Wszystkie moje oświadczenia majątkowe są złożone prawidłowo i nigdzie nie popełniłem przestępstwa – powiedział w czwartek po usłyszeniu nowych zarzutów prokuratorskich poseł PO Stanisław Gawłowski. Dodał, że niczego, co robił w swoim życiu, się nie wstydzi.

Stanisław Gawłowski (w rozmowie z PAP zgodził się na podanie nazwiska) usłyszał zarzuty popełnienia dwóch kolejnych przestępstw, w tym jednego o charakterze korupcyjnym – poinformowała Prokuratura Krajowa.

"Chciałem pokazać państwu tylko jeden dokument, bo jestem poddawany wszechstronnej kontroli różnych instytucji państwa PiS" – powiedział dziennikarzom tuż po wyjściu z prokuratury Stanisław Gawłowski. "To protokół kontroli, który otrzymałem trzy dni temu po wielu miesiącach kontroli prowadzonej przez Centralne Biuro Śledcze" – poinformował poseł PO.

"+Nie stwierdzono nieprawidłowości w zakresie złożonych przez kontrolowanego w latach 2014-2018 oświadczeń majątkowych, w tym stanowiących o możliwości popełnienia przez kontrolowanego przestępstwa w zakresie przedmiotowym postępowania kontrolnego+" – powiedział Gawłowski.

Jak dodał, "To CBA samo stwierdziło, że wszystkie oświadczenia majątkowe, które wypełniałem, są złożone prawidłowo i nigdzie nie popełniłem przestępstwa".

"Niczego, czego robiłem w swoim życiu, się nie wstydzę, dokładnie niczego, a wstydzić muszą cię ci, którzy rozpoczęli całą sprawę, w niej uczestniczą i doprowadzili do tego. To oni w przyszłości będą ponosić odpowiedzialność. Jestem tego pewny, pewny bardziej niż czegokolwiek dzisiaj" – dodał na zakończenie Gawłowski.

W czwartek prokurator Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej uzupełnił zarzuty wobec posła PO o przyjęcie korzyści majątkowej w kwocie co najmniej 300 tys. zł. Według prokuratury poseł miał wykorzystywać pozycję wiceministra, oferując przedsiębiorcy przychylność, poparcie i pomoc w zakresie przetargów organizowanych przez Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie.

Drugi zarzut dotyczy prania brudnych pieniędzy w łącznej wysokości ponad 200 tys. zł. Według ustaleń prokuratury poseł miał podjąć czynności mające na celu udaremnienie lub znaczne utrudnienie stwierdzenia pochodzenia przyjętej uprzednio w formie łapówki nieruchomości Boi w Chorwacji.

Według prokuratury Gawłowski "Chciał ukryć faktycznego właściciela tej nieruchomości, którym był on sam. W oparciu o nierzetelne dokumenty zorganizował wraz z innymi ustalonymi osobami zawarcie umowy kupna-sprzedaży nieruchomości położnej w Chorwacji, poświadczającą nieprawdę w zakresie stron transakcji małżeństwu Piotra i Haliny K. Czynności te miały udaremnić lub znacznie utrudnić stwierdzenie przestępnego pochodzenia przyjętej łapówki" – poinformowała PK w komunikacie przesłanym PAP.

Są dwa dodatkowe zarzuty, a dwa zmienione – powiedział dziennikarzom obrońca Gawłowskiego Włodzimierz Łyczywek, który towarzyszył posłowi w prokuraturze.

"Jeżeli ten pomawiający najpierw przez długie miesiące, a nawet lata mówił, że panu posłowi dał taką kwotę, potem dodaje sobie po kilku latach jeszcze większą, no to prokurator musi zmienić ten zarzut w zakresie tej wyższej kwoty, ale nic tam się nie zmieniło w okolicznościach faktycznych. To tylko zmiana kwoty" – powiedział Łyczywek.

"Jeżeli chodzi o dwa dodatkowe zarzuty, o których dawno już wiedzieliśmy, to jest ten pokój, bo to nie apartament; to taki kiepski, najgorszy, który użytkował właściciel, a który to właściciel zaproponował rodzinie pana posła, aby go kupiła. No i kupiła, a to traktuje prokuratura jako korupcję. W sytuacji, w której ten, który zbywał, mówi, że nie dostawał pieniędzy pan poseł od niego, tylko odwrotnie. On otrzymywał pieniądze od pana posła w formie pożyczki" – dodał Łyczywek.

Drugi z obrońców Gawłowskiego Rafał Wiechecki powiedział z kolei, że dziś żadnych nowych środków zapobiegawczych względem posła prokuratura nie zastosowała. "Pan poseł składał dziś wyjaśnienia i odpowiadał na pytania prokuratury. Sam jest zainteresowany, żeby ta sprawa jak najszybciej się zakończyła bądź umorzeniem przez prokuraturę wszystkich zarzutów, bądź skierowaniem aktu oskarżenia, żeby mógł się w sądzie bronić przed niezależnym sądem i niezależnymi sędziami" – dodał.

Według obrońców nie ma ryzyka, że poseł wróci do aresztu.