Za łamanie zakazu przetwarzania danych osób korzystających z Facebooka i Instagrama w celu wyświetlania im spersonalizowanych reklam (reklama behawioralna) właściciel tych platform miał zapłacić karę w wysokości 1 mln koron norweskich za każdy dzień. W sumie prawie 90 mln koron. Ale nie zapłaci.
Karę na giganta nałożył norweski organ ochrony danych (Datatilsynet). Latem ub.r. wydał on decyzję zabraniającą obu platformom mediów społecznościowych wykorzystywania do celów marketingowych danych osobowych użytkowników z Norwegii bez ich zgody. Meta opierała się wtedy na uzasadnionym interesie, ale zgodnie z orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie była to wystarczająca podstawa (sprawa C-252/21).
Na wniosek Datatilsynet sprawą zajęła się Europejska Rada Ochrony Danych, która 27 października ub.r. nakazała organowi irlandzkiemu (w Irlandii znajduje się europejska siedziba Mety) wprowadzenie stałego zakazu przetwarzania danych osobowych do celów reklamy behawioralnej bez ważnej zgody w państwach EOG. W rezultacie od listopada ub.r. Meta stosuje model zwany „pay or okay”, dając użytkownikom do wyboru dwie możliwości: albo będą korzystać ze swoich kont na Facebooku i Instagramie bez opłat, godząc się, by śledzono ich aktywność internetową w celu personalizacji reklam, albo opłacą subskrypcję (to podejście też spotkało się z krytyką, także ze strony EROD).
Jednak Datatilsynet chciał, aby big tech zapłacił za nieprzestrzeganie trzymiesięcznego zakazu w Norwegii. Meta odwołała się więc do norweskiej Rady Ochrony Danych. W ubiegłym tygodniu rada w pełnym, siedmioosobowym składzie jednogłośnie stwierdziła, że urząd nie miał prawa nałożyć kary, i uchyliła decyzję Datatilsynet w tej sprawie.
Rada stwierdziła bowiem, że norweska ustawa o ochronie danych osobowych – będąca podstawą nałożenia grzywny – nie uprawnia do karania firm międzynarodowych w sprawach transgranicznych.
Line Coll, dyrektorka Datatilsynet, nie kryła zaskoczenia tą decyzją. – Interpretacja Norweskiej Rady Ochrony Danych odbiera nam ważne narzędzie w kontaktach z dużymi międzynarodowymi firmami – stwierdziła. Dodała, że jest to także dyskryminacja firm krajowych. – Zakaz reklamy behawioralnej pozostaje w mocy, a to jest w tej sprawie najważniejsze – podkreśliła. ©℗