Prawdziwa transformacja to nie tylko przeniesienie do sieci części procesów administracyjnych czy handel online.
Prawdziwa transformacja to nie tylko przeniesienie do sieci części procesów administracyjnych czy handel online.
Po półtora roku pandemii, postęp w dziedzinie cyfryzacji widać na prawie wszystkich płaszczyznach relacji obywatele–państwo oraz konsumenci–sprzedawcy. Z profilu zaufanego jeszcze dwa lata temu korzystało niespełna cztery miliony Polaków. Lockdown i ograniczenie pracy tradycyjnych urzędów spowodowały szybki przyrost kont – na koniec ubiegłego roku było ich dwa razy więcej, a obecnie to już ponad 12 mln użytkowników.
Polacy bardzo szybko przyzwyczajają się do życia w sieci. A skoro tak, to chętniej też wydają za jej pośrednictwem. Jak wskazuje raport PwC, w ubiegłym roku rynek e-commerce był już wart ok. 100 mld zł. Między 2019 i 2020 r. sprzedaż dóbr online w Polsce zwiększyła się o 35 proc. W 2020 r. kanał online osiągnął 14-proc. udział w wartości sprzedaży detalicznej, a średnioroczny wzrost e-handlu w kolejnych latach będzie na poziomie 12 proc. W 2026 r. wartość brutto polskiego rynku e-commerce ma być na poziomie 162 mld zł. Równocześnie jak grzyby po deszczu wyrastają nowe sklepy. Jak w kwietniu szacowała firma analityczna Bisnode A Dun & Bradstreet Company, na początku 2021 r. w Polsce było zarejestrowanych ok. 44,5 tys. sklepów internetowych – o 21,5 proc. więcej niż 12 miesięcy wcześniej.
W szerokiej świadomości może się wydawać na tej podstawie, że cyfryzacja kraju ma się dobrze, skoro obywatele coraz chętniej wybierają e-usługi. Eksperci zauważają jednak, że profil zaufany czy rosnąca popularność internetowych zakupów to jedynie jeden z pierwszych etapów budowy gospodarki i administracji opartej na nowoczesnych technologiach.
– Istotne jest zrozumienie, że cyfryzacja zwykle wymaga zmian w skali całej organizacji, na różnych płaszczyznach, z niezbędnym wsparciem najwyższej kadry zarządzającej i odpowiednim przygotowaniem ludzi – przypomina Andrzej Dopierała, prezes Asseco Data Systems i wiceprezes Asseco Poland.
A z tym bywa różnie. W ubiegłorocznym zestawieniu gospodarki cyfrowej i społeczeństwa cyfrowego (DESI) Komisji Europejskiej Polska zajęła 23. miejsce na 28 badanych państw. I choć oznacza to awans o dwie lokaty względem poprzedniej edycji, to odległa pozycja pokazuje, że wciąż pozostaje dużo do zrobienia – choćby w zakresie rozwijania kompetencji cyfrowych. Według raportu brakuje w kraju ok. 50 tys. specjalistów IT czy digitalizacji produkcji. Problem z tym drugim elementem potwierdzają inne badania. Przygotowany przez Siemens Digi Index wskazał, że poziom cyfryzacji polskich przedsiębiorstw produkcyjnych względem ubiegłego roku spadł o 0,1 pkt i wynosi 1,8 w czterostopniowej skali. Jest zatem co zmieniać.
Inwestycje w tym zakresie musi pobudzić konsekwentny rozwój infrastruktury.
– Krwiobiegiem cyfrowego świata jest sieć, stąd krytyczny jest powszechny dostęp do szybkiego internetu, który umożliwi bezpieczny przesył wielkiej ilości danych. Ważnym elementem jest rozwój sieci 5G, która otworzy ogromne możliwości i przyczyni się do powstawania nowych produktów i rozwiązań cyfrowych. Polska plasuje się w czołówce krajów, które najbardziej mogą skorzystać na 5G, zarówno pod kątem wzrostu PKB, jak i tworzenia się nowych miejsc pracy – uważa Andrzej Dopierała.
Jak pisaliśmy w DGP, istnieje możliwość, że proces przydzielania częstotliwości zacznie się jeszcze we wrześniu. A to właśnie od rozwoju 5G są uzależnione dalsze kroki polskiej cyfryzacji – rozwój internetu rzeczy, analiza big data danych uzyskanych dzięki 5G, a w przyszłości powszechnej robotyzacji polskich fabryk. Siec 5g może wywołać też efekt kuli śniegowej dla innych segmentów technologicznych.
– Powszechny dostęp do szybkiego internetu, m.in. poprzez sieć 5G, pozwoli na wykorzystywanie usług chmurowych w dużo większym zakresie – przypomina Andrzej Dopierała.
W odniesieniu do tych ostatnich Polska weszła już w etap realizacji dużych projektów w tym obszarze, czego przykładem są inwestycje, które w ubiegłym roku zapowiedziały Google oraz Microsoft. Pierwszy z gigantów postanowił stworzyć w Polsce regionalny oddział usług chmurowych, w ramach którego ogłosił wydanie nawet 2 mld dol. Zaś Microsoft zaangażował się w stworzenie Polskiej Doliny Cyfrowej wartej ok. 1 mld dol.
Olbrzymie sumy nie oznaczają jednak, że rodzimy biznes musi obejść się smakiem. Polskie firmy informatyczne wciąż mogą znaleźć swoją niszę.
– Wierzę, że cloud computing będzie też coraz częściej stosowany w instytucjach administracji publicznej, ale tu widzę ogromną rolę dla polskich dostawców usług chmurowych, którzy będą w stanie zagwarantować użytkownikom poufność danych poprzez to, że tylko polskie instytucje będą mogły mieć do nich dostęp – przekonuje szef Asseco Data Systems. ©℗
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama