W tej sprawie troje byłych członków brytyjskiego parlamentu zarzuciło rządowi, że nie zapewnił odpowiedniej ochrony przed domniemaną ingerencją Federacji Rosyjskiej w wybory parlamentarne w 2019 r. (skarga nr 15653/22).

Pomimo istnienia wiarygodnych dowodów na prowadzenie kampanii wpływu i rozpowszechnianie dezinformacji rząd nie zlecił niezależnego śledztwa i nie wprowadził wystarczających mechanizmów ochronnych. Zdaniem skarżących stanowiło to naruszenie pozytywnego obowiązku państwa wynikającego z art. 3 Protokołu nr 1 do Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (prawo do wolnych wyborów).

Odpowiednie działanie i margines uznania

Trybunał w Strasburgu nie podzielił tej argumentacji. W jednomyślnym orzeczeniu z dnia 22 lipca 2025 r. uznał, że mimo pewnych początkowych niedociągnięć późniejsze działania władz brytyjskich – takie jak uchwalenie trzech ustaw (Elections Act 2022, National Security Act 2023, Online Safety Act 2023) oraz utworzenie specjalnych jednostek przeciwdziałających dezinformacji – były wystarczające z punktu widzenia konwencji.

Z prawnego punktu widzenia wyrok nie zaskakuje. Trybunał od lat przyznaje państwom szeroki margines uznania w organizacji procesów wyborczych. Artykuł 3 Protokołu nr 1 jest sformułowany ogólnie i rzadko prowadzi do orzeczenia o obowiązku uchwalenia konkretnych przepisów.

ETPC: Problemu nie można ignorować

Na uwagę zasługuje jednak ton orzeczenia. Trybunał nie bagatelizuje problemu. Wręcz przeciwnie – jasno uznaje, że ingerencje zagraniczne poprzez dezinformację i kampanie wpływu stanowią realne zagrożenie dla demokracji. Co więcej, wskazuje, że w pewnych okolicznościach rażąca bierność państwa wobec takiego zagrożenia może prowadzić do naruszenia konwencji. Trybunał sygnalizuje, że ochrona uczciwości wyborów obejmuje nie tylko przebieg głosowania, lecz także otoczenie informacyjne i polityczne, w którym się ono odbywa.

Strasburscy sędziowie zwracają także uwagę na trudną równowagę między przeciwdziałaniem dezinformacji a poszanowaniem wolności wypowiedzi (art. 10 konwencji). Wskazują, że walka z fałszywymi narracjami może prowadzić do cenzury, jeśli nie zostanie właściwie wyważona. Dlatego wszelkie działania państw w tej sferze muszą być proporcjonalne, transparentne i odporne na nadużycia.

Ten fragment wyroku ma znaczenie wykraczające poza sprawę brytyjską. Może mieć zastosowanie wobec państw, które pod pretekstem walki z dezinformacją tłumią głosy krytyczne lub ograniczają pluralizm mediów.

Choć w sprawie Bradshaw nie stwierdzono naruszenia konwencji, wyrok nie jest porażką idei ochrony integralności wyborów. Wręcz przeciwnie, wyznacza standard: państwa muszą działać, gdy pojawiają się wiarygodne informacje o ingerencji w procesy demokratyczne. Zaniechania, które jeszcze dziś uchodzą za dopuszczalne, w przyszłości mogą zostać uznane za naruszenie prawa do wolnych wyborów.