Korea Północna przygotowała program nuklearny i rakietowy, bo chce przetrwać w zmienionym świecie i utrzymać władzę tej dynastii, tego rządu - mówi w rozmowie z PAP dr Marceli Burdelski z Kolegium Jagiellońskiego w Toruniu.

Odnosząc się do narastającego konfliktu pomiędzy Koreą Północną, a Stanami Zjednoczonymi, specjalista ds. Dalekiego Wschodu, dr Marceli Burdelski z Kolegium Jagiellońskiego w Toruniu powiedział, że głównym celem Korei Płn. jest utrzymanie miejsca w zmieniającym się świecie.

"Od bardzo dawna stawiałem tezę, że Korea Północna przygotowywała program nuklearny i rakietowy w związku z tym, że chce przetrwać w zmieniającym się świecie i chce utrzymać władzę tej dynastii, tego rządu. Chce uzyskać od Stanów zjednoczonych status państwa atomowego i z tej pozycji z nimi negocjować. Prezydent USA Donald Trump powiedział, że takiego uznania nigdy nie będzie. Jak wiemy, Korea Północna wielokrotnie naruszała traktat o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej. Zorganizowała 5 prób jądrowych i spodziewana jest szósta próba. Dokonano tam też 36 testów rakietowych. W niedzielę przedstawiciele Stanów Zjednoczonych powiedzieli, że gdyby nastąpiło wystrzelenie 4 rakiet przez Koreę Północną, to byłby to samobójczy akt wojenny, ponieważ trzeba pamiętać, że USA mają systemy antyrakietowe i reakcja USA byłaby oczywista" - powiedział.

Według dr Burdelskiego wygenerowany przez przywódcę Korei Północnej konflikt rozwiązuje Kim Dzong Unowi wiele spraw wewnątrz kraju i w relacjach z sąsiednią Koreą Południową.

"Młody przywódca chce pokazać, że potrafi konfrontować się z największym mocarstwem świata i jest po prostu sprawnym liderem, tak jak jego przodkowie. Kim Dzong Un stając się głównym rozgrywającym w konflikcie ze Stanami Zjednoczonymi, zepchnął w cień Koreę Południową i prezydenta Moona, który objął władzę w wyniku protestu społecznego przeciwko poprzedniej pani prezydent, która za działania korupcyjne została odsunięta na mocy konstytucji" – dodał Burdelski.

W jego ocenie Chiny i Rosja to inni wielcy mający znaczenie w obecnym konflikcie. Wyjaśnił, że rola tych państw jest w tej trudnej sytuacji bardzo ważna. Jak przypomniał ekspert, Trump oczekiwał, że Chiny wpłyną na pokojowe rozwiązanie i swoje działanie uzależniał właśnie od nich. "Mówił, że jeśli Chiny dobrze zadziałają w sprawie Korei Północnej, to on nie postawi ostro kwestii łamania przez Chiny zasad WTO i stosowania dumpingu. Ale Chiny zastosowały starą taktykę, mówiąc że oni tego konfliktu nie spowodowali i nie będą go rozwiązywać" - powiedział.

"Poparcie przez Chiny nowych sankcji, które wprowadziła rezolucja Rady Bezpieczeństwa ograniczy wpływ Korei Północnej z tytułu eksportu, a 93 proc. obrotów handlowych Korei Północnej to wymiana z Chinami" - mówił dr Burdelski. Dodał, że eksport węgla dał w 2016 r. 483 mln USD dochodu. "Od marca już tego eksportu nie ma. Rosja też ma w tej sprawie swój interes, bo sama jest objęta sankcjami z powodu agresji na Ukrainę, zajęciem Krymu i obwodów donieckiego i ługańskiego" - wyjaśnił.

Zdaniem dr Burdelskiego, prezydent Rosji Władimir Putin kreuje się na tle tego konfliktu na "tego dobrego, niosącego pokój i mogącego też wpływać na ten konflikt", tymczasem "Rosja cały czas utrzymuje dobre stosunki z Koreą Północną".

Według niego, można się spodziewać, że po dramatycznym początku i emocjonalnych stanowiskach prezydenta USA i przywódcy Korei Płn. w najbliższym czasie konflikt ten będzie wygasał, tak jak bywało wcześniej, ponieważ reżim Kim Dzong Una ma zbyt wiele do stracenia.

"Myślę, że nadal możemy się spodziewać działań przywódcy północnokoreańskiego w kwestii ewentualnej kolejnej próby atomowej czy testów rakiet z okrętu podwodnego, jednak należy oczekiwać, że Kim Dzong Un odejdzie od eskalacji tego konfliktu, zważając też na obecną trudną sytuację ekonomiczną Korei. Po falach suszy i powodzi w tym kraju, wystąpiły duże braki żywności. Jeżeli chodzi o wskaźniki dochodu na jednego mieszkańca, Korea Płn. jest jednym z biedniejszych krajów świata. W momencie konfliktu Kim Dzong Un nie może wystąpić o pomoc, chociaż ONZ szuka pomocy dla nich, gdzie tylko jest to możliwe" – powiedział dr Burdelski.