Piątek był ostatnim dniem konsultacji projektu programu „Mój elektryk 2.0”, prowadzonego przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Na jego realizację przeznaczono 1,6 mld zł. Pieniądze pochodzą z KPO. W porównaniu z obecną wersją programu w nowej rośnie maksymalna kwota dopłaty. W przypadku samochodów osobowych może to być nawet 40 tys. zł. Kwota ta zawiera bonus za zezłomowanie starego pojazdu spalinowego oraz dodatek dla osób o niskich dochodach. Obecnie dotacja na poziomie podstawowym wynosi 18,75 tys. zł i 27 tys. zł m.in. dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny.
Zwiększono kwotę dopłaty, jednocześnie jednak zmniejszono krąg potencjalnych beneficjentów, wykluczając z niego przedsiębiorców niebędących osobami fizycznymi. Związek Polskiego Leasingu, Polski Związek Wynajmu i Leasingu Pojazdów, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Ogólnopolska Federacja Małych i Średnich Firm zaapelowały o włączenie tej grupy społecznej do grona beneficjentów, a także rozszerzenie dopłat na pojazdy do przewozu ładunków o masie do 3,5 t.
Autorzy apelu zwracają uwagę NFOŚiGW, ale także ministrom, którym przesłali swoje stanowisko, że to przede wszystkim przedsiębiorstwa kupują samochody elektryczne. Z danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego wynika, że w ciągu pierwszych trzech kwartałów tego roku, 87 proc. nowych osobowych samochodów elektrycznych zostało zarejestrowane przez firmy, z czego trzy czwarte przez firmy leasingowe i wynajmu długoterminowego. „Pominięcie tej grupy w programie dopłat to nie tylko osłabienie dynamiki rynku, ale też ryzyko niewykorzystania potencjału programu i zmarnowania przyznanych środków. W poprzedniej jego edycji firmy leasingowe i wynajmu długoterminowego odpowiadały za 80 proc. wykorzystanych funduszy” – czytamy w piśmie organizacji przedsiębiorców.
Konsekwencje pozbawienia ich możliwości korzystania z dopłat odczuje też rynek wtórny. Trafi na niego mniej samochodów, bo floty będą odnawiane w mniejszym zakresie. Z kolei wykluczenie dofinansowania dla aut dostawczych do 3,5 t przyczyni się do wzrostu sprzedaży samochodów spalinowych i większego zanieczyszczenia w centrach miast. Kurierzy i firmy transportowe rozwożą tam zaopatrzenie właśnie takimi mniejszymi autami dostawczymi. Przez co program, jak wskazują autorzy apelu, przyniesie skutki odwrotne do jego celu, jakim jest promowanie ekologicznych rozwiązań w transporcie i redukcja emisji CO2. „Lekkie samochody dostawcze są kluczowe dla logistyki miejskiej i rozwoju niskoemisyjnego transportu. Przedsiębiorstwa w Polsce potrzebują wsparcia transformacji flot samochodowych, również tych należących do firm większych niż jednoosobowe działalności. Firmy leasingowe i wynajmu długoterminowego od lat są filarem modernizacji polskiego rynku motoryzacyjnego i kluczowym partnerem w rozwoju elektromobilności” – wyjaśniają twórcom założeń nowej edycji programu „Mój elektryk 2.0” organizacje przedsiębiorców.©℗