Kryzys praworządności w UE dotyczy nie tylko Europy Środkowo-Wschodniej, ale całej Wspólnoty, wzmacniając poparcie dla populistów i eurosceptyków - pisze dziennik "Wall Street Journal". Procedura KE wobec Polski wywołuje napięcie, ale w sankcje "nikt nie wierzy".

"Postrzegane niewywiązywanie się przez państwa członkowskie z przestrzegania reguł UE, a przez Brukselę z interpretowania i wprowadzania tych reguł w życie w sposób konsekwentny i sprawiedliwy, było ważnym czynnikiem we wszystkich niedawnych kryzysach w UE" - podkreśla w swoim artykule Simon Nixon.

"Doprowadziło to do utraty zaufania nie tylko do Brukseli, ale - co kluczowe - do rządów innych państw członkowskich UE, co podkopało poparcie dla UE, a wzmocniło poparcie dla populistycznych partii eurosceptycznych" - twierdzi autor.

W rezultacie "frustracja spowodowana nierównym stosowaniem prawa UE" stała się cechą polityki wewnętrznej we wszystkich państwach Wspólnoty.

Tymczasem, jak zauważa autor, o kryzysie praworządności w UE mówi się głównie w kontekście Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie "autorytarne rządy" oskarża się o podważanie wolności prasy czy niezależności wymiaru sprawiedliwości.

Według "WSJ" takie postawienie sprawy tworzy połączenia między niepowiązanymi sytuacjami: "Być może właściwe jest mówienie o kryzysie w odniesieniu do Polski, biorąc pod uwagę fakt, że KE rozpoczęła formalną procedurę mogącą doprowadzić do sankcji wobec Warszawy z powodu reform sądownictwa. Ale podczas gdy grozi to wywołaniem napięć między państwami członkowskimi (...), nikt nie wierzy, że procedura ta zakończy się pozbawieniem Polski prawa głosu w UE".

Większym problemem jest to, że skupienie się na rzekomym podziale między Wschodem a Zachodem powoduje przeoczenie "o wiele głębszego problemu z praworządnością, który dotyka całą UE" - pisze gazeta.

Na poparcie swojej tezy "WSJ" przytacza m.in. skargi ze strony Holandii, że Włochy naruszają prawo UE przez nieudolność w odsyłaniu nieuprawnionych do ochrony osób podających się za uchodźców, głosy Niemiec o zbyt elastycznym podejściu Brukseli do reguł fiskalnych wobec Francji, Włoch i Hiszpanii, czy oskarżenia państw z południa Europy, że Bruksela ignoruje przepisy UE, nie reagując na nadmierne nadwyżki towarowe Niemiec i Holandii. Również kryzys w strefie euro miał po części swoje źródło w zaniedbaniu przez niektórych jej członków reform gospodarczych.

Z kolei Polska wytyka KE, że jej nowy, tak krytykowany system powoływania sędziów przypomina system hiszpański, który nie budził kontrowersji - przypomina też dziennik.

Dyskusja nad tym, jak rozwiązać obecny kryzys zaufania, rozpocznie się na poważnie dopiero wtedy, kiedy w Niemczech powstanie rząd - konkluduje autor artykułu.

Pewne linie zwarcia można już jednak przewidzieć: Europa Północna, w tym Niemcy, Holandia i Finlandia, dążyć będzie do skuteczniejszego egzekwowania przepisów, również poprzez powiązanie funduszy UE z pożądanymi reformami, co nie spodoba się Europie Wschodniej, a także Francji. Według Francji receptą na odbudowę zaufania ma być głębsza integracja UE w oparciu nie tyle o reguły, lecz o instytucje - pisze "WSJ".