Bułgarzy popierają przedwyborcze obietnice partii politycznych dotyczące podniesienia płac, wylansowania nowych twarzy w polityce i zmiany stylu rządzenia - wynika z opublikowanego w sobotę sondażu ośrodka Gallup Int.

26 marca w Bułgarii odbędą się przedterminowe wybory parlamentarne.

54 proc. ankietowanych aprobuje nowy program centroprawicowej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) byłego premiera Bojko Borysowa, który kładzie nacisk na rozwój oświaty i podniesienie płac nauczycieli. Obiecuje też 50-procentwą podwyżkę średniej płacy pod koniec czteroletniej kadencji. Od 2009 r. GERB rządziła dwukrotnie, nie doprowadzając żadnej z kadencji do końca.

Jeszcze większym, 70-procentowym poparciem, cieszą się nowe twarze na listach Bułgarskiej Partii Socjalistycznej (BSP). Na swoim ostatnim zjeździe BSP wprowadziła ograniczenie do trzech kadencji dla swoich przedstawicieli w parlamencie i włączyła na listy wyborcze m.in. kilku znanych dziennikarzy, wykładowców uniwersyteckich i młodych aktywistów.

Wszystkie popularne, nawet populistyczne obietnice spotykają się z aprobatą niezależnie od tego, kto jest ich autorem. 82 proc. badanych aprobuje podniesienie podatku dla najwyżej zarabiających (podniesienie podatku do 20 proc. dla zarabiających powyżej 10 tys. lewów, czyli 5 tys. euro, zaproponowała BSP). 90 proc. respondentów opowiada się za podniesieniem płac nauczycieli (propozycja GERB), 89 proc. chce utworzenia państwowego funduszu na rzecz rozwoju przemysłu (propozycja BSP).

Praktycznie nikt nie sprzeciwia się podniesieniu emerytur i płacy minimalnej, co mają w swoich programach zarówno GERB i BSP, jak i Zjednoczeni Nacjonaliści, którzy według sondaży zajmą trzecie miejsce w marcowych wyborach parlamentarnych.

Zdaniem Płamena Dymitrowa, szefa największej centrali związkowej KNSB (Konfederacja Niezależnych Związków Zawodowych) płace w Bułgarii tak długo były utrzymywane na nierealnie niskim poziomie, że partie polityczne w końcu zrozumiały, iż tak dłużej być nie może.

Dymitrow zauważył, że wynikiem utrzymywania płac na poziomie poniżej 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia w Unii Europejskiej stała się m.in. masowa emigracja. W ostatnich 20 latach z Bułgarii wyjechało ok. 2 mln osób, a niektóre szacunki mówią nawet o 3 mln. W kraju brakuje rąk do pracy, zwłaszcza wykwalifikowanych pracowników. Właśnie to staje się najpoważniejszą przeszkodą w rozwoju Bułgarii - oznajmił lider KNSB.

Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)