Wielu ludzi sądzi, że nauki przyrodnicze są ze swej natury apolityczne. Nic bardziej mylnego. Nawet jeśli akademiccy biolodzy, chemicy czy geografowie mają za jedyny cel poszukiwanie obiektywnej prawdy o otaczającym nas świecie, to sprytni politycy i ideolodzy znajdą sposób, by owoce ich trudu wykorzystać na swoją korzyść. Nierzadko w sposób, który zszokuje zacnych uczonych. A bywa niestety i tak, że owi biolodzy, chemicy et consortes sami - z pobudek oportunistycznych - nagną obiektywną prawdę i zadbają, by wyniki ich dociekań miały odpowiednie zastosowanie w bieżącej polityce.
O tym mechanizmie wiedzą coś wszyscy, którzy krytycznie śledzą wydarzenia na styku polityki, biznesu i nauki w takich obszarach jak choćby rynek energii, zmiany klimatu czy - ostatnio - pandemia. W przeszłości przykłady szukania naukowych (albo i pseudonaukowych) podkładek pod wielkie operacje polityczne też nietrudno znaleźć.