- Gminy aktywne, z silnymi liderami społecznymi i politycznymi jako włodarzami to swoista ekstraliga. Dla nich nawet takie zdarzenia jak pandemia są wyzwaniami, z którymi trzeba się zmierzyć w sposób innowacyjny i dostosowany do lokalnych warunków - dr Paulina Legutko-Kobus Szkoła Główna Handlowa w Warszawie.

dr Paulina Legutko-Kobus Szkoła Główna Handlowa w Warszawie / Materiały prasowe
10 lat rankingu skłania do podsumowań. Jak duży postęp zrobiły w tym czasie samorządy? Jakie były kamienie milowe tej dekady?
Ostania dekada to kolejny, już drugi, pełen okres programowania UE, w jakim uczestniczyły polskie samorządy (lata 2014-2020). Na pewno w tym okresie zauważalny jest rozwój infrastruktury, ale także coraz więcej działań wpływających na jakość życia i włączenie społeczne. Do osiągnięć samorządów w tym okresie zaliczyłabym coraz więcej partycypacji, nawet w małych gminach, i wzrastającą świadomość, że konieczne jest podjęcie działań na rzecz adaptacji do zmian klimatu, szczególnie w dużych miastach. Ale jednocześnie są to wyzwania na najbliższe lata dla wszystkich miast i gmin w Polsce. Kamieniem milowym, mam nadzieję, okażą się zmiany przepisów prawnych i próba wdrożenia na poziomie lokalnym planowania zintegrowanego, łączącego aspekty społeczno-gospodarcze i przestrzenne.
Niektórzy laureaci Pereł Samorządu, jak mazurska gmina Iława czy mała wieś na Kujawach Płużnica, pokazują, że niekoniecznie trzeba być zasobną gminą blisko dużej metropolii, by rozwijać przedsiębiorczość mieszkańców. Co wobec tego jest receptą na sukces?
Nie ma jednej wskazówki. Każda gmina jest inna, co jako badacze często podkreślamy, i - co ważne - tworzą ją konkretni ludzie. Jeśli miałabym wskazać jakieś czynniki, które przyczyniają się do sukcesu, to jest to na pewno kapitał społeczny, czyli współpraca, więzi, zaufanie oraz poczucie tożsamości lokalnej. Dlatego zawsze doceniam działania podejmowane na rzecz dialogu, współdecydowania i wspierania partycypacji społecznej.
W kapitule rankingu zasiadała pani po raz trzeci. Ma więc pani nie tylko wiedzę o samorządach, lecz także porównanie kilku edycji konkursu. Jak wypadają gminy w tym roku?
I w tym, i w zeszłym roku, czyli pierwszym, kiedy samorządy zmagały się z pandemią, pozytywnym zaskoczeniem dla mnie była duża liczba zgłoszeń do rankingu i wielość działań jednostek samorządu terytorialnego w różnych obszarach. Ze szczególnym zainteresowaniem i podziwem spoglądam na małe gminy - w tym gminy wiejskie - które pokazują, że nie wielkość samorządu czy zasoby gospodarcze przekładają się na rozwój, ale innowacyjne podejście i współpraca. W tej 10. edycji zaskoczyła mnie zaś liczba zgłoszeń do tytułu lidera dobrych praktyk w dziedzinie ochrony zdrowia. Było ich tak wiele i na tak wysokim poziomie, że jako kapituła uznaliśmy, iż wyróżnienia należą się absolutnie wszystkim.
Skoro już mowa o wyróżnieniach. Wielu nurtuje jedno pytanie: dlaczego niektóre gminy czy miasta są zawsze na przodzie, a ich włodarze stale zajmują miejsca na podium. Nawet wtedy, gdy zdarza się rzecz nieprzewidziana jak pandemia.
Poziom wiedzy i kompetencji, jaki reprezentują gospodarze miast liderów, jest rzeczywiście bardzo wyrównany - bez względu na wielkość gminy. Na tej podstawie trudno jednak sformułować opinię o wszystkich włodarzach w Polsce. Gminy aktywne, mające liderów społecznych/politycznych jako włodarzy, na pewno wyróżniają się na tle innych samorządów i są swoistą ekstraligą. Dla takich liderów i jednostek samorządowych, którymi zarządzają, również nieprzewidziane zdarzenia czy kryzys, jaki spowodowała pandemia, są wyzwaniami do podjęcia, zmierzenia się z nimi w sposób innowacyjny, dostosowany do lokalnych warunków i możliwości. Pamiętajmy jednak, żeby tego bardzo pozytywnego obrazu włodarzy z gmin liderskich nie przenosić automatycznie w ogóle na włodarzy lokalnych. Tu obraz jest nieco bardziej pesymistyczny - choć i tak nie zmniejsza to mojego uznania dla działań samorządów, jakie podejmowane były w ostatnim roku, a którymi gminy chciały się podzielić z organizatorami rankingu, przygotowując dokumentacje do ankiet.
Dwa lata pandemii, mniejsze wpływy do budżetów, obostrzenia, zmieniające się prawo - to wszystko nie zatrzymało rozwoju samorządów? Czy mimo wysiłku, jaki wkładały w działania na rzecz walki z COVID-19, znalazły czas i pieniądze na angażowanie się w inne sprawy?
