W Hajnówce (Podlaskie) rozpoczął się III Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych, zorganizowany w sobotnie popołudnie przez środowiska narodowe m.in. przez ONR. Jego uczestnicy idą przez centrum miasta; zakończą go przy Hajnowskim Domu Kultury.
Według ocen dziennikarzy, w marszu bierze udział ok. stu osób. Widać flagi narodowe i zielone flagi ONR. "Narodowa Hajnówka", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę", "Cześć waszej pamięci, żołnierze wyklęci" - m.in. takie hasła wznoszą jego uczestnicy.
Od pierwszej edycji marsz wzbudza duże emocje nie tylko w samej Hajnówce. Chodzi o fakt upamiętniania w czasie tego marszu m.in. kpt. Romualda Rajsa "Burego", którego oddział niepodległościowego podziemia spacyfikował zimą 1946 roku kilka wsi z okolic Bielska Podlaskiego zamieszkanych przez prawosławną ludność białoruską.
Zginęło 79 osób, w tym dzieci. Badający tę sprawę pion śledczy IPN przyjął kwalifikację prawną zbrodni ludobójstwa. W 2005 r. Instytut umorzył to śledztwo m.in. dlatego, że po wojnie prawomocnie zakończyło się postępowanie wobec części sprawców, inni już nie żyli, a pozostałych nie udało się ustalić.
Hajnówka w dużej części zamieszkana jest przez mniejszość białoruską wyznającą prawosławie. W ub. roku władze miasta chciały marszu prawnie zakazać; ostatecznie zakaz uchylił sąd, do którego odwołali się organizatorzy manifestacji.
Zanim sobotni marsz rozpoczął się, swoje zgromadzenia zorganizowali jego przeciwnicy, którzy w południe uczcili ofiary akcji oddziału kpt. Romualda Rajsa. Pod hasłem "Wiecznaja Pamiat' - Wieczna Pamięć" spotkali się przy pomniku ofiar wojen i represji, usytuowanym w pobliżu Urzędu Miasta w Hajnówce. Odczytano nazwiska ofiar oraz zapalono znicze.
Organizatorzy tego spotkania podkreślali, że nie są reprezentantami żadnych sił politycznych czy organizacji a występują w imieniu tych mieszkańców, którzy "nie mają odwagi zabrać głosu". Podkreślali, że od pokoleń mieszkają w tym regionie i chcą przypominać o "potrzebie sprawiedliwości, potrzebie spokoju".
W tym miejscu hołd zmarłym oddali też m.in. przedstawiciele władz samorządowych Hajnówki. Burmistrz miasta Jerzy Sirak powiedział PAP, że marsz środowisk narodowych organizowany w Hajnówce jest dla mieszkańców "prowokacją". "My wszyscy chcemy zgody, tolerancji i pracy dla dobrej przyszłości miasta i regionu" - mówił.
Organizacji w Hajnówce marszu upamiętniającego kpt. Romualda Rajsa sprzeciwia się też m.in. Partia Razem. Obecny w Hajnówce jej lider Adrian Zandberg również nazwał go "prowokacją wobec społeczności białoruskiej i prawosławnej żyjącej na tych terenach".
W Hajnówce jest też grupa kilkudziesięciu działaczy ruchu "Obywatele RP", który protestował w tym mieście również w czasie ubiegłorocznego marszu. "Bury nie jest bohaterem", "Moją ojczyzną jest społeczeństwo", "Tu są granice przyzwoitości" - takie hasła mają na transparentach "Obywatele RP".
Przeciwnicy upamiętniania Romualda Rajsa spotykają się też w sobotę w Zaleszanach - jednej ze wsi spacyfikowanych w 1946 roku przez oddziały kpt. Rajsa. Zaplanowano tam modlitwy w intencji ofiar, nabożeństwo ekumeniczne i spotkanie poświęcone wydarzeniom sprzed 72 lat. Udali się tam m.in. samorządowcy z Hajnówki z grupą mieszkańców.