Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro, przeciwko polityce którego od miesiąca prowadzone są protesty, zapowiedział w cotygodniowym programie telewizyjnym "Niedziela z Maduro", że odroczone w 2016 r. wybory gubernatorów w 24 stanach odbędą się jeszcze w 2017 r.
Maduro oskarżył opozycję, która wezwała w niedzielę obywateli Wenezueli, by w poniedziałek po raz kolejny wyszli na ulice i zaprotestowali "przeciwko dyktaturze", o hołdowanie ekstremizmowi i wysługiwanie się imperialistycznym interesom Stanów Zjednoczonych, które – jak podkreślił – "chcą przejąć kontrolę nad naszymi złożami ropy naftowej i planują w związku z tym zamach stanu".
Zdaniem Maduro rozpisanie wyborów regionalnych będzie możliwe dopiero wtedy, gdy Krajowa Rada Wyborcza (CNE) zakończy procedurę rejestracji partii politycznych.
Zjednoczona Partia Socjalistyczna Wenezueli (PSUV), na czele której stoi od śmierci Chaveza właśnie prezydent Maduro, kontroluje sytuację w 20 z 24 stanów – pisze w komentarzu agencja Reutera.
Reuters zaznacza przy tym, że powszechna bieda, niedobory w zaopatrzeniu, a także determinacja PSUV w utrzymaniu władzy za wszelką cenę, to czynniki, które przyniosą raczej zwycięstwo opozycji w wyborach gubernatorskich, jeśli odbędą się jeszcze w tym roku.
Maduro i jego współpracownicy wykluczają możliwość przeprowadzenia przyspieszonych wyborów prezydenckich, parlamentarnych i szefów władz miejskich (burmistrzów - PAP) jeszcze w tym roku. Domaga się tego opozycja, która zainicjowała przed miesiącem falę protestów ulicznych. W starciach między zwolennikami obu stron zginęło już 29 osób, w tym – sierżant wenezuelskiej Gwardii Narodowej. Osoby te zostały zastrzelone – przypomina Reuters.
Informacja o ofiarach śmiertelnych dodatkowo zaogniła sytuację i zwiększyła skalę niezadowolenia z rządów Maduro i PSUV. Opozycja planuje na poniedziałek dalsze wielkie manifestacje. "Chcemy zwołać cały naród Wenezueli, w 24 stanach, przeciwko dyktaturze" - oświadczył w sobotę Freddy Guevara, który jest wiceszefem parlamentu, jedynej instytucji publicznej w Wenezueli zdominowanej przez opozycję.
"Spokojnie, lecz stanowczo przemaszerujemy aż pod siedziby Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Wyborczej", które są usłużne wobec rządu - oświadczył. Zapowiedział, że w poniedziałek opozycja chce zorganizować wiele równoczesnych demonstracji w Caracas i w największych miastach kraju.
Od początku kwietnia przeciwnicy prezydenta wychodzą na ulice i domagają się przeprowadzenia przedterminowych wyborów parlamentarnych przed końcem kadencji Maduro, która upływa w grudniu 2018 roku.
Według sondaży siedmiu na 10 Wenezuelczyków chciałoby odejścia Maduro ze stanowiska prezydenta kraju, który mimo bogatych złóż ropy naftowej jest pogrążony w głębokim kryzysie gospodarczym. Problemy zaostrzyły się z powodu spadków cen tego surowca. W Wenezueli inflacja bije światowe rekordy i w tym roku według ocen Międzynarodowego Funduszu Walutowego przekroczy 750 proc. Występują dotkliwe braki podstawowych towarów, szerzy się przestępczość.