Przykład Angeli Merkel pokazuje, że klucz do wygrywania wyborów tkwi we wzbudzaniu zaufania i umiejętnym rozwiązywaniu problemów - twierdzi w piątkowym "Financial Times" Philip Stephens, zaznaczając, że to "techniczny podręcznik polityki" niemieckiej kanclerz.

Podobnie jak właściciel domu "z zepsutą zmywarką" nie interesuje się "skomplikowanymi sprawami technicznymi", tak głosujący w wyborach nie zajmują się "złożonymi politycznymi receptami" i szukają wzbudzającego zaufanie lidera - wskazuje komentator. Według niego w tym porównaniu kanclerz Niemiec pełni rolę "hydraulika" rozwiązującego problemy. "Odłóżmy na bok wielkie wizje, wzniosłą retorykę czy dogłębne tłumaczenia niesfornych sił naszych czasów" - wzywa publicysta.

Stephens odnotowuje, że w 2015 roku, gdy Merkel zdecydowała się otworzyć granicę dla uchodźców, "większość Niemców chwaliła ją" za "obronę liberalnych wartości", które zostały "mocno ugruntowane w powojennej niemieckiej psychice". Jej porozumienie z prezydentem Turcji Recepem Tayypem Erdoganem pokazuje jednak zdaniem publicysty, że "przywódcy mogą być idealistami w poniedziałek, pod warunkiem, że obiecają, że będą realistami we wtorek".

Jak zaznacza Stephens, "wielkie pytanie, na które nie padła odpowiedź w trakcie kampanii brzmi: co Merkel zamierza zrobić ze swoim zwycięstwem?". "Ci, którzy pracują z kanclerz", twierdzą, że Merkel koncentruje się bardziej na przyziemnych sprawach, "a nie wielkich ideach" - pisze komentator. Wskazuje różnice między byłym kanclerzem Helmutem Kohlem, który mógł "chwycić się możliwości kolejnego skoku ku zjednoczonej Europie", a Merkel, która "rozpoznając wartość Unii Europejskiej dla niemieckiego interesu, traktuje ją instrumentalnie".

Niemcy "mają swoje problemy", np. w budowie lotnisk, ale "w zasadzie żyją dobrze" - ocenia publicysta. Podkreśla, że jak do tej pory niemieckie społeczeństwo nie zostało podzielone ekonomicznie czy społecznie, "tak jak inne demokracje". Wskazując na "mnogość wyjaśnień rozgniewanego populizmu", który "przewrócił do góry nogami stary porządek w wielu bogatych demokracjach", zauważa, że ich wspólnym mianownikiem jest "upadek wiary w elity". Stephens podkreśla jednak, że Berlin "nie może uciec od konsekwencji braku porządku w innych miejscach".

W ocenie komentatora "FT" prezydent USA Donald Trump "podważył podstawowy filar niemieckiego bezpieczeństwa". Wyrażana przez Trumpa "pogarda dla wartości liberalnych" oraz "odrzucenie powojennego zachodniego porządku" zdaniem Stephensa przeciwstawiają się "przywiązaniu Berlina do zasad w stosunkach międzynarodowych".

Jak zauważa Stephens, Niemcy przez cały czas "usiłują zrozumieć, dlaczego potrzebują być więcej niż beneficjentem tego, co przed Trumpem nazywało się Pax Americana". "Naprawianie zmywarki nie jest zbyt przydatne, gdy ma zawalić się dach" - ocenia publicysta. (PAP)