Pandemia to swoiste „sprawdzam” dla samorządów i społeczeństwa obywatelskiego. Wielość zgłoszeń w obszarze zdrowia pokazuje, jak wiele aktywności w tym zakresie podejmowały i podejmują. Ale nie można z pewnością powiedzieć, że inne obszary działania JST zostały odłożone na półkę. Przykładem może być obszar edukacji, w którym szczególnego znaczenia nabrały te projekty, które odnoszą się do wsparcia psychologicznego i pedagogicznego dzieci i młodzieży, a w niektórych przypadkach także rodziców. Z pewnością będą one wymagały kontynuacji i znalezienia na to środków w budżetach samorządowych.
Czy mogło tak się stać, że pandemia wymusiła na samorządach jakieś zmiany, np. w zarządzaniu pracownikami, kontaktach z mieszkańcami, procedurach, i de facto była dla nich elementem rozwijającym?
Na podstawie zgłoszeń do rankingu DGP Perły Samorządu, ale także na podstawie własnych badań i współpracy eksperckiej z gminami, mogę stwierdzić, że na pewno pandemia wymusiła zmiany w samorządach. Dotyczą one organizacji pracy samych urzędów. Mam tu na myśli pracę rotacyjną, online, tworzenie zespołów do rozwiązywania problemów, a nie trzymanie się kurczowo struktury organizacyjnej. Zmiany zaszły też w kontaktach z mieszkańcami, gdzie wyraźnie widać wzrost znaczenia e-partycypacji społecznej. Gminy umożliwiają dziś udział w procesach konsultacyjnych osobom niesłyszącym i słabosłyszącym, są tłumaczenia transmisji na język migowy. Kolejną rzeczą jest szerszy dostęp dla mieszkańców do e-usług. Myślę, że te zmiany zostaną w samorządach na dłużej, tym bardziej że ponad dwa lata testowania rozwiązań pokazało, które z nich są skuteczne w konkretnych urzędach i które innowacje - wymuszone niejako przez pandemię - stają się nową rzeczywistością funkcjonowania urzędów.
Czyżby urzędy wyszły już spod stert papieru i faktycznie pracowały elektronicznie? Pewnie jest to bardziej dostrzegalne w dużych miastach.
Nie, przepaści między gminami miejskimi i wiejskimi raczej nie dostrzegam, choć między poszczególnymi gminami jest znaczące zróżnicowanie. Widać to nawet w kontekście analizy rozwiązań czy projektów, które gminy opisywały w formularzu zgłoszeniowym do rankingu. Nie sądzę też, byśmy mogli powiedzieć, że urzędy wyszły spod stert papieru, gdyż nawet wdrożenie procedur elektronicznych nie eliminuje całkiem papieru. Są nawet przykłady podwójnego obiegu niektórych spraw, i na papierze, i elektronicznie.
Jak pani ocenia planowanie strategiczne w gminach? Pytam nie tylko w nawiązaniu do rankingu. Czy są to dokumenty z wizją, która ma szansę kiedyś stać się rzeczywistością, czy raczej są to opracowania na wyrost, nieprzemyślane albo niezgodne z realiami, np. możliwościami czy zasobami miejscowości?
Planowanie strategiczne, jak wynika z moich badań, jest tym obszarem działania samorządu, gdzie można wskazać ogromne zróżnicowanie - zarówno pod względem posiadanych zasobów kadrowych, kompetencji, jak i dotychczasowego doświadczenia. Są bowiem gminy, które opracowały i wdrożyły już kilka edycji strategii, są i takie, które przystępują do tego procesu po raz pierwszy. Moim zdaniem coraz więcej samorządów (także tych mniejszych) docenia rolę planowania strategicznego i stara się, żeby było ono szyte na miarę, czyli uwzględniało specyfikę lokalną. Nadal jednak strategie postrzegane są jako przepustka do pozyskiwania środków zewnętrznych i ich zapisy tworzone są często z uwzględnieniem wytycznych z poziomu UE, słów kluczy na dany okres programowania, a nie rzeczywistych potrzeb rozwojowych gminy. Równocześnie planowanie strategiczne staje się procesem coraz bardziej partycypacyjnym, nie tylko na etapie programowania, lecz także wdrażania, monitoringu czy ewaluacji. Dzięki takiemu podejściu dokumenty strategiczne coraz bardziej uwzględniają realia lokalne.
Przez ostatnie miesiące na łamach naszej gazety pisaliśmy bardzo wiele o działaniach gmin w zakresie zagospodarowania odpadów, ochrony klimatu i środowiska. Czy w tym obszarze kapituła znalazła nowatorskie, niespotykane szerzej inicjatywy? Mam wrażenie, że samorządy często powielają sprawdzone wzorce i nie bardzo lubią ryzykować.
Pytanie, czy w działaniach na rzecz środowiska zawsze trzeba być nowatorskim. Śledząc różne konkursy/rankingi dla samorządów, mam wrażenie, że w tym obszarze jest grupa innowatorów i grupa naśladowców, którzy nagradzane rozwiązania wdrażają na szeroką skalę. Tak było np. z ogrodami deszczowymi, kwietnymi łąkami, rozwiązaniami na rzecz odnawialnych źródeł energii, obecnie ze wspieraniem elektromobilności czy wdrażaniem zachęt finansowych do tworzenia zielonych ścian na obiektach prywatnych. W tym roku zwróciliśmy uwagę na działania naszym zdaniem nowatorskie, ale podkreśliliśmy także rolę uspołeczniania procesów związanych z ochroną środowiska i klimatu oraz współdecydowania w tym zakresie. I tu życzyłabym sobie, żeby znalazło się jak najwięcej naśladowców działań podejmowanych przez Kraków i Poznań.
Rozmawiała Bożena Ławnicka