W środę Sąd Najwyższy ma rozpoznać kasacje złożone w sprawie dotyczącej zawalenia się hali Międzynarodowych Targów Katowickich w 2006 r. Rozprawę wstępnie zaplanowano na trzy godziny - choć niewykluczone, że ulegnie ona przedłużeniu.

Łącznie - po prawomocnie zakończonej we wrześniu zeszłego roku przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach sprawie dotyczącej zawalenia się hali MTK - do Sądu Najwyższego wpłynęło sześć kasacji. Złożyli je obrońcy pięciorga skazanych oraz - w odniesieniu do uniewinnionego b. członka zarządu MTK - prokuratura.

Sprawę rozpozna trzyosobowy skład sędziowski SN. Przewodniczyć będzie sędzia Barbara Skoczkowska; oprócz niej w składzie znaleźli się sędziowie: Michał Laskowski i Marek Pietruszyński. Ze względu na obszerność sprawy wszyscy wyznaczeni sędziowie będą jej współsprawozdawcami.

W końcu lipca SN nie uwzględnił wniosków obrońców o wstrzymanie - do czasu rozpoznania kasacji - wykonania wyroków wobec pięciorga skazanych w tej sprawie na kary więzienia. We wrześniu SN poinformował natomiast o wyznaczeniu terminu rozpoznania kasacji na 21 listopada.

Do katastrofy hali MTK doszło w styczniu 2006 r. Była to największa katastrofa budowlana w historii Polski. Po zawaleniu się dachu hali zginęło 65 osób uczestniczących w targach gołębi pocztowych, a ponad 140 zostało rannych, w tym 26 doznało ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

W związku z katastrofą hali MTK prokuratura oskarżyła pierwotnie 12 osób - jedna z nich dobrowolnie poddała się karze, inny oskarżony zmarł w trakcie procesu, a sprawa kolejnego została wyłączona do odrębnego postępowania ze względu na stan zdrowia.

Proces karny w sprawie katastrofy toczył się od maja 2009 r. i był jednym z największych w historii śląskiego wymiaru sprawiedliwości. Podczas siedmiu lat odbyło się ponad 200 rozpraw, które - jak obliczył jeden z adwokatów - trwały blisko 1250 godzin. W sprawie zgromadzono ponad 300 tomów akt głównych. Przed sądem przesłuchano 141 świadków, zeznania wielu innych odczytano. Opinie składało aż pięć zespołów biegłych.

Wyrok w pierwszej instancji zapadł przed Sądem Okręgowym w Katowicach w czerwcu 2016 r., zaś prawomocne rozstrzygnięcie - we wrześniu zeszłego roku przed katowickim sądem apelacyjnym. Sąd ten wymierzył kary od 1,5 do 9 lat więzienia pięciu oskarżonym, cztery osoby zostały uniewinnione.

Najsurowszą karę 9 lat więzienia SA wymierzył projektantowi hali Jackowi J., któremu przypisał nieumyślne sprowadzenie katastrofy z zamiarem ewentualnym. Ponadto skazani zostali: b. członek zarządu spółki MTK Ryszard Z. na 2 lata więzienia, dyrektor techniczny spółki Adam H. na 1,5 roku, rzeczoznawca budowlany Grzegorz S. - na 2 lata oraz b. inspektor nadzoru budowlanego w Chorzowie Maria K. - na 2 lata.

Uniewinnieni, to wykonawcy hali i b. członek zarządu MTK Nowozelandczyk Bruce R., wobec którego prokuratura złożyła kasację i domaga się uchylenia wyroku w jego sprawie.

"Śmierć 65 osób, setki rannych i tysiące narażonych na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i kalectwa. To wszystko spowodowane nie klęską żywiołową wywołaną siłami przyrody, których człowiek nie potrafił okiełznać, lecz będące rezultatem sumy ludzkich błędów, lekceważenia przepisów, zwykłego niechlujstwa i traktowania wszystkich pojawiających się w długim czasie sygnałów ostrzegawczych z perspektywy: jakoś to będzie" - wskazał w zeszłym roku sąd apelacyjny uzasadniając prawomocny wyrok.

W kwietniu Sąd Okręgowy w Warszawie w sprawie zainicjowanej pozwem zbiorowym ok. 90 krewnych ofiar katastrofy orzekł, że Prezydent Chorzowa oraz Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Chorzowie - jako organy Skarbu Państwa - ponoszą cywilną odpowiedzialność za katastrofę.

Składając pozew zbiorowy krewni ofiar nie domagali się konkretnych kwot odszkodowań, lecz chcieli uznania, że za tragedię odpowiada państwo, co ma ułatwić późniejsze dochodzenie przez nich roszczeń. Istotne znaczenie dla tego rozstrzygnięcia cywilnego miał wcześniejszy prawomocny wyrok w procesie karnym.

Rozstrzygnięcie w sprawie pozwu zbiorowego jest nieprawomocne. Akta tej sprawy cywilnej zostały przekazane do Sądu Apelacyjnego w Warszawie w celu rozpoznania apelacji. (PAP)

autor: Marcin Jabłoński