Będziemy im patrzeć na ręce, będziemy im deptać po piętach, będą czuli nasz oddech na plecach; nie dajmy się podzielić, nie dajmy się skłócić - mówił podczas wtorkowej manifestacji pod Sejmem lider KOD Mateusz Kijowski. Na zakończenie zapowiedział, że kolejne demonstracje mogą się odbyć 6 stycznia.

"6 stycznia mają być kontynuowane rozmowy, w jaki sposób media mają uczestniczyć w pracach parlamentu; będziemy patrzeć, uważać, zobaczymy, być może będzie się trzeba tutaj skrzyknąć" - podkreślił Kijowski.

Jak jednocześnie zauważył, 11 stycznia odbędzie się najbliższe posiedzenie Sejmu. "Jeżeli będą chcieli łamać zasady, otworzyć nowe posiedzenie, kiedy stare nie zostało zamknięte znowu będzie trzeba być czujnym, będziemy się skrzykiwać. Ale to wszystko zależy od tego, co się będzie działo w środku (w Sejmie)" - dodał.

Zapowiedział, że jeśli coś się będzie działo wcześniej, przed 6 stycznia Komitet Obrony Demokracji "będzie reagował". "Będziemy im patrzeć na ręce, będziemy im deptać po piętach, będą czuli nasz oddech na plecach" - podkreślił lider KOD.

Szef Nowoczesnej Ryszard Petru ocenił, że prezydent Andrzej Duda oszukał Polaków. "Prezydent udawał, że jest mediatorem w niedzielę, a dwa dni później podpisuje bezmyślnie ustawy, które łamią polską konstytucję. To żaden mediator, to jak zawsze tępy notariusz PiS" - podkreślił.

W Dzienniku Ustaw opublikowano w poniedziałek przed północą trzy ustawy dotyczące Trybunału Konstytucyjnego: o organizacji i trybie postępowania przed TK; o statusie sędziów TK oraz przepisy wprowadzające obie te ustawy. Ustawy podpisał prezydent Duda.

Petru mówił, że "cały Sejm jest zmilitaryzowany, a atmosfera przypomina atmosferę z czasów stanu wojennego". Jak dodał, PiS się boi i dlatego odgradza się od ludzi. "PiS wie, że przegiął, przesadził, ich działania są przeciwko demokracji i Polakom" - przekonywał. Zadeklarował, że razem z PO "będą trwali w parlamencie i nie odpuszczą". Jak dodał Petru, zaproszenie przez PiS mediów do Sejmu, to żadne ustępstwo, tylko normalność.

Poseł Michał Szczerba (PO) zauważył, że PiS wpuścił we wtorek dziennikarzy do Sejmu, ale np. nie wpuścił mediów na galerię sejmową. "Galeria jest zamknięta na klucz i nie wiadomo, kto ma klucz, od piątku nie wiadomo też, kto ma laskę marszałkowską" - zaznaczył poseł. Jego zdaniem, postulat wolnych mediów, nie został spełniony przez PiS. Szczerba powiedział też, że senatorowie byli legitymowani przez policję przed wejściem do gmachu Senatu.

"Marszałek Sejmu Marek Kuchciński jest tak fantastycznym, kochanym marszałkiem, że dokonał pewnego cudu - tym cudem jest zjednoczona opozycji" - podkreślił poseł PO.

Andrzej Halicki (PO) uważa, że PiS "wpuszcza ludzi w kanał, że niby parlament znowu jest otwarty dla mediów". "Parlament jest ciągle zamknięty, parlament próbuje się zdławić, tak jak zdławiono Trybunał Konstytucyjny" - podkreślił. Jak dodał, "Sejm nie jest prywatnym budyniem marszałka Kuchcińskiego".

Ryszard Kalisz (Dom Wszystkich Polska) uznał, że PiS obawia się obywateli. Jak mówił, policjanci nie są przed budynkiem Sejmu z własnej woli, ale mają takie, a nie inne dyspozycje polityczne. Dodał, że zjednoczona opozycja nie da się przestraszyć politykom PiS.

Janusz Onyszkiewicz (Unia Europejskich Demokratów) ocenił, że polski parlament przestał być miejscem do dyskusji, a posłowie opozycji nie są dopuszczani do głosu. "Parlament ma być parlamentem, chcemy budować Polskę w oparciu o prawo, ale nie takie prawo i sprawiedliwość, jakie funduje nam PiS, które chce budować siłę Polski na bazie silnej autokracji. Prawo, to prawo, a nie PiS" - oświadczył.

Protestujący wznosili okrzyki: "Demokrację usłyszycie", "Kłamcy, kłamcy", "Gdzie jest marszałek?", "Demokracja, demokracja", "Hańba, hańba", "Piotrowicze, Misiewicze", "Zwyciężymy, zwyciężymy", "Nie damy się przestraszyć", "Zjednoczona opozycja", "Nie dla Kaczystanu", "Wolne media, wolne media".

Kończąc manifestację Kijowski zapowiedział, że sympatycy KOD dalej będą gromadzić się przed Sejmem, Trybunałem Konstytucyjnym, Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu oraz przed biurami posłów PiS w całej Polsce. "Pamiętajmy: nie dajmy się podzielić, nie dajmy się skłócić, nie dajmy przeciwstawić się jedni przeciwko drugim, bądźmy razem z wojskiem, bądźmy razem z policją, bądźmy razem ze sobą, bo my jesteśmy jednym polskim narodem, my - naród!" - podkreślił.

Kijowski zachęcił do obserwowania tego, co dzieje się w Sejmie. "Pilnujmy, co się dzieje i w razie czego będziemy się tutaj skrzykiwać" - dodał.

Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO) podziękowała uczestnikom manifestacji. Jak mówiła posłowie opozycji wciąż znajdują się na sali obrad i pilnują, "żeby prawo w naszym kraju było przestrzegane". "Posłowie, którzy całe noce i całe dnie spędzają na tej sali bardzo wam dziękują, bez was nie mielibyśmy tej siły i energii, czujemy wasze wsparcie i to jest dla nas bardzo ważne" - powiedziała.

Manifestacja, która przebiegała bez żadnych incydentów zakończyła się tuż przed godz. 14.

Protesty przed gmachem parlamentu trwają od piątku, kiedy to podczas obrad Sejmu posłowie opozycji zablokowali sejmową mównicę. Była to reakcja na planowane zmiany w zasadach pracy dziennikarzy w parlamencie oraz na wykluczenie z obrad jednego z posłów PO. Przed Sejmem w piątek demonstranci blokowali drogi wyjazdowe; posłowie opozycji, w systemie dyżurów, pozostają na sali sejmowej.

W niedzielę kontynuowane były demonstracje Komitetu Obrony Demokracji, manifestowano przed także przed Trybunałem Konstytucyjnym i Pałacem Prezydenckim. W poniedziałek także trwała pikieta przed Sejmem. Nad ranem we wtorek przed wjazdem do Sejmu zostało zbudowane ogrodzenie, a protestujący tam ludzie przesunięci na drugą stronę ulicy Wiejskiej. Wjazd do Sejmu ochrania policja, policjanci znajdują się też na terenie należącym do parlamentu, przed gmachami Sejmu i Senatu. We wtorek wznowione zostało rozpoczęte w ubiegłym tygodniu posiedzenie Senatu.