W czwartym odcinku cyklu "Giełda Papierów Wartościowych oczyma prezesa Wiesława Rozłuckiego" Szymon Glonek pyta o to, dlaczego giełda zaczynała od sesji raz w tygodniu, o ograniczenia wahań cen w ciągu jednego dnia. W rozmowie jest też wątek edukacyjny, o notowaniach fixingowych i ciągłych i wspomnienia z uruchomienia rynku równoległego.

Sesja raz w tygodniu – dlaczego?

Po pierwsze, dlatego że giełda była zupełnie nową instytucją w Polsce. Musieliśmy się wszystkiego nauczyć, zarówno my jako organizatorzy giełdy, jak i domy maklerskie, spółki notowane na giełdzie, a także inwestorzy. Po drugie, infrastruktura telekomunikacyjna w Polsce w tamtym czasie nie była jeszcze na tyle rozwinięta, aby umożliwić notowania ciągłe. Po trzecie, chcieliśmy uniknąć zarzutów o nierówny dostęp do rynku. Gdybyśmy zaczęli notowania ciągłe, to inwestorzy w dużych miastach mieliby łatwiejszy dostęp do informacji i możliwości składania zleceń niż inwestorzy w mniejszych miejscowościach – opowiada Wiesław Rozłucki.

Od 1994 sesje Giełdy zaczęły odbywać pięć razy w tygodniu

Infrastruktura telekomunikacyjna w Polsce się rozwinęła, rynek giełdowy w Polsce zaczął się rozwijać i pojawiło się coraz więcej inwestorów. Po trzecie, chcieliśmy dostosować się do standardów obowiązujących na innych giełdach – dodaje Rozłucki.