Zwrócenie się do NIK o zbadanie, czy nie doszło do niegospodarności w wydatkach na zabezpieczenie miesięcznic smoleńskich - zapowiedzieli we wtorek politycy PO. Według nich, te zgromadzenia mają charakter partyjny, a policja jest wykorzystywana, jakby to była agencja ochroniarska.

"Minister (spraw wewnętrznych i administracji, Mariusz) Błaszczak w sposób kompletnie niezgodny z ustawą o policji wykorzystuje do prywatnych celów - bo to zgromadzenie ma charakter partyjny, prywatny - policję tak, jakby to była agencja ochroniarska" - powiedział szef mazowieckiej PO, poseł Andrzej Halicki na wtorkowej konferencji prasowej.

Według niego liczba 2300 policjantów, którzy zajmowali się zabezpieczaniem poniedziałkowych obchodów 87. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej, jest zaniżona, bo byli oni dowożeni z co najmniej kilku miast polskich m.in. Lublina i Gdańska, i z regionów tak odległych jak Śląsk.

Halicki zapowiedział złożenie interpelacji poselskiej ws podania liczby policjantów, kosztu ich transportu z różnych miast do Warszawy. "Będziemy wnosić o to, aby minister Błaszczak nigdy więcej nie używał w ten sposób policji do prywatnych celów. Z prawnikami pracujemy nad tym, by zbadać legalność tego rodzaju działań" - powiedział.

Inny poseł PO Krzysztof Brejza stwierdził, że każdy dzień miesięcznicy smoleńskiej jest dniem wolnym od prewencji policji w polskich miastach. "Według naszych statystyk do tej pory miesięcznice obstawiane były przez siły policyjne według proporcji - czterech policjantów na jednego demonstrującego i trzech nieumundurowanych" - powiedział Brejza na konferencji prasowej.

Halicki zapowiedział wystosowanie pisma do Najwyższej Izby Kontroli o zbadanie, czy w MSWiA i policji nie doszło do niegospodarności w wydatkach na zabezpieczenie miesięcznic. Ocenił też, że PiS boi się obywateli i obchody ostatniej miesięcznicy smoleńskiej były poważniejszą operacją niż ubiegłotygodniowa wizyta w Warszawie prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa.

"Metodami ze Wschodu" nazwał Brejza pomysł, by koszty ochrony manifestacji ponosili, ci którzy zapowiadają ich blokowanie. Szef MSWiA powiedział we wtorek w radiowej Trójce, że rozmawiał w prezydium klubu PiS, by zmienić Prawo o zgromadzeniach "obciążając kosztami tych, którzy deklarują np. zablokowanie" zgromadzeń. "No bo oni są sprawcami tych kosztów, wzrostu tych kosztów" - powiedział Błaszczak.

Politycy PO ocenili też, że PiS chce zawłaszczyć sobie Krakowskie Przedmieście oddzielając się podczas miesięcznic smoleńskich murem i kordonem policji. Halicki stwierdził też, że miesięcznice smoleńskie to "pseudoreligijne akty".

"To nie ma nic wspólnego z aktem religijnym, ze wspominaniem osób, które w katastrofie lotniczej zginęły. Jest wyłącznie agresja, wyłącznie dzielenie Polaków, sianie tych najgorszych emocji i odgradzanie się od społeczeństwa tym długim, i kordonem policji, i płotem" - powiedział.

Z kolei Brejza stwierdził, że cała Polska widziała "uśmiechniętego Jarosława Kaczyńskiego, uśmiechniętych polityków PiS-u". "Niektórzy zakrywali twarz z radości. To jest modlitwa, to jest przygotowanie do żałoby, modlitwy żałobnej, to są uroczystości upamiętniające największą katastrofę, która spotkała Polaków w ostatnich latach, czy wykorzystywanie tej katastrofy do czystej polityki?" - mówił poseł PO.

W poniedziałek w Warszawie odbyła się 87. miesięcznica katastrofy smoleńskiej. Ruch Obywatele RP zorganizował kontrmanifestację.

Rzecznik komendanta stołecznego policji podkom. Sylwester Marczak powiedział PAP, że w działaniach związanych z przygotowaniem zabezpieczenia brało udział 2,3 tys. policjantów. Zaznaczył, że "ta liczba dotyczy tych, którzy brali udział w przygotowaniu tego przedsięwzięcia - czyli m.in. wystawienie barierek, zabezpieczenia w ruchu drogowym". "Nie jest to liczba policjantów, którzy zabezpieczali bezpośrednio samo zgromadzenie i to, co się działo wokół zgromadzenia" - dodał. (PAP)