Polska mogłaby być uczestnikiem rozmów USA – Korea Północna. Jesteśmy państwem darzonym zaufaniem przez obie strony
Program atomowy Korei Północnej był jednym z kluczowych tematów wczorajszego spotkania szefów MSZ państw NATO i sekretarza generalnego Paktu. – Kiedy w ubiegłym tygodniu wystrzelono pocisk balistyczny, Pjongjang pokazał raz jeszcze, że ma za nic światowe bezpieczeństwo. Musimy więc zastosować maksymalną presję, by pokojowo rozwiązać tę sprawę – mówił przed rozpoczęciem rozmów Jens Stoltenberg.
Wczoraj – w ramach zakrojonych na szeroką skalę manewrów sił powietrznych USA i Korei Południowej – nad półwyspem pojawiły się bombowce strategiczne dalekiego zasięgu B1B. Z kolei w jednym z chińskich dzienników – „Jillin Ribao” – opublikowano przypominające okres zimnej wojny instrukcje szczegółowo opisujące, jak powinna zachowywać się ludność cywilna w wypadku ataku nuklearnego.
Swój udział w procesie dyplomatycznym wokół kryzysu ma również Polska, która jako jeden z nielicznych krajów zachodnich utrzymuje swoją ambasadę w Pjongjangu, a Korea Płn. w Warszawie. W jednej z oficjalnych wypowiedzi szef MSZ Witold Waszczykowski mówił o tym, że taka sytuacja daje możliwość pełnienia funkcji „kanału komunikacyjnego”. Jak wynika z informacji DGP, rola, o której wspominał minister, jest znaczna. To jeden z przypadków, w których można mówić o dość harmonijnej współpracy między wojskiem i dyplomacją.
Od zakończonej latem 1953 r. wojny do dziś na granicy koreańsko-koreańskiej funkcjonuje Komisja Nadzorcza Państw Neutralnych. W jej skład wchodzą Szwajcaria, Szwecja i Polska. O ile przedstawiciele tych pierwszych państw (po kilka osób) są na miejscu na stałe, Polacy przejeżdżają kilka razy w roku na sesje robocze i plenarne. Te drugie odbywają się w Panmundżom, w budynku, który stoi w tzw. strefie niczyjej. W tym kompleksie od ubiegłego roku mamy nawet swój własny „domek” T-15, przed którym stoi maszt z polską flagą. To właśnie w tym rejonie nagrano ostatnio ujawniony film z ucieczki obywatela Korei Północnej, do którego strzelali żołnierze. Na czym polega misja Polaków? Zajmują się oni m.in. sprawdzaniem, czy żołnierze z południa znają procedury na wypadek ucieczek z północy. Działanie w praktyce takiej procedury było widać na wspomnianym filmie – rannego uciekiniera ewakuowano dopiero po ciemku – tak jak to przewiduje protokół. Komisja Nadzorcza monitoruje m.in. tunele pod mającą cztery kilometry szerokości strefą zdemilitaryzowaną (bywają one tak duże, że mogą nimi przejechać czołgi) czy pola minowe (czasem powstają nowe, czasem znikają istniejące).
– Pokazujemy stałe zaangażowanie w utrzymanie pokoju. Nie jesteśmy tylko beneficjentem, ale też dajemy coś od siebie – mówi płk Andrzej Różyński, szef Zarządu Analiz Wywiadowczych i Rozpoznawczych w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego. Pełniący tę funkcję automatycznie staje się polskim dowodzącym w Komisji Nadzorczej.
Ta misja daje wymierne korzyści. Po pierwsze, rośnie prestiż międzynarodowy Polski. Nasza obecność w regionie pozwala na dobre rozeznanie na miejscu. A dobre rozeznanie w kluczowym miejscu świata umożliwia wymienianie się informacjami z sojusznikami za dane z innego miejsca. – Ta misja pozwala nam lepiej ocenić nasze bezpośrednie otoczenie geopolityczne – tłumaczy płk Różyński.
Możliwe, że w najbliższych miesiącach nasza rola wzrośnie. Gdyby doszło do rozmów na linii USA – Korea Północna, jesteśmy jednym z krajów, które naturalnie mogą być ich uczestnikiem jako państwo akceptowane i darzone zaufaniem przez obie strony. Do tego od stycznia przejmujemy niestałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, co rodzi kolejne możliwości. Dwa lata w RB i kryzys wokół Korei Płn. dają realną szansę na zwiększenie znaczenia Polski na arenie międzynarodowej.