Rzadsze kontrole, mniej biurokracji oraz elektronizacja – to główne zmiany, które dla przedsiębiorców przygotował rząd Donalda Tuska w pierwszym pakiecie deregulacji. Odpowiedzialny za jego przygotowanie wiceminister rozwoju i technologii Jacek Tomczak zapowiadał, że gotowy projekt trafi do Sejmu jeszcze we wrześniu.

Obietnicy nie zrealizowano, jednak jak zapewnia resort rozwoju projektu ustawy niebawem zostanie rozpatrzony przez rząd. O tym co się w nim ostatecznie znajdzie, dowiemy się dopiero, gdy nowa wersja projektu trafi do parlamentu. Z tej dostępnej na stronach Rządowego Centrum Legislacji wynika, że większość przepisów z pakietu deregulacyjnego ma zacząć obowiązywać już od 1 stycznia 2025 r.

Rzadsze i krótsze kontrole

Konieczność skrócenia czasu trwania oraz częstotliwości wizyt kontrolerów u mikro i małych przedsiębiorców została zasygnalizowana w expose premiera w 2023 r. i jak wskazano w uzasadnieniu do projektu ustawy ,,stanowi to jeden z priorytetów rządu”. Nowe regulacje przewidują skrócenie maksymalnego czasu kontroli u mikro przedsiębiorców z 12 do zaledwie 6 dni. Ten pomysł choć chwalony przez przedsiębiorców, spotkał się również z głosami krytyki. Przykładowo, prezes Urzędu Transportu Kolejowego wskazywał, że w przypadku jego branży skracanie dopuszczalnego czasu trwania kontroli może doprowadzić do zwiększenia ryzyka wypadku spowodowanego pospiesznym i zarazem niedokładnym kontrolowaniem podwykonawców kolejowych.

Resort rozwoju chce, by przedsiębiorcy przestali być zaskakiwani częstymi i bezpodstawnymi kontrolami. Przewidziano wprowadzenie trzech kategorii określających stopień ryzyka związany z daną działalnością gospodarczą. Wysoki stopień będzie wiązał się z maksymalnie jedną kontrolą w ciągu dwóch lat, średni ze sprawdzeniem raz na trzy lata, natomiast niski stopień ryzyka – z kontrolą co najwyżej raz na pięć lat. Ponadto przedsiębiorcy jeszcze przed rozpoczęciem kontroli dostaną wykaz dokumentów, o które zostaną poproszeni. Zaś urzędy będą musiały publikować obwieszczenia, w których będą wskazywać obszary poddawane kontroli w najbliższym czasie. Dzięki temu przedsiębiorcy będą mogli oszacować przybliżony termin kontroli w ich firmie.

Mniej biurokracji

Dziś urzędnicy nawet w celu wyjaśnienia z przedsiębiorcą stosunkowo błahych spraw muszą posługiwać się oficjalnymi wezwaniami. W projekcie deregulacyjnym przewidziano odformalizowanie tej procedury i zaproponowano wprowadzenie tzw. wezwań miękkich, które będzie można zastosować jeszcze przed wszczęciem urzędowego postępowania.

Dodatkowo w projekcie ustawy zapisano, że urząd nie będzie mógł żądać od przedsiębiorcy posiadania pieczątki. Warto przypomnieć, że już dziś taki obowiązek bardzo rzadko wynika bezpośrednio z przepisów. Jednak na skutek nadgorliwości niektórych urzędników przedsiębiorcy są zmuszani do stemplowania sporządzanych przez siebie dokumentów i wniosków. Analogicznie będzie wyglądać sytuacja z wyciągiem danych z CEIDG. Urzędnik będzie musiał samodzielnie sprawdzić zawarte tam informacje, zamiast żądać od przedsiębiorcy wydruku wygenerowanego z systemu.

Umowę leasingu zawrzemy przez internet

Związek Polskiego Leasingu (ZPL) oraz inne organizacje zrzeszające przedsiębiorców od lat apelowały o umożliwienie podpisywania umowy leasingu przez internet. Resort rozwoju zdecydował się przychylić do tej prośby. Nowe przepisy mówią o tzw. dokumentowej formy zawierania umowy leasingu. W praktyce oznacza to, że wszystkie dokumenty potrzebne do zawarcia umowy leasingu będziemy mogli podpisać elektronicznie i odesłać nawet za pośrednictwem maila. Zdaniem ZPL to ogromne ułatwienie, które znacząco poprawi komfort klientów firm leasingowych.

