"Wczoraj był dobry dzień dla Europejskiej Partii Ludowej, dla Platformy, a także dla Donalda Tuska. EPL i ALDE (liberałowie - PAP), dwie siły, które wygrały wczorajszy wyścig w PE zgodziły się, że są za przedłużeniem kadencji Donalda Tuska" - powiedział dziennikarzom w środę w Strasburgu szef frakcji EPL Manfred Weber.
Socjaliści w Parlamencie Europejskim jeszcze przed wtorkowymi głosowaniami, w których ich kandydat przepadł, mówili, że dla nich sytuacja, w której zarówno szef Rady Europejskiej, przewodniczący Komisji Europejskiej, jak i przewodniczący PE będzie z tej samej rodziny politycznej jest nie do zaakceptowania.
Chadecy uważają jednak, że nie ma o czym mówić, bo socjaliści słabną w UE. Teoretycznie Parlament Europejski nie ma przełożenia na Radę Europejską, w której zasiadają głowy państw i szefowie rządów, ale prominentni politycy z PE mają wpływ na decyzje stolic.
"Liderzy w PE mają powiązania w Radzie Europejskiej. Guy Verhofstadt ma bardzo dobry kontakt z siedmioma premierami z Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy (ALDE). Ja sam zrobię wszystko na poziomie EPL, ale w naszym ugrupowaniu nie ma wątpliwości co do poparcia Donalda Tuska" - powiedział Weber, który jest prominentnym politykiem niemieckiej współrządzącej CSU i współpracownikiem kanclerz Angeli Merkel.
Niemiecki polityk zaznaczył, że Verhofstadt w ramach porozumienia zawartego na potrzeby wyboru przewodniczącego PE zapewnił, że będzie walczył również na rzecz przedłużenia kończącej się w tym półroczu kadencji Tuska. "W tej chwili nie ma powodu do zaniepokojenia w tej sprawie, bo żaden z szefów rządów z ALDE nie podaje w wątpliwość przyszłości Donalda Tuska" - zaznaczył Weber.
Zwrócił uwagę, że socjaliści mają wysokie stanowiska w instytucjach unijnych. Z tej grupy politycznej jest szefowa unijnej dyplomacji Frederica Mogherini, przewodniczący eurogrupy Jeroen Dijsselbloem, a także pierwszy wiceszef KE Frans Timmermans.
Szef frakcji EPL zaznaczył, że posiadanie stanowiska szefa Rady Europejskiej, czyli formalnie najwyższej funkcji w UE to wielka korzyść dla kraju. "Wewnętrze gry polityczne w Polsce w tej sprawie to wielkie ryzyko, jeśli chodzi o wpływy w UE" - ocenił.
Na układ chadeków z liberałami zwrócił też uwagę przewodniczący delegacji PO w PE Janusz Lewandowski. "Ten sojusz chrześcijańskiej demokracji z liberałami, wsparty również przez frakcję, w której są nasi koledzy z PiS ma o tyle istotne znaczenie, że utrwala szanse Donalda Tuska na następną kadencję jako szefa Rady Europejskiej. Liberałowie to w tej chwili siedem rządów w Europie i trzy koalicje rządzące" - mówił dziennikarzom w Strasburgu europoseł.
Zupełnie inaczej tę sytuację postrzega jednak PiS. Zdaniem europosła Zdzisława Krasnodębskiego przyszłość Tuska w kontekście zajęcia przez chadeków stanowiska szefa PE jest teraz dużo bardziej niepewna. "Jedna z tych kluczowych pozycji w UE będzie musiała chyba być oddana" - powiedział PAP.
Europoseł nie wykluczył przy tym, że zmiany mogłyby nastąpić nie w Radzie Europejskiej, a w Komisji Europejskiej, której szefuje chadek z Luksemburga Jean-Claude Juncker. Tyle, że kadencja Tuska się kończy wkrótce, a Junckera przynajmniej w założeniu powinna trwać do 2019 roku. "Opinie o sposobie kierowania przez niego Komisją nie są najlepsze" - zaznaczył Krasnodębski.
Zmonopolizowanie przez Europejską Partię Ludową kluczowych unijnych stanowisk nie wszystkim podoba się też we frakcji liberalnej. "To problematyczne z perspektywy demokratycznej. Wszyscy obywatele powinni mieć poczucie, że są jakoś reprezentowani w instytucjach UE. Jeśli wszystkie one są prowadzone przez przedstawicieli jednej rodziny politycznej, nie jest to zdrowe" - powiedziała PAP holenderska eurodeputowana, wiceszefowa frakcji ALDE Sophie in't Veld.
Wpływy socjalistów w Radzie Europejskiej faktycznie są teraz mniejsze niż jeszcze przed dwoma laty. We Francji, gdzie władzę sprawuje prezydent z tej rodziny politycznej Francois Hollande, zanosi się wkrótce na zmianę władzy; kandydat prawicy ma największe poparcie w sondażach.
Włochy, gdzie do niedawna rządził socjalista Matteo Renzi, mają teraz wprawdzie rząd popierany przez tę samą większość, ale premier jest postrzegany bardziej jako techniczny, a nie polityczny. Lewica rządzi też w Portugalii, Grecji, czy na Słowacji, ale nie są to najbardziej wpływowe państwa w UE. Z kolei liberałowie i chadecy mają zdecydowaną większość w Radzie Europejskiej i premierów w takich stolicach jak Berlin, Madryt, Budapeszt, Belgia, Dania, czy Holandia.
Wybory szefa Rady Europejskiej będzie organizowała sprawująca w tym półroczu prezydencję Malta. Prawdopodobnie odbędą się one na marcowym szczycie UE.