IPN umorzył śledztwo w sprawie podrobienia przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa dokumentów TW "Bolek". W ocenie prokuratorów IPN dokumentacja dot. Lecha Wałęsy jest autentyczna, co potwierdził Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie.



Przyczyną umorzenia śledztwa, które nastąpiło 23 czerwca br., było stwierdzenie, że fałszerstwa nie popełniono. Postanowienie o umorzeniu tego postępowania nie jest prawomocne.

"Prokuratorzy pionu śledczego Instytutu prowadzili postępowanie karne dotyczące podrabiania lub przerabiania dokumentów mających świadczyć o rzekomej współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa i na tej podstawie pobierać środki finansowe. Aktualnie zostało zakończone śledztwo, które było prowadzone w tej sprawie, a przeprowadzone dowody pozwoliły na ustalenie stanu faktycznego, który nie budzi dla nas najmniejszych wątpliwości" - powiedział PAP i IAR dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, zastępca Prokuratora Generalnego Andrzej Pozorski.

Podkreślił, że w tej sprawie zebrano bardzo obszerną dokumentację archiwalną, przesłuchano też świadków, w tym b. funkcjonariuszy SB, i uzyskano opinię Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie. "Biegli dysponowali bardzo bogatym materiałem dowodowym, jak i materiałem porównawczym, który umożliwił wydanie spójnej i jednoznacznej opinii. Należy też tutaj podkreślić, że dopiero całość dowodów, ich analiza doprowadziła do ustaleń, które dla nas są poza wszelkim sporem" - mówił szef pionu śledczego IPN.

"Reasumując, w toku prowadzonego postępowania ustalono, że teczka pracy oraz teczka personalna, która dotyczy tajnego współpracownika o pseudonimie +Bolek+ zawiera w swej istocie autentyczne dokumenty i nie ma żadnych podstaw, żeby przyjąć, by doszło do ich podrobienia lub przerobienia przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa tylko i wyłącznie w tym celu, by wykazać rzekomą współpracę Lecha Wałęsy z SB i z tego tytułu pobierać środki finansowe" - dodał.

IPN podał w środę, że w toku śledztwa ustalono, iż 53 dokumenty TW "Bolek", w tym zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, pokwitowania odbioru pieniędzy i doniesienia agenturalne, znajdujące się w teczce personalnej i teczce pracy tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek", są autentyczne.

Postępowanie w sprawie podejrzenia poświadczenia nieprawdy przez funkcjonariuszy SB w dokumentach "Bolka", w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, prowadzili prokuratorzy IPN w Białymstoku. Śledztwo wszczęto w lutym 2016 r. po pierwszych wypowiedziach Wałęsy o sfałszowaniu akt z teczki, m.in. pokwitowań odbioru pieniędzy. Po tym, jak w kwietniu ubiegłego roku były przywódca Solidarności zanegował autentyczność okazanych mu dokumentów rękopiśmiennych TW "Bolka" z teczki, IPN zlecił ekspertyzy z dziedziny pisma porównawczego.

"Lech Wałęsa w sposób jasny wskazywał, że funkcjonariusze fałszowali dokumenty tylko i wyłącznie po to, żeby pobierać środki finansowe. W trakcie prowadzonego postępowania okazywano mu każdy dokument, jeden po drugim. Do każdego w zasadzie jednoznacznie się ustosunkował: +To nie moje pismo, ja tego dokumentu nie podpisałem+" - powiedział Pozorski.

Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie prowadził badania dotyczące teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek" od maja 2016 r. W dokumentach tych, które w ubiegłym roku znaleziono po śmierci gen. Czesława Kiszczaka w jego domu, jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z Służbą Bezpieczeństwa, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Pod koniec stycznia br. biegli Instytutu Sehna potwierdzili autentyczność dokumentów związanych z agenturalną przeszłością Lecha Wałęsy.

Były przywódca Solidarności Lech Wałęsa neguje autentyczność dokumentów przejętych w ubiegłym roku przez IPN od wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku; stanowczo też zaprzecza, by kiedykolwiek był tajnym współpracownikiem SB.

Szef pionu śledczego IPN podkreślił w rozmowie z PAP i IAR, że jeżeli Lech Wałęsa czuje się publicznie pomawiany o współpracę z SB, ma prawo złożyć wniosek o autolustrację. "Wiemy, że w przestrzeni publicznej te dokumenty są w sposób jednoznaczny komentowane zwłaszcza przy stanowisku pokrzywdzonego, bo pan Lech Wałęsa w naszej sprawie jest pokrzywdzonym, że to nie są jego dokumenty. Jeżeli pan prezydent to wszystko kwestionuje i uważa, że jest publicznie pomawiany o współpracę, ma prawo złożyć wniosek o autolustrację, wystąpić do sądu i dowieść przed sądem, że nie był tajnym współpracownikiem" - powiedział Pozorski.

Dodał, że najprawdopodobniej pełnomocny prawni Lecha Wałęsy złożą zażalenie na wydane postanowienie o umorzeniu śledztwa. "I będziemy musieli oczekiwać wydania decyzji sądu" - dodał Pozorski.

Pytany w środę o sprawę pełnomocnik b. prezydenta Jan Widacki powiedział, że informacje o postanowieniu IPN o umorzenia śledztwa zna tylko z mediów i jeżeli się one potwierdzą, to zostanie złożone zażalenie do sądu. "Sąd będzie rozpatrywał, czy śledztwo można było umorzyć na tym etapie, czy należało prowadzić je jeszcze. I albo utrzyma to postanowienie w mocy, albo zleci prowadzenie śledztwa w dalszym ciągu" - powiedział Widacki. Dodał, że jeżeli prokurator ponownie umorzy śledztwo (po ewentualnej decyzji sądu, by je kontynuować - PAP), wówczas Wałęsie będzie przysługiwało prawo złożenia subsydiarnego aktu oskarżenia.

W maju br. pełnomocnicy prawni Wałęsy przedstawili opinię kryminalistyczną, która - ich zdaniem - podważa ustalenia Instytutu Sehna w tej sprawie. W opinii pionu śledczego IPN, nie jest to jednak opinia w świetle przepisów kodeksu postępowania karnego, a ustalenia biegłych pozostają aktualne.

W środę IPN podał też, że wśród autentycznych dokumentów tajnego współpracownika TW "Bolek" podpisy w kilku z nich przerobili funkcjonariusze SB. W komunikacie Instytutu tłumaczył, że sześć dokumentów załączonych "do teczki pracy tajnego współpracownika o pseudonimie +Bolek+ zostało przerobionych przez ustalonych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa". Instytut wyjaśnia, że przerobienie polegało na tym, że "doniesienia sporządzone własnoręcznie przez tegoż tajnego współpracownika były następnie opatrzone pseudonimem +Bolek+ przez przyjmujących je funkcjonariuszy SB".

Pion śledczy IPN dodał, że jeden dokument z teczki pracy TW "Bolek" "został przerobiony przez ustalonego funkcjonariusza SB w ten sposób, iż sporządził on odpis doniesienia napisanego własnoręcznie przez tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek" i ów odpis opatrzył pseudonimem +Bolek+". W podobny sposób została przerobiona informacja funkcjonariusza SB z rozmowy przeprowadzonej z TW "Bolek", którą esbek opatrzył pseudonimem "Bolek".

W tym zakresie - jak podał IPN - śledztwo zostało umorzone ze względu na upływ terminu karalności tych czynów.