Od kilku lat systematycznie powraca temat nielegalnego importu spoza UE, jednej z najczęściej używanych w klimatyzacjach samochodowych substancji chłodniczych – R134a. Traci na tym budżet państwa, ale poszkodowany może być też właściciel samochodu, ponieważ czynnik ten może popsuć klimatyzację.

Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM) zaapelowało do Ministerstwa Finansów, aby zwrócił uwagę na pogłębiający się problem związany z szarą strefą handlu czynnikiem R134a. Jest on ministerstwu znany. Krajowa Administracja Skarbowa już w 2018 r. informowała, że go dostrzega i zapowiadała „wzmożone działania kontrolne”. Jak widać, nie udało się przemytu powstrzymać, co więcej, członkowie SDCM alarmują, że problem jest coraz bardziej palący. Dotyczy on samochodów wyprodukowanych przed 2017 r. Biorąc pod uwagę, że średni wiek jeżdżącego po polskich drogach pojazdu, to 14 lat, oznacza to, że ten czynnik chłodniczy jest wykorzystywany w większości należących do Polaków aut z klimatyzacją.

W nowszych samochodach unijna dyrektywa 2006/40/EC wymusiła stosowanie bardziej przyjaznego środowisku czynnika, czyniąc z tego warunek uzyskania homologacji. R134a, choć dobrze chłodzi, jest substancją o wysokim potencjale tworzenia efektu cieplarnianego. Ponieważ jednak nadal jest dość powszechnie używany i jest na niego duże zapotrzebowanie nie tylko w Polsce, przestępcy dostrzegli w tym szansę na sprowadzanie spoza UE podróbek tego czynnika, tańszych, ale mogących odbiegać składem od oryginału.

– Substancje pochodzące z nielegalnych źródeł mogą nie spełniać wymaganych standardów jakości, co zwiększa ryzyko wycieków, pożarów czy innych awarii w systemach klimatyzacyjnych. Legalnie działające firmy ponoszą koszty związane z przestrzeganiem przepisów i zapewnianiem wysokiej jakości swoich produktów. Nielegalny obrót czynnikami chłodniczymi podważa uczciwą konkurencję, gdyż nielegalni dostawcy oferują produkty po znacznie niższych cenach, nie dbając o zgodność z przepisami – alarmuje Tomasz Bęben, prezes Zarządu Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM).

– W pełni popieramy apel SDCM i całkowicie się z nim zgadzamy. Przede wszystkim dlatego, że obecna sytuacja naraża na szkody właścicieli samochodów, ale też dlatego, że szara strefa nie służy legalnie działającym firmom – mówi Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.

Podróbki są łatwo dostępne. Według znawców tematu w internecie pełno jest ich ofert. Adam Lehnort, ekspert sieci warsztatów ProfiAuto Serwis, przestrzega, że decydując się na zakup takiego środka, można się narazić na poważne problemy.

– Choć butla może wyglądać na prawidłowo oznaczoną symbolem R134a, to zawartość często nie odpowiada deklarowanym standardom. Substancja może być zanieczyszczona lub zupełnie innego pochodzenia, co może prowadzić do poważnych uszkodzeń układu klimatyzacji, którego naprawy są kosztowne – wyjaśnia ekspert.

Wojciech Jagodziński z Inter Cars ostrzega, że użycie podróbek może być kosztowne też dla samych warsztatów.

– Niestety, obserwujemy coraz więcej przypadków, w których nieznanego pochodzenia czynnik chłodniczy prowadzi do nieodwracalnych uszkodzeń stacji klimatyzacyjnych. Koszty naprawy takich urządzeń często przewyższają wartość samego sprzętu, co z kolei generuje dodatkowe obciążenia finansowe dla warsztatów. Pozorne oszczędności wynikające z nabywania nielegalnych substancji mogą się szybko przerodzić w realne problemy, które zagrażają zarówno stabilności finansowej warsztatów, jak i bezpieczeństwu ich klientów – tłumaczy Wojciech Jagodziński.

Część warsztatów może nawet nie być świadoma, że kupuje nielegalnie sprowadzony do Polski produkt. Portal dla profesjonalistów z tej branży, Motofocus.pl, zamieścił nawet instrukcję, jak rozpoznać po butli, czy kryje legalny produkt, czy pochodzącą z przemytu podróbkę.

Dlatego branża motoryzacyjna oczekuje, że Ministerstwo Finansów skutecznie zajmie się zwalczaniem przemytu. ©℗