Z okazji międzynarodowego dnia przeciw homofobii w czwartek na masztach przed europarlamentem zawiśnie po raz pierwszy tęczowa flaga. Przeciwko inicjatywie protestuje PiS. Szefowa unijnej dyplomacji wskazuje, że osoby LGBTI są zbyt często ofiarami przemocy.

Z informacji uzyskanych nieoficjalnie przez PAP od pracowników Parlamentu Europejskiego wynika, że otrzymali oni zaproszenie, by w czwartek w południe zebrać się przed siedzibą tej instytucji w Brukseli, gdzie będą mogli dostać niewielkie tęczowe flagi, a także zrobić sobie wspólne zdjęcie.

Wywieszenie flagi przez PE - jak podkreśla rozmówca PAP - ma być wyrazem solidarności z osobami LGBT, które walczą o swoje prawa. Choć tęczowy symbol pojawia się regularnie w oknach Parlamentu Europejskiego wywieszany przez jedną z grup politycznych, to podniesienie go na oficjalny maszt odbędzie się po raz pierwszy.

Inicjatywa ta wywołała sprzeciw niektórych eurodeputowanych z prawej strony spektrum politycznego. Współprzewodniczący Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, szef delegacji PiS do europarlamentu Ryszard Legutko wystosował w tej sprawie pismo do przewodniczącego PE Antonio Tajaniego, prosząc o wyjaśnienia.

"Międzynarodowy dzień LGBT nie ma żadnej podstawy prawnej i jest po prostu inicjatywą promującą jednej z organizacji lobbystycznych" - napisał Legutko. Zwrócił się też z pytaniem, czy PE w ten sam sposób celebrowałby inne nieoficjalne międzynarodowe dni: muzeów, piwa czy studentów.

Legutko powiedział PAP, że taki gest jak wywieszenie tęczowej flagi jest opowiedzeniem się w imieniu europarlamentu po stronie "rewolucji obyczajowej", w której związki homoseksualne miałyby być uprzywilejowane.

"Pod hasłem homofobia kryją się nie ataki na ludzi o skłonnościach do osób tej samej płci, bo takich ataków właściwie nie ma. Pod hasłem homofobii kryje się odmowa zmiany prawa, a właściwie zmiany definicji małżeństwa, która funkcjonowała w świecie od czasów niepamiętnych" - ocenił europoseł.

Jego zdaniem PE nie powinien udawać, że wywieszając tęczowy symbol, występuje przeciwko przemocy wobec ludzi, bo gdyby chciał to robić, powinien wywiesić znak ryby, bo to chrześcijanie są dziś prześladowani na świecie.

Legutko jest zdziwiony, że taka inicjatywa jest realizowana w momencie, gdy szefem PE jest polityk chrześcijańskiej demokracji. Jak zaznaczył, lubi i ceni Tajniego, który ma prywatnie "klasyczne poglądy". "Nie wiem, dlaczego pan prezydent Tajani ulega presji (...). Parlament Europejski nie jest po to, żeby dokonywać rewolucji moralnej" - oświadczył europoseł, przypominając, że takie inicjatywy nie były realizowane w czasie, gdy szefem PE był socjalista Martin Schulz.

Parlament Europejski nie jest jedyną instytucją UE, która obchodzi Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii, Transfobii i Bifobii. W środę szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini wystosowała oświadczenie, w którym podkreśliła, że UE potwierdza swoje zobowiązanie do walki z wszelkimi formami dyskryminacji i przestępstwami z nienawiści na podstawie orientacji seksualnej.

"Wewnątrz i na zewnątrz UE osoby LGBTI są zbyt często celami przemocy i przestępstw z nienawiści. Wciąż często są obiektem dyskryminacji i maltretowania w związku ze swoją orientacją seksualną, identyfikacją płciową czy płciowymi cechami charakterystycznymi" - wskazała Włoszka.

Szefowa unijnej dyplomacji zaznaczyła, że w wielu krajach ludzie są aresztowani, więzieni, a w niektórych przypadkach skazywani tylko ze względu na to, w jakim pozostają związku.

Na problemy osób homoseksualnych na świecie zwrócił też uwagę premier Luksemburga, który sam jest gejem, Xavier Bettel. "W ponad 70 krajach dziś nie mógłbym świętować mojej trzeciej rocznicy ślubu, ponieważ byłbym w więzieniu" - napisał we wtorek na Twitterze, zamieszczając zdjęcie ze swoim mężem.