PiS jest o wiele bardziej nowoczesny, niż chciałby się do tego oficjalnie przyznać.
Albo wizja Jarosława Kaczyńskiego i PiS, albo wizja Donalda Tuska, Platformy Obywatelskiej. Jestem przekonany, że ta nowoczesna wizja wygra” – stwierdził Borys Budka w przeddzień ceremonii przekazania władzy w partii Donaldowi Tuskowi. Przekonanie członków PO, że dzierżą w Polsce monopol na nowoczesność, jest powszechne. Właściwie traktują ją jako synonim swojego bliżej niezidentyfikowanego programu. Według Budki powrót Tuska spowoduje zderzenie nowoczesnej i europejskiej Polski, „której symbolem jest Donald Tusk”, z Polską Kaczyńskiego – w domyśle wstecznej i skrajnie konserwatywnej. Utożsamianie PO z nowoczesnością jest zresztą typowe także wśród jej zwolenników. „Żelazna logika, pomysłowość, nowoczesność” to cechy, którymi odznacza się nowy-stary lider PO według Zbigniewa Hołdysa (z wywiadu w „Gazecie Wyborczej”).
Trudno powiedzieć, czym dokładnie jest ta nowoczesność, która ma cechować PO. Jeśli przyjmiemy, że nowoczesna polityka powinna być proekologiczna, feministyczna i idąca z duchem najnowszych trendów ekonomicznych, to właściwie PiS nie tylko w niczym PO nie ustępuje, lecz nawet w niektórych aspektach przegania ją o całą długość. Oczywiście jego recepty na wyzwania współczesności są odmienne od założeń wcześniejszej polityki liberalnej, jednak w podejmowaniu tych wyzwań partia rządząca jest zdecydowanie bardziej aktywna niż poprzednicy. Można, a nawet należy głośno jej wytykać autorytarne zapędy i regularne łamanie procedur, ale twierdzenie, że jest nienowoczesna i wsteczna, to akurat strzał kulą w płot. Choć deklaracje głównych ideologów PiS wydają się często skrajnie konserwatywne, to praktyka partii Kaczyńskiego jest zdecydowanie bardziej zniuansowana.
Pozostało
92%
treści
Reklama