Zgłaszający naruszenia przepisów kodeksu pracy, takich jak mobbing, dyskryminacja czy nieprawidłowe naliczanie wynagrodzeń, nie będą objęci ochroną. Sejm w piątek przyjął poprawki Senatu do ustawy o ochronie sygnalistów. Zakładają one m.in. wykreślenie prawa pracy z katalogu obszarów, w ramach których będzie można dokonać zgłoszenia naruszeń. Teraz ustawa trafi do podpisu prezydenta Andrzeja Dudy.
Przed głosowaniem głos zabrała minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Przytaczała przykłady zakładów pracy, w których doszło do naruszeń prawa, m.in. opowiedziała o fabryce zabawek, której właściciel chciał zaoszczędzić. Błędnie serwisowana maszyna doprowadziła do wybuchu pożaru. Zginął pracownik. Zostawił żonę i dwójkę dzieci.
– Gdyby któryś z pracowników firmy odważył się wcześniej zgłosić naruszenie bhp, gdyby mógł liczyć na ochronę i status sygnalisty, człowiek mógłby żyć. Jeśli świadkowie nie zostaną sygnalistami, to krzywdy nie tylko pozostaną bezkarne, lecz będą stałe, nawracające i obejmą kolejne grupy osób. W Polsce w wypadkach w pracy co roku ginie 200 osób. Tracą życie, bo w jakiejś fabryce, na jakiejś budowie, w jakimś zakładzie ktoś chciał zaoszczędzić na bezpieczeństwie – mówiła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Po tym, jak Senat wprowadził do ustawy poprawkę wykreślającą obszar prawa pracy, grupa organizacji pozarządowych podpisała wspólne stanowisko – Fundacja Akademia Antykorupcyjna, Instytut Spraw Publicznych, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” 80, Polski Instytut Praw Człowieka i Biznesu, Sieć Obywatelska Watchdog Polska, Fundacja Batorego.
– Poprawka wyłączająca całkowicie ochronę sygnalistów zgłaszających naruszenia prawa pracy musi budzić sprzeciw. Do ujawnienia nadużyć najczęściej dochodzi dopiero po tragicznych wydarzeniach, jako że presja przełożonych i współpracowników skutkuje zmową milczenia. Zapewnienie ochrony osobom zgłaszającym naruszenia prawa pracy lub ich ryzyko jest jedynym sposobem, żeby spróbować tę zmowę złamać i zapobiec nieszczęściu – podkreślali przedstawiciele trzeciego sektora.
Organizacje zrzeszające pracodawców przyjęły inny punkt widzenia. Zdaniem ich przedstawicieli tylko niewielka część skarg pracowników do Państwowej Inspekcji Pracy okazuje się zasadna. A status sygnalisty dawałby każdemu informującemu o naruszeniach dodatkową ochronę.
W trakcie prac nad projektem krytyczne uwagi przedstawił też główny inspektor pracy. W swojej opinii wyraził obawy, że wszystkie skargi pracownicze wpływające do PIP będą musiały być rozpatrywane w trybie ustawy o ochronie sygnalistów, co nie było celem dyrektywy.
Ale nie tylko kwestia prawa pracy budziła emocje podczas prac nad ustawą.
– Wśród istotnych zagadnień związanych z tą regulacją znalazły się też: umożliwienie sygnalistom informowania o działaniach o charakterze korupcyjnym, wskazanie rzecznika praw obywatelskich jako kluczowego organu w przyjmowaniu zgłoszeń zewnętrznych, nowe obowiązki nałożone na pracodawców mających załogi liczące ponad 50 osób i stosunkowo krótki czas przewidywany na wejście w życie ustawy. Dla pracodawców to trzy miesiące – wylicza dr hab. Beata Baran-Wesołowska, radca prawny i partner w kancelarii BKB Baran Książek Bigaj. ©℗