Dzisiejsze "taśmy Kaczyńskiego" pokazują siłę oddolnych i obywatelskich inicjatyw; dostałem potężny argument za powrotem do polityki, bardzo starannie to przemyślę - napisał we wtorek na Facebooku lider stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa Jan Śpiewak.

"Gazeta Wyborcza" opublikowała we wtorek stenogram nagrania rozmowy m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Ujawniona rozmowa odbyła się 27 lipca 2018 r. w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Wzięli w niej udział Jarosław Kaczyński, jego brat cioteczny Grzegorz Tomaszewski, austriacki biznesmen Gerald Birgfellner, powiązany rodzinnie z prezesem PiS i jego wspólniczka, pełniąca jednocześnie rolę tłumaczki.

Z nagrania wynika - jak napisała "GW" - że projekt budowy został wstrzymany ze względu na nieprzychylność władz Warszawy i kampanię działacza miejskiego Jana Śpiewaka. "Jeśli nie wygramy wyborów, to nie zbudujemy wieżowca w Warszawie" – miał powtarzać kilkakrotnie Kaczyński w rozmowie z 27 lipca 2018 r.

"Dzisiejsze #taśmyKaczyńskiego pokazują siłę oddolnych i obywatelskich inicjatyw. To ich najbardziej boi się układ PO-PiS. Jeszcze pół roku temu Tomasz Lis wraz z Hanną Gronkiewicz-Waltz nazywali mnie obraźliwie +cynglem PiS-u+. Dzisiaj widzimy, że Jarosław Kaczyński bał się +operacji Śpiewaka+" - napisał we wtorek Śpiewak, odnosząc się do sprawy.

Jak ocenił, "sprawa ma podwójny wymiar". "Po pierwsze partie polityczne nie powinny zajmować się działalnością gospodarczą, nie powinny stawiać wieżowców. Po drugie, pokazuje jak bardzo nietransparentny jest proces rozwoju Warszawy. To my mieszkańcy powinniśmy mieć decydujący głos w sprawach, które dotyczą przyszłości naszych małych ojczyzn. O pozwoleniach na budowę nie powinni decydować politycy i zblatowani z nimi deweloperzy za zamkniętymi drzwiami, tak jak to się dzisiaj dzieje w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Wrocławiu, czy Poznaniu" - napisał.

Dodał, że "czuje ogromną satysfakcję z tego, że udało nam się zatrzymać kolejną bezmyślną inwestycję deweloperską". "Nie zawsze się udaje. Druga strona ma media, najlepszych prawników i nie waha się zastraszać tych, którzy mają odwagę głośno walczyć o interesy obywateli" - zaznaczył.

"To jest prawdziwa choroba III RP. Ostrze i krytyka jest skierowana w tych, którzy zagrażają interesom elit i +solidarności pieniądza+. Wielu z Was zachęca mnie do powrotu do polityki. Dzisiaj na pewno dostałem potężny argument za powrotem. Bardzo starannie to przemyślę. Powiem Wam dzisiaj jedno: narzędzia mogą się zmienić, cel pozostaje ten sam - uczciwe i sprawne państwo, które słucha głosu swoich obywateli. Zachęcam Was, żebyście się nie bali, podejmowali takie działania, szli za naszym przykładem i głośno protestowali, gdy dzieje się niesprawiedliwość. To jest właśnie prawdziwa demokracja, której boją się zawodowi politycy" - dodał Śpiewak.

Śpiewak oświadczył, że wycofuje się z polityki przed prawie dwoma tygodniami, po ogłoszeniu wyroku w sądzie rejonowym Warszawy, który uznał go winnym zniesławienia Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej, adwokat i córki byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Uzasadnienie tego nieprawomocnego wyroku nie jest jawne.

Miejski aktywista i były kandydat na prezydenta Warszawy ma zapłacić 5 tysięcy złotych grzywny i 10 tysięcy nawiązki na rzecz Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej. Śpiewak zapowiedział, że grzywny nie zapłaci, nawet jeśli przegra apelację.

Proces o zniesławienie Górnikowska-Ćwiąkalska wytoczyła Śpiewakowi w związku z konferencją prasową z 19 października 2017 roku przed kamienicą na Joteyki 13 na warszawskiej Ochocie. Społecznik mówił wówczas, że Górnikowska-Ćwiąkalska, była kuratorem 118-letniej osoby i przejęła dzięki temu pół kamienicy przy Joteyki 13. Budynek przekazano w prywatne ręce w 2011 roku.

Śpiewak powiedział PAP po ogłoszeniu wyroku, że zamierza zrezygnować z udziału w życiu politycznym, doprecyzowując, że nie będzie startować w wyborach ani ubiegać się o urzędy. B. radny zaznaczył, że jego decyzja nie oznacza zaprzestania wszelkiej działalności publicznej. Jak zapowiedział, działalność społeczną będzie realizował poprzez założone przez siebie w 2017 r. stowarzyszenie Wolne Miasto Warszawa. Zrezygnuje natomiast z zasiadania w zarządzie utworzonego wraz z działaczami organizacji, które weszły w skład komitetu Śpiewaka w wyborach na prezydenta stolicy stowarzyszeniu Wygra Warszawa, ponieważ - jak ocenił - jest ono "ciałem politycznym".

Pytany wówczas, czy dopuszcza powrót jeśli zmieni się sytuacja polityczna w kraju, Śpiewak odpowiedział: "Nigdy nie mów nigdy", dodając, że "obecna sytuacja w Polsce jest tak ponura i porażająca, że trudno to sobie wyobrazić".(PAP)

autor: Wiktoria Nicałek