Pół roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata - to nieprawomocny wyrok stołecznego sądu wobec oskarżonego za faul podczas szkolnego meczu koszykówki, po którym jego kolega odniósł obrażenia zagrażające życiu.

W precedensowym procesie Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów orzekł we wtorek, że działanie Rafała C. było nieumyślne, choć nie mieściło się - jako przekraczające reguły gry - w granicach "ryzyka sportowego". Oskarżony o celowe działanie Rafał C., któremu groziło do 10 lat więzienia, mówił, że był to tragiczny wypadek.

W 2002 r. Rałała C. uniewinniono, bo sąd uznał, że wypadek mieścił się w granicach takiego ryzyka (które podejmuje osoba uczestnicząca w grze wymagającej kontaktu fizycznego z przeciwnikiem). Potem wyrok ten uchylono.

W 2000 r., podczas meczu koszykówki w stołecznym liceum, 16-letni Kamil G. z I klasy upadł po starciu pod tablicą z 17-letnim Rafałem C. z klasy III. Przewieziono go w ciężkim stanie do szpitala, gdzie stwierdzono m.in. pęknięcie dwunastnicy - życie uratowała mu natychmiastowa operacja. Nauczyciel wf odnotował "faul techniczny" Rafała, który uderzył kolegę kolanem. Klasa Kamila oraz on sam twierdzili, że było to celowy atak; Rafał mówił, że był to przypadek - co potwierdzała jego klasa.

Na podstawie m.in. zeznań Kamila Rafał został oskarżony przez prokuraturę z artykułu Kodeksu karnego, który przewiduje karę od roku do 10 lat więzienia dla tego, "kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu". Zarzucono mu działanie w zamiarze wyrządzenia poważnych obrażeń.

W lutym 2002 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił Rafała. O takim wyroku zdecydowały m.in. korzystne dla oskarżonego opinie biegłych. W listopadzie 2002 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił wyrok uniewinniający i zwrócił sprawę sądowi I instancji. Ponowny proces ruszył przed Sądem Rejonowym Warszawa-Mokotów w 2007 r.

We wtorek sąd nie dał wiary oskarżonemu, podkreślając, że w chwili ataku na Kamila Rafał miał ręce opuszczone, a Kamil trzymał piłkę nad głową. "A więc celem nie było odebranie piłki" - ocenił sąd. Zarazem sąd orzekł, że Rafał nie miał zamiaru uszkodzenia ciała Kamila i nie przewidywał takich następstw, a skutek jego czynu uznano za nieumyślny.

Sąd powołał się na wyrok Sądu Najwyższego z 1938 r., który określał warunki, w których "ryzyko sportowe" wyklucza odpowiedzialność karną za uszkodzenie ciała rywala. Jednym z tych warunków było "niesprzeciwianie się regułom gry" - a te zdaniem sądu Kamil złamał, bo sędzia wykluczył go za faul z dalszej gry. Sąd uznał karę za adekwatną do stopnia winy; wziął też pod uwagę niekaralność Rafała i jego "optymistyczną prognozę kryminalistyczną".

"Zderzyłem się w powietrzu z atakującym tablicę Kamilem, od którego byłem cięższy o 30 kg, co spowodowało, że doszło u niego do obrażeń" - mówił w 2007 r. 27-letni dziś Rafał (nie stawił się na ogłoszeniu wyroku). Dodawał, że przeprosił Kamila, zaznaczając, że nie miał zamiaru zrobić mu nic złego.

Kamil, dziś - aplikant adwokacki i zarazem oskarżyciel posiłkowy - powiedział po wyroku, że zastanowi się nad apelacją. "Tu nie było nieumyślności" - powiedział dziennikarzom.

Jego zdaniem, "nie jest tak, że teraz rodzice będą się bali posyłać dzieci na lekcje wf, bo nie był to zwykły faul". "Przekroczenie zasad ryzyka sportowego jest przestępstwem, co miało miejsce w tej sprawie" - oświadczył. Podkreślił, że do dziś ma kłopoty zdrowie, choć nie domaga się od Rafała odszkodowania.

Obrońca Rafała mec. Karolina Stremska podkreślała, że dla młodych ludzi amatorsko grających w koszykówkę wyskok z wysuniętym kolanem jest czymś naturalnym. "Tylko zawodowi koszykarze są uczeni, by je chować" - mówiła, powołując się na opinie biegłych.