Zarzuty dotyczą naruszenia praw autorskich, jakich miała się dopuścić grupa specjalistów od cyberbezpieczeństwa Dragon Sector oraz firma Serwis Pojazdów Szynowych (SPS). Odkryli oni w oprogramowaniu pociągów Newagu kod, który je unieruchamiał w określonych sytuacjach. Wiązało się to z dostępem do tego oprogramowania i jego zwielokrotnianiem. Producent uważa, że w ten sposób złamano przepisy prawa autorskiego.
– Pozew został wniesiony ze względu na dopuszczenie się przez pozwanych wielokrotnych i rażących naruszeń majątkowych praw autorskich do oprogramowania, które przysługują NEWAG IP Management sp. z o.o., jak również czynów nieuczciwej konkurencji – wyjaśnia Łukasz Mikołajczyk, rzecznik prasowy grupy Newag.
– Pozew jest absurdalny, a jego rzeczywistym celem jest zablokowanie możliwości serwisowania pociągów przez innych przedsiębiorców niż Newag – mówi z kolei adwokat Zbigniew Krüger, pełnomocnik Dragon Sector i SPS. – W imieniu SPS mogę powiedzieć, że złożymy powództwo wzajemne, w którym wykażemy nieuczciwą konkurencję – dodaje.
Inżynieria wsteczna
Newag zapowiedział pozew już w grudniu 2023 r. To wówczas ukazały się artykuły, w których informowano, że w oprogramowaniu produkowanych przez Newag pociągów Impuls wykryto kod, który unieruchamiał je, gdy były serwisowane w zewnętrznej firmie. Chodziło o wspomnianą spółkę SPS, która wygrywała przetargi na usługę serwisową impulsów, a dziś jest jednym z pozwanych.
Pociągów, które trafiały na przegląd do SPS, nie udawało się uruchomić. W końcu zatrudniono grupę Dragon Sector, znaną m.in. z wygrywania specjalnych zawodów z łamania zabezpieczeń. Udało jej odblokować pociągi. Jej członkowie stwierdzili później, że dzięki inżynierii wstecznej znaleźli w oprogramowaniu kod unieruchamiający składy w określonych sytuacjach. Nie tylko przy postoju przez określony czas (co jest wiązane z postojem na czas przeglądu), lecz także przy postoju w określonych lokalizacjach (w tym w hali SPS). W mediach pojawiły się przypuszczenia, że mogło chodzić o celowe unieruchamianie pociągów po to, by ostatecznie trafiały one do serwisu Newagu.
Producent pociągów konsekwentnie twierdzi, że nie ma nic wspólnego z unieruchamianiem pociągów. Jeszcze przed nagłośnieniem sprawy zawiadamiał służby o podejrzeniu modyfikacji oprogramowania pociągów bez jej autoryzacji. W czerwcu 2024 r. Prokuratura Regionalna w Krakowie potwierdziła, że prowadzi postępowanie przygotowawcze w sprawie „dokonania nieuprawnionej zmiany zapisu danych informatycznych w systemie sterowania kilkudziesięciu pojazdów serii Impuls”.
– Abstrahując od tego, jak się zakończy postępowanie karne i czy uda się przypisać winę konkretnej osobie, to już dzisiaj jest pewne, że kod unieruchamiający pociągi był wpisywany przez Newag, na co mamy dowody – przekonuje Zbigniew Krüger.
Dowody te ma potwierdzać niezależny podmiot trzeci – firma Deloitte. Audytowała ona zgrywanie oprogramowania u przewoźników przed odesłaniem pociągów do producenta oraz po powrocie. Okazało się, że składy wracały ze zmienianym kodem. Zdaniem mec. Krügera ingerencja w oprogramowanie nie mogła się odbywać nigdzie indziej niż u producenta.
Korzystanie z oprogramowania
W liczącym 164 strony pozwie pełnomocnicy Newagu domagają się od członków Dragon Sector, by przestali korzystać z jego oprogramowania. Chcą, by sąd zakazał dalszego jego zwielokrotniania, utrwalania czy rozpowszechniania oraz nakazał usunięcie posiadanych kopii. Dodatkowo wszyscy pozwani mieliby opublikować w gazetach i internecie przeprosiny, w których przyznaliby się do naruszenia praw autorskich i czynu nieuczciwej konkurencji, oraz wpłacić w sumie 420 tys. na cele społeczne. Od spółki SPS Newag żąda dodatkowo 4 mln zł odszkodowania.
– Generalnie pozew sprowadza się do twierdzenia, że użytkownicy nie mieli prawa do korzystania z oprogramowania, co jest oczywistą nieprawdą. Po pierwsze, uprawnienie to wynikało z umowy, po drugie, już przez sam fakt zakupu pociągów można przyjąć koncepcję licencji dorozumianej, skoro działanie pociągów wymaga korzystania z oprogramowania – twierdzi Zbigniew Krüger. – Artykuł 75 prawa autorskiego stanowi zaś wprost, że czynności niezbędne do korzystania z oprogramowania, łącznie z jego poprawianiem, nie wymagają zgody, a w tym przypadku nie było nawet poprawienia oprogramowania, bo mechanizm odblokowania był już przewidziany przez autorów blokad. Wystarczyło wcisnąć odpowiednią sekwencję klawiszy na panelu maszynisty – zaznacza adwokat.©℗