Na weksle elektroniczne jeszcze poczekamy

Nie obyło się również bez kontrowersji. Zdziwienie ekspertów wzbudziła niefrasobliwość resortu rozwoju w podejściu do problematyki elektronizacji weksla. Pomysł choć oceniany jako słuszny, to zdaniem ekspertów, wymaga gruntownych analiz. Pospieszne wprowadzenie e-weksla mogłoby stworzyć ryzyko jego niekontrolowanego powielania – przed czym przestrzegał m.in. dyrektor generalny Krajowego Ośrodka Rozwoju Rolnictwa. Dodatkowo, eksperci wskazywali na konieczność opracowania wytycznych w zakresie np. indosowania weksla (czynność przenoszenia praw weksla na inną osobę). Resort rozwoju wsłuchał się w głosy krytyki i w odpowiedzi na zapytanie DGP odpisał, że ,, biorąc pod uwagę dynamikę procesu legislacyjnego i planowany termin wejścia w życie całego projektu, uznano, że dalsze procedowanie tego rozwiązania będzie się odbywać w ramach osobnego rządowego projektu ustawowego”.

-To dobra decyzja, gdyż wejście w życie wadliwej legislacji dotyczącej tak poważnego zabezpieczenia, jakim jest weksel, mogłoby przysporzyć więcej problemów niż korzyści – ocenił tę zapowiedź Rafael Poros, adwokat i zastępca szefa działu prawa cywilnego w kancelarii Filipiak Babicz.

Nowa definicja rzemieślnika

Resort rozwoju chce też rozszerzyć definicję rzemieślnika. Dziś, z ułatwień przysługujących wykonawcom rzemiosła wykluczono wszystkich tych, którzy prowadzą działalność gospodarczą jako mikro-, mali albo średni przedsiębiorcy. Co więcej, obecnie pewne kategorie usług, takie jak np.: hotelarstwo, handel, usługi artystyczne i lecznicze, są automatycznie wyłączone z możliwości ubiegania się o status zawodu rzemieślniczego.

Projekt ustawy przewiduje spore zmiany w tym zakresie. Po pierwsze, to przedsiębiorca będzie decydował, czy wybiera status rzemieślnika. Zniknie zatem katalog branż, których przedstawicielom nie przysługuje taka możliwość. Dodatkowo rzemieślnicy swoją działalność będą mogli wykonywać także w formie spółki kapitałowej, innej niż jednoosobowa spółka kapitałowa. Do tej pory nie było takiej możliwości. MRiT chce także, by nie wszyscy wspólnicy musieli posiadać uprawnienia do wykonywania zawodu, a do spółek komandytowo-akcyjnych mogły przystępować nie tylko osoby fizyczne.

Ochrona dla zalegających z płatnościami

W pakiecie deregulacyjnym znalazło się jeszcze jedno, budzące kontrowersje rozwiązanie. Chodzi o to, że resort rozwoju chce by prezes Urzędu Konkurencji i Konsumentów przy wymierzaniu kar za brak terminowej płatności, brał pod uwagę tzw. zatory wsteczne tj. sytuacje, w których spóźniający się z uregulowaniem faktury przedsiębiorca jednocześnie sam padł ofiarą braku terminowej zapłaty ze strony innego kontrahenta. Prezes UOKiK kwestionuje zasadność tej regulacji i wskazuje, że już dziś bierze pod uwagę zatory wsteczne, zaś przymuszanie go do uwzględniania tego czynnika, poskutkuje bezkarnością zalegających z płatnościami.

Resort rozwoju nie zamierza jednak wsłuchiwać się w argumenty prezesa UOKiK i zapewnia, że ,,proponowany przepis nie nakazuje prezesowi UOKiK odstąpienia od wymierzenia kary, a jedynie wzięcie pod uwagę tzw. zatoru wstecznego przy ustalaniu wysokości nakładanej kary”. Okazuje się więc, że przepisy jeszcze przed ich uchwaleniem doczekały się odmiennych interpretacji ze strony resortu i prezesa UOKiK. Według Andrzeja Gantnera, dyrektora generalnego Polskiej Federacji Producentów Żywności nie powinno dochodzić do takich rozbieżności w wykładni prawa, ponieważ skutkuje to niepewnością dla przedsiębiorców.

– Każda firma, zwłaszcza duża, ma jakiegoś kontrahenta, który nie zapłacił jej na czas, tak wynika z praktyki rynkowej. Nie może być jednak tak, że jedna tego typu niezapłacona faktura będzie chroniła dużego przedsiębiorcę, np. sieć handlową, przed płaceniem na czas swoim dostawcom – uważa Andrzej Gantner