.

W piątek rzeczniczka KE Anca Paduraru poinformowała, że mięso z nielegalnego uboju krów w rzeźni w Polsce trafiło do 14 krajów Unii Europejskiej. Oprócz Polski są to: Czechy, Estonia, Finlandia, Francja, Węgry, Litwa, Łotwa, Portugalia, Rumunia, Hiszpania, Szwecja, Niemcy i Słowacja.

Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski oświadczył, że w tej sprawie nie może być pobłażania, bo chociaż był to przypadek incydentalny, psuje wizerunek polskiej żywności.