11 listopada wezmę udział w oficjalnych uroczystościach - zapowiedziała w środę w TOK FM wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO). Pozytywnie odniosła się do decyzji prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza o zakazie marszu 11 listopada organizowanego przez środowiska narodowe.

"Będę na oficjalnych uroczystościach w dwóch miejscach. Na zaproszenie kardynała Nycza będę w Świątyni Opatrzności - to takie miejsce, gdzie pokojowo spotykają się wszyscy politycy - i będę pod Grobem Nieznanego Żołnierza" - powiedziała Kidawa-Błońska.

Jej zdaniem obchody 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości to "zmarnowana szansa, żeby chociaż troszeczkę spróbować razem coś zrobić". "Liczyłam, że mimo wszystko przez 3 lata uda się przygotować chociaż jeden punkt wspólny, gdzie niezależnie od preferencji politycznych i opinii Polacy będą mogli być razem, że będzie taka jedna rzecz wspólna, bo zawsze można znaleźć, jeśli się chce, coś takiego. Tej szansy nie zrealizowano, nie ma ani jednego takiego wydarzenia, które by pozwoliło, żeby reprezentanci różnych stron stanęli obok siebie i czuli, że biorą udział w czymś ważnym" - dodała.

Kidawa-Błońska oceniła pozytywnie decyzję prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza o zakazie marszu planowanego na 11 listopada, organizowanego przez środowiska narodowe. "Jeżeli mają informacje, że ten marsz może być po prostu zadymą i mogą się na nim pojawić hasła i zachowania, które na pewno nie mają nic wspólnego z zasypywaniem podziałów i świętowaniem, to ta decyzja jest słuszna. Znają swoje miasto i wiedzą, jak to może wyglądać, biorą za to odpowiedzialność. Na pewno chciałabym, żeby to święto było pozytywne i manifestacja siły oraz krzyki obrażające innych nie powinny tego dnia mieć miejsca, a niestety doświadczenie ostatnich marszy pokazuje, że to wszystko przed nami" - powiedziała.

Wicemarszałek odniosła się także do zapowiedzi prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, że jest gotowa rozwiązać stołeczny marsz, jeśli zostaną użyte na nim race lub pojawi się na nim "element nienawiści". "Mam nadzieję, że Warszawa jak zawsze zapanuje nad takim marszem i że on nie będzie jedynym obrazem, jak Polska świętuje stulecie odzyskania niepodległości. Nie chciałabym, żeby tak jak w zeszłym roku, ten marsz był jedynym obrazkiem z Polski, bo to było przygnębiające" - dodała Kidawa-Błońska.

"Żyjemy w wolnym kraju i obywatele mają prawo demonstrować, mają prawo organizować marsze, ale na marszach nie mogą pojawiać się hasła obrażające innych członków społeczeństwa, nie mogą być propagowane hasła częściowo faszystowskie, nie można propagować nienawiści, nie można na marszach krzyczeć obrażając innych, nie można palić kukieł, nie można wielu rzeczy robić. A niestety na tych marszach to się dzieje" - powiedziała.

Kidawa-Błońska zwróciła także uwagę na incydenty, które zdarzały się na dotychczasowych marszach - "palenie kukieł, palenie polskiej flagi, obrażanie innych, race, rzucanie kamieniami do kontrmanifestacji". "Marsze były, są i będą. W historii świata zawsze były takie miejsca, gdzie się wyrażało swoje przekonania czy mobilizowało swój elektorat, ale z tymi marszami organizowanymi przez skrajną prawicę w Polsce mamy problem, bo chyba nie tak powinny wyglądać" - podkreśliła.(PAP)

autorka: Martyna Olasz