Chodzi o gruntowną przebudowę linii między stacjami Warszawa Wawer i Otwock. Za 1,6 mld zł prace wykona firma Trakcja. Prace będą polegać na dobudowie pary torów dla ruchu dalekobieżnego i modernizacji torów podmiejskich wraz ze stacjami i zabytkowymi „skrzydlatymi” wiatami z okresu 20-lecia międzywojennego. Oddzielenie ruchu pociągów dalekobieżnych i aglomeracyjnych pozwoli m.in. na uruchomienie bardzo częstych kursów składów podmiejskich. Kursy Szybkiej Kolei Miejskiej i Kolei Mazowieckich będą mogły odbywać się na przemian co kilka minut. To zaś oznacza, że linię do Otwocka będzie można nazwać „naziemnym metrem”. Powstaną też trzy poprzeczne do torów tunele drogowe. Piesi będą korzystać z przejść podziemnych Przy okazji kolejarze wyremontują przedwojenne „skrzydlate” wiaty na peronach, które w 2010 roku wpisano do rejestru zabytków.

Kolejarze chcieli wyburzyć "skrzydlate" wiaty

Przypomnijmy jednak, że jeszcze 16 lat temu przedstawiciele spółki PKP Polskie Linie Kolejowe chcieli je zburzyć. Uznali, że perony wyspowe trzeba zastąpić peronami zewnętrznymi. Wycofano się z tych zamierzeń dopiero po nagłośnieniu sprawy przez miłośników zabytków i społeczników. Jednak na przełomie XX i XXI wieku podobne „skrzydlate” wiaty zburzono w czasie modernizacji linii z Warszawy do Mińska Maz. Przedwojenne, piękne konstrukcje zastąpiono szpetnymi pudełkowatymi zadaszeniami.

Zakończenie w 2028 r. przebudowy trasy Warszawa – Otwock oznacza, że skrócą się także podróże dalekobieżne. Zamiast ok. 1 godz. 45 minut przejazd do Lublina zajmie tylko półtorej godziny. To będzie oznaczać umocnienie przewagi konkurencyjnej transportu szynowego nad drogowego. Po zbudowaniu trasy ekspresowej S17 na kilka lat przewagę przy podróżach z Lublina do stolicy zyskał transport kołowy, bo przejazd autobusem skrócił się do nieco ponad dwóch godzin a samochodem osobowym do ok. 90 minut. Podróż pociągiem może być jednak nie tylko wygodniejsza ale także tańsza – zwłaszcza jeśli podróżujemy sami.

Modernizacja torów z Warszawy do Lublina rozciągnie się jednak aż na 11 lat. Prace między Dęblinem a stolicą Lubelszczyzny zaczęły się w 2017 roku. Po ponad roku włoska firma Astaldi zeszła jednak z placu robót. Przyczyniła się do tego pogarszająca się sytuacja koncernu po stratach jakie odniósł on na kontraktach w Wenezueli. Spółka PKP PLK musiała szukać nowej firmy, która dokończy prace na kluczowym odcinku. Przez to przeciągało się zamknięcie głównej trasy do Lublina a pasażerowie musieli jeździć naokoło przez Siedlce, Łuków, Parczew i Lubartów. Dzięki odnowieniu torów na tej trasie objazdowej udało się jednak doprowadzić do renesansu kolei we wschodniej części Mazowsza i Lubelszczyzny.

Z Lublina do Szczecina w pięć godzin

Zakończenie przebudowy torów do Lublina w 2028 r. będzie też oznaczać, że na tę trasę będzie można skierować większą liczbę pociągów.

Wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak zapowiada też, że linia do Lublina będzie współdziałać z szybkim igrekiem, który ma powstać do 2035 r między stolicą oraz Wrocławiem i Poznaniem. Przedstawiciel resortu zapowiada, że kursujące po igreku niektóre superszybkie składy (jadące 320 km na godz.) będą mogły jechać dalej – także na Lubelszczyznę. W efekcie podróż np. między Lublinem a Szczecinem zajmie tylko pięć godzin zamiast obecnych siedmiu. Na skrajnych odcinkach składy będą zwalniać do 160 km na godz.