Raz po raz odradza się idea wprowadzenia obowiązkowego ubezpieczenia dla rowerzystów. Obecnie nie ma obowiązku wykupywania takiej polisy, ale jest taka możliwość.
Raz po raz odradza się idea wprowadzenia obowiązkowego ubezpieczenia dla rowerzystów. Obecnie nie ma obowiązku wykupywania takiej polisy, ale jest taka możliwość.
Tylko cztery towarzystwa ubezpieczeniowe (PZU, TU Europa, Proama i CUK) przygotowały specjalne oferty dla rowerzystów. Skonstruowane są jednak inaczej niż te samochodowe, bo związane są z osobą, a nie z pojazdem. To oznacza, że wszystko jedno, czy jedziemy rowerem własnym, czy pożyczonym – ochrona powinna działać. Ubezpieczenie można kupić na kilka dni, miesięcy lub na cały rok. Ceny zależą od wielu czynników, jak sumy ubezpieczeń (maksymalne kwoty odszkodowania, na jakie można liczyć w określonych sytuacjach), wieku osoby ubezpieczonej, ochrony na terenie Polski, za granicą itp. Towarzystwa proponują pakiety, ale na ogół w indywidualnych negocjacjach możemy ustalić takie proporcje ochrony, jakie będą odpowiadały naszym potrzebom. Najtaniej roczną polisę rowerową możemy kupić za około 70–80 zł. Ale najtańszej na ogół – patrz wypowiedź specjalisty – kupować raczej nie warto.
Jak zwykle przy ubezpieczeniach trzeba zwrócić uwagę na wyłączenia, czyli sytuacje, w jakich towarzystwo asekuracyjne uchyli się od wypłaty odszkodowania. Niestety, nie ma na naszym rynku takiego ubezpieczenia, które gwarantowałoby wypłatę odszkodowania za rower skradziony, gdy był – dla przykładu – przypięty do stojaka przed sklepem. Casco zadziała tylko wtedy, gdy rower odbierze nam ktoś siłą albo zostanie zniszczony w wyniku wypadku czy katastrofy. Zwykłej kradzieży w mieście ubezpieczenie nie dotyczy.
Ochrony roweru możemy też poszukać w ramach ubezpieczenia ruchomości – może to być element dodatkowy polisy dotyczącej ubezpieczenia mieszkania lub domu. Warto jednak dopytać, czy pomieszczenie, w którym przechowujemy rower, (komórka, piwnica) są objęte ubezpieczeniem mieszkania.
Podobnie jest z innymi rodzajami ubezpieczeń, które mogą się przydać rowerzyście. Mogą one przysługiwać w ramach różnych pakietów ubezpieczeniowych. Na przykład NNW zawarte jest w polisie na życie, OC – jeśli wykupiliśmy ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej w życiu prywatnym albo w pakietowym ubezpieczeniu domu. Oba te elementy znajdą się także w turystycznym ubezpieczeniu przewidującym amatorskie uprawianie sportu.
Ekspert wyjaśnia
Marcin Jaworski, ekspert ds. komunikacji i edukacji w Biurze Rzecznika Finansowego: Rowerzyści często bywają też ofiarami wypadków komunikacyjnych (potrąceń przez samochody) i żądają wypłat z OC komunikacyjnego sprawcy wypadku. Starając się o takie odszkodowania, powinni pamiętać, że ich różne zaniedbania mogą prowadzić do uznania przez ubezpieczyciela przyczynienia się do powstania szkody lub zwiększenia jej rozmiarów. To oznacza, że ubezpieczyciel pomniejszy odszkodowanie o określony procent. Z analizy orzecznictwa sądów wynika, że w większości wypadków z udziałem rowerzystów wskaźnik ten sięga 30–40 proc. Co może być podstawą do orzeczenia, że cyklista przyczynił się do wypadku? Oprócz tak oczywistych okoliczności, jak np. przejeżdżanie na czerwonym świetle, sprzyjać temu może też np. brak oświetlenia roweru czy niespodziewane wtargnięcie rowerzysty na jezdnię.
Eksperci w dziedzinie ubezpieczeń podpowiadają, żeby uczulić tych rowerzystów na kwestię OC. Warto, by było naprawdę dobre i na wysokie sumy. Bo może zdarzyć się np., że taki rowerzysta wymusi pierwszeństwo przejazdu, kierowca robi unik (często odruchowo) i rozbije auto o drzewo. Efektem mogą być poważnie szkody nie tylko w mieniu (rozbity samochód np. za 100 tys. zł), ale też szkody osobowe (mogą iść w setki tysięcy złotych). Podobnie rzecz się ma z poszkodowaniem pieszego. Widać, że rowerzyści często jeżdżą szybko po chodnikach – jeśli wpadną na kogoś, to mogą zniszczyć mu ubranie, ale też mogą wyrządzić mu krzywdę. Będą wtedy musieli zapłacić za zniszczony płaszcz, ale też pokryć koszty jego leczenia, rehabilitacji itp. W związku z tym kwoty, które wchodzą w grę, są naprawdę duże. Dlatego jeśli jakiś rowerzysta kupuje OC z sumą 10 czy 20 tys. zł to można powiedzieć, że w porównaniu z możliwymi roszczeniami to kwota symboliczna
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama