Prokuratura zawsze będzie chroniła rząd i ludzi z PiS, a będzie uderzała w innych, którzy nie są z PiS po jednej stronie - powiedział we wtorek w Polsat News szef klubu PO Sławomir Neumann, komentując umorzenie śledztwa ws. działania służb po wypadku premier.

Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu umorzyła śledztwo ws. niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez policjantów i prokuratorów, którzy wykonywali czynności po wypadku z udziałem premier Beaty Szydło. Rzecznik prokuratury Andrzej Dubiel poinformował w poniedziałek PAP, że powodem umorzenia śledztwa jest brak potwierdzenia w materiale dowodowym, zgromadzonym w toku postępowania zarzutów, jakie zostały sformułowane w pisemnym zawiadomieniu, które w tej sprawie złożyło do prokuratury dwoje posłów PO.

Komentując tę decyzję, Neumann powiedział: "Działanie prokuratury nie jest w stanie niczym mnie zaskoczyć. Prokuratura zawsze - i przez najbliższe dwa lata tak będzie, musimy do tego się przyzwyczaić - będzie chroniła rząd PiS, ludzi z PiS-u, a będzie uderzała w innych, którzy nie są z PiS-em po jednej stronie".

Neumann zauważył, że dzień po wypadku, szef MSWiA Mariusz Błaszczak i wiceminister resortu Jarosław Zieliński oskarżyli kierowcę fiata seicento Sebastiana K. o spowodowanie wypadku "i właściwie go osądzili".

"Dopiero reakcja (posłów) Borysa Budki, Marka Sowy, którzy zaczęli bronić i pomagać prawnie Sebastianowi, doprowadziła do tego, że zaczęto tą sprawą się zajmować poważnie. I kiedy się okazało, że ten młody kierowca nie jest winny, to okazało się, że nikt nie jest winny, bo musiałoby się okazać, że winny jest ktoś z kolumny pani premier" - powiedział Neumann.

"Próbowano zrzucić na tego młodego chłopaka winę natychmiast po wypadku, bo zderzył się z państwem PiS. Partia panów jedzie na sygnałach - właściwie bez sygnałów tylko na światłach - i uważa, że wszystko im wolno i z drogi musi zrzucić każdego, kto wjeżdża im na ich pas" - dodał szef klubu Platformy.

Jak ocenił, prokuratura "nie będzie prowadzić sprawy, która mogłaby na końcu postawić akt oskarżenia komukolwiek z PiS-u lub z tej rodziny PiS-u".

Do wypadku doszło 10 lutego w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento; jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo. W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż 7 dni, odnieśli Beata Szydło i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony premier.

Śledztwo zostało wszczęte po zawiadomieniu, które w tej sprawie złożyli do prokuratury posłowie PO Cezary Tomczyk i Agnieszka Pomaska. Miało ono wyjaśnić okoliczności, "związane z bezpodstawnie wykonanymi - zdaniem zawiadamiających - czynnościami z udziałem kierowcy fiata, nieprawidłowym zachowaniem prokuratorów obecnych na miejscu zdarzenia oraz z kwestią dostępu adwokata do zatrzymanego w momencie zatrzymania - bezpośrednio po czynnościach na miejscu zdarzenia".

Śledztwo w sprawie samego wypadku prowadzi zespół trojga prokuratorów z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Nadzór nad postępowaniem sprawuje Prokuratura Regionalna w Krakowie. 14 lutego prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata seicento Sebastian K.; nie przyznał się do winy, a prokuratura nie podawała treści jego wyjaśnień (PAP)