Jeśli Marsz Równości w Lublinie się odbędzie, wezmę w nim udział – zadeklarowała posłanka PO Joanna Mucha. Dodała, że rozumie decyzję prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka o zakazie marszu. Natomiast zdaniem posła Platformy Michała Szczerby decyzja prezydenta oburza.

We wtorek Żuk poinformował, że ze względów bezpieczeństwa wydał zakaz organizacji planowanego na 13 października Marszu Równości w Lublinie, a także planowanej tego dnia kontrmanifestacji środowisk narodowych. Organizatorzy marszu zapowiedzieli odwołanie się od tej decyzji do sądu.

„Jeśli ten marsz się w Lublinie odbędzie, to ja wezmę w nim udział. Natomiast to, że pan prezydent musi podejmować pewne decyzje na podstawie posiadanych informacji, to ja też rozumiem” – powiedziała PAP Joanna Mucha, która jest posłanką z Lublina.

Natomiast Szczerba napisał na Twitterze: "Decyzja w Lublinie niezrozumiała, oburza. Przy autorytarnym, rozideologizowanym, nienawistnym i klerykalnym rządzie, samorząd powiem być ostoją wolności, szacunku dla każdej i każdego. Mój kandydat na prezydenta chce Warszawy dla wszystkich. W 2019 obejmie Paradę swoim patronatem".

Żuk jest szefem regionalnej PO, ale w wyborach samorządowych o reelekcje na stanowisko prezydenta Lublina ubiega się z własnego komitetu. W jego skład wchodzą przedstawiciele PO, Nowoczesnej, PSL, SLD i ugrupowania Wspólny Lublin oraz działacze dzielnicowi i społeczni.

We wtorek Żuk poinformował, że spotkał się z Komendantem Miejskim Policji i podległymi mu służbami odpowiadającymi za bezpieczeństwo w mieście, a „policja potwierdziła, że pojawiły się nowe fakty i istnieje realne zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców, w tym uczestników marszu”.

„Stanąłem przed trudną decyzją. Zostałem wciągnięty w brutalną polityczną walkę ideologiczną, ale w obliczu zagrożenia życia i bezpieczeństwa mieszkańców, które jest dla mnie najważniejsze i stanowiska Policji wyrażonego przez Komendanta na dzisiejszej naradzie, nie zostaje mi nic innego niż wydać zakaz dla obu zgromadzeń” - oświadczył Żuk.

Prezydent powiedział, że w internecie pojawiły się wezwania do stawienia się na kontrmanifestacji, określane "jako moralny obowiązek" oraz nawoływanie do przemocy wobec uczestników marszu. Był też wpis: "może dałoby radę pokierować zboków na Majdanek", opatrzony zdjęciem pieca krematoryjnego z obozu koncentracyjnego. W tej sprawie prezydent Lublina złożył policji doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Żuk podkreślił też, że temat marszu "wywołuje gigantyczne emocje, bardzo spolaryzowane, po obu stronach konfliktu". "Nie opowiadam się za żadną ze stron. Moją rolą jest dbać o bezpieczeństwo, zdrowie i życie mieszkańców, stąd decyzja o zakazie. Jestem za konstytucyjną wolnością zgromadzeń, ale nie mogę pozwolić, biorąc pod uwagę mowę nienawiści i nawoływanie do aktów agresji, by zagrożone było życie i zdrowie mieszkańców Lublina" – mówił prezydent.

Od decyzji o zakazie zgromadzenia ich organizatorzy mogą się odwołać do Sądu Okręgowego w Lublinie. Organizator Marszu Równości Bartosz Staszewski powiedział PAP, że nie zgadza się z decyzją prezydenta i nadal prowadzi przygotowania do marszu. „Złożymy odwołanie do sądu. W kraju odbyło się kilkanaście takich marszów, nie ma powodu, aby go zakazywać w Lublinie” – dodał.

Planowany Marsz Równości w Lublinie wzbudził protesty m.in. działaczy PiS, środowisk narodowych i katolickich, którzy domagali się od prezydenta Lublina zakazu organizowania tej manifestacji.