Nie grozi mi, że Robert Krasowski napisze książkę „O Wróblu”. Adam Michnik nie miał tyle szczęścia.
Rozbudowany esej Krasowskiego nie ma wad, które unieważniałyby główną, smutną konkluzję: czytając tę książkę, czytelnik odnosi wrażenie, że słucha cierpliwego oraz prostego wykładu o geometrii. I trudno odeprzeć wniosek, że choć Michnik to osobowość nietuzinkowa, to daleko jej do wyobrażeń samego Adama o sobie.
Michnikowi nie brakowało odwagi, nieraz lwiej, a za swoje przekonania cierpiał realnie - i w jego oczach wrogowie i przyjaciele winni mu ustępować pola, kiedy sobie tego zażyczy. Kiedy tego nie robili, byli atakowani z furią i egzaltacją. Obmowa, emocjonalny szantaż, rozpowiadanie zachodnim dziennikarzom, kto właśnie „dziwnie się zachowuje”, kto jest teraz godzien zaufania, a kto już nie - doznali takich emo-ciosów nawet dobrzy, sprawdzeni w bojach przyjaciele, którym przydarzyło się pójść innym tempem, a nie daj Boże, w innym kierunku. Porządek rozgrywek politycznych oraz porządek osobistego bólu (jakim miałkim trzeba być człowiekiem, aby przeszkadzać męczennikowi?) doskonale się mieszały.
Pozostało
91%
treści
Reklama