W efekcie nawałnicy, która przeszła nad województwem pomorskim w nocy z piątku na sobotę, bez prądu nadal pozostaje w regionie ponad 43 tys. odbiorców. Strażacy ciągle usuwają skutki gwałtownych burz, a ich praca może potrwać jeszcze wiele dni.

Dyżurny Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego (WCZK) w Gdańsku Waldemar Świąder poinformował PAP w niedzielę rano, że najwięcej, bo około 20 tysięcy odbiorców pozbawionych prądu, to mieszkańcy powiatu kartuskiego. Na wznowienie dostaw zasilania czeka też około 11 tysięcy odbiorców z powiatu starogardzkiego oraz około 7,5 tysiąca w rejonie Bytowa i Lęborka.

Świąder jako dobrą ocenił sytuację powiatów położonych na przeciwnym brzegu Wisły. Poinformował, że w rejonie Nowego Dworu, Sztumu, Malborka i Kwidzyna na prąd czeka już tylko niespełna 800 odbiorców.

W sobotę rano zasilania pozbawionych było ponad 96 tysięcy odbiorców z terenu województwa pomorskiego, a firma Energa Operator informowała o wystąpieniu tzw. „awarii masowej” w rejonie gdańskim (stan ten nadal jest utrzymywany).

Dyżurny WCZK poinformował też, że nad usuwaniem skutków nawałnic nadal pracują strażacy. Wyjaśnił, że w piątek i sobotę wykonywali oni najpilniejsze interwencje, w tym zabezpieczali budynki uszkodzone przez nawałnicę i usuwali wiatrołomy blokujące najważniejsze – krajowe i wojewódzkie drogi. Dodał, że trwa m.in. oczyszczanie mniejszych dróg, w tym lokalnych czy osiedlowych. „Tego jest mnóstwo i strażacy z pewnością będą pracować w tych miejscach jeszcze wiele dni" - dodał.

Gwałtowne burze, a miejscami nawet trąby powietrzne przeszły przez Pomorze w nocy z piątku na sobotę. W efekcie nawałnic śmierć poniosło w Pomorskiem 5 osób, w tym dwie nastolatki, które przebywały na obozie harcerskim w miejscowości Suszek. Wszystkie wypadki śmiertelne miały miejsce w powiecie chojnickim, który najbardziej ucierpiał z powodu nawałnicy. Ponad 50 osób doznało różnego rodzaju obrażeń.

Straż pożarna informowała też, że nawałnica zniszczyła w różnym stopniu około 190 budynków mieszkalnych i gospodarczych (najczęściej gwałtowny wiatr zrywał dachy lub ich części), kilkanaście dróg i przynajmniej kilkadziesiąt hektarów lasów.

W sobotę wczesnym południem do Gdańska przyjechała premier Beata Szydło. Na miejscu spotkała się ze służbami odpowiedzialnymi za usuwanie skutków nagłych burz. (PAP)