Prof. Marcin Wiącek przekazał premierowi listę kilku postulatów. Od prawie 20 lat kolejni rzecznicy praw obywatelskich wskazują rządzącym na potrzebę zmiany przepisów, które określają zasady lokalizacji i funkcjonowania ferm. Jak na razie bez efektów.

RPO przekonuje premiera, że Polska powinna wypełniać obowiązki nałożone przez konwencję z Aarhus z 1998 r., poprzez zapewnienie udziału społeczeństwa w postępowaniach dotyczących zezwoleń na powstanie inwestycji ingerującej w lokalne środowisko, jaką jest ferma prowadząca produkcję zwierzęcą na znaczną skalę. Krajowe regulacje są niezgodne z tą konwencją. Dalej, rzecznik postuluje opracowanie przepisów wyznaczających minimalną odległość ferm przemysłowych od zabudowań mieszkalnych oraz obszarów cennych przyrodniczo lub kulturowo oraz wskazanie limitów dla bakterii obecnych w powietrzu w sąsiedztwie ferm. Niezbędna jest też ocena obowiązujących przepisów ochrony środowiska pod kątem skuteczności zwalczania szkodliwych działań inwestorów, w szczególności chodzi RPO o wysokość sankcji wykroczeniowych i administracyjnych. Wreszcie zdaniem rzecznika należy przyjąć zasadę, że nowo powstające fermy mogą być lokalizowane wyłącznie na podstawie postanowień miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.

Fermy przemysłowe tylko tam, gdzie plan to przewiduje

O wprowadzenie do ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (t.j. Dz.U. z 2024 r., poz. 1130 ze zm.) ostatniej z proponowanych przez RPO zmian występowali w poprzedniej kadencji Sejmu posłowie obecnie rządzącej koalicji. Postulat ten przypomniała podczas ostatniego posiedzenia podkomisji stałej do spraw budownictwa, gospodarki przestrzennej i mieszkaniowej oraz poczty posłanka Jolanta Niezgodzka (KO).

- Jesteśmy gotowi o tym rozmawiać – zapewnił Michał Jaros, wiceminister rozwoju i technologii.

Ustawa odorowa powstaje lata i powstać nie może

Powodem, dla którego RPO zajmuje się problemem ferm przemysłowych, są skargi obywateli i prośby o wsparcie wniosków o powstrzymanie budowy fermy w ich sąsiedztwie.

„Skarżąc się na uciążliwe oddziaływanie zapachowe ferm, wskazują też, że wartość nieruchomości w bezpośrednim sąsiedztwie fermy spada nawet o 80 proc.” - pisze RPO.

Na problem luk w przepisach, obchodzenia ich, a nawet łamania prawa przez prowadzących fermy zwracała też uwagę Najwyższa Izba Kontroli. Od wielu lat kolejne rządy zapowiadają przygotowanie ustawy odorowej, ale wciąż kończy się tylko na zapowiedziach.