Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych, wzrósł w lipcu tego roku o 0,6 pkt - podało Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych. Dodano, że drugi miesiąc z rzędu czynniki inflacjogenne w gospodarce przybierają na sile.

"O ile przed miesiącem wśród czynników mających wpływ na inflację dominowały czynniki decydujące o kosztach prowadzenia działalności gospodarczej, o tyle obecnie dołączyły do nich oczekiwania producentów i konsumentów" - wskazało Biuro w komunikacie.

W lipcu 2018 r. z siedmiu składowych wskaźnika pięć działało w kierunku nasilenia presji inflacyjnej, a dwie w kierunku jej osłabienia - zaznaczyli eksperci BIEC.

Według nich nadal najistotniejsze znacznie dla kształtowania się cen w najbliższej przyszłości mają czynniki kosztowe związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. Chodzi, jak zaznaczono, przede wszystkim o wyższe koszty importu surowców, zwłaszcza ropy naftowej. "Jej cena na światowych rynkach od początku roku wzrosła o blisko 14 proc." - wskazano.

Eksperci Biura zwracają też uwagę na osłabianie się złotego, który w ostatnich miesiącach stracił ok. 8 proc. swej wartości.

"Odziaływanie tych dwóch czynników podraża import ropy naftowej, co bezpośrednio kształtuje cenę benzyny, a w dalszej perspektywie przyczyni się do wzrostu cen detalicznych pozostałych towarów" - zaznaczyło BIEC.

Jak wyjaśniono, słabszy złoty podraża import wszystkich sprowadzanych do kraju surowców i towarów oraz skłania krajowych producentów do podnoszenia cen. "Średnioroczny wzrost cen producentów (PPI) wyraźnie przyspieszył w ostatnich miesiącach i w maju br. sięgnął 2,8 proc." - napisano.

Wskazano, że podobnie niepojące sygnały płyną z rynku towarów i surowców żywnościowych. "Indeks cen żywności FAO od początku roku wykazuje tendencję do wzrostu, co w połączeniu z krajową suszą może spowodować wzrost cen żywności wyprodukowanej w Polsce, zaś uzupełnienie jej braków importem odbije się na dynamice cen towarów żywnościowych" - oceniono.

Eksperci BIEC zwrócili też uwagę na wzrost innych kosztów przedsiębiorstw - m.in. siły roboczej. "Braki siły roboczej, w szczególności zaś brak dopasowania kwalifikacji poszukiwanych przez pracodawców pracowników powoduje wzrost płac, podnosi koszty rekrutacji, a w przypadku zatrudnienia osób niewykwalifikowanych generuje dodatkowe koszty związane z ich przeszkoleniem" - czytamy.

Biuro zaznaczyło, że w odpowiedzi na rosnące koszty, pracodawcy coraz częściej wskazują na konieczność podnoszenia cen. "Ostatnie badania z czerwca br. wskazują na ponowny wzrost odsetka firm planujących podwyżki. Dotyczy to zwłaszcza firm dużych zatrudniających powyżej 250 pracowników, a w układzie branżowym - przede wszystkim przedsiębiorstw sektora przetwórstwa ropy naftowej i energetycznego" - czytamy. Dodano, że przybywa konsumentów, którzy spodziewają się, że ceny będą rosły szybciej niż dotychczas. (PAP)

autor: Magdalena Jarco

edytor: Anna Mackiewicz