Projekt nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych trafi teraz do Sejmu. Przepisy dostosowują obecną ustawę do cyfrowych realiów i coraz powszechniejszego udostępniania utworów na platformach internetowych.

Główny postulat filmowców - ustawowe prawo do tantiem

- Jako środowisko filmowe jesteśmy zadowoleni, bo nasz główny postulat został uwzględniony – komentuje w rozmowie z nami Dominik Skoczek, dyrektor Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich (SFP-ZAPA).

Filmowcy zabiegali przede wszystkim o ustawowe prawo do tantiem od internetowych serwisów streamingowych, otrzymywanych za pośrednictwem organizacji zbiorowego zarządzania (OZZ) – tak jak odbywa się to obecnie w odniesieniu do kin czy telewizji.

Zanim projekt nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych trafił na posiedzenie rządu, był przedmiotem burzliwych dyskusji.

Największe kontrowersje budziły właśnie tantiemy od internetowych serwisów streamingowych. Gdy po zakończeniu konsultacji społecznych wprowadzono do nowelizacji takie rozwiązania, Konfederacja Lewiatan wystosował do premiera apel o ich usunięcie, twierdząc, że „rodzą poważne zagrożenia dla polskiego rynku kreatywnego i cyfrowych treści”. Zdaniem Lewiatana nowe obciążenia dla platform internetowych ograniczą możliwości produkcyjne sektora VOD w Polsce i obniżą konkurencyjność naszego rynku względem innych krajów. Lewiatan proponował, aby przed wprowadzaniem rozwiązań ustawowych przeprowadzić analizę rynku i ekonomicznych skutków takich przepisów.

- Cieszymy się, że ministerstwo kultury doprowadziło tę sprawę do końca, mimo oporu międzynarodowych korporacji. Trochę się obawiamy, czy nie będzie ponownej próby usunięcia tych rozwiązań w Sejmie. Liczymy jednak, że pod tym względem nic się już nie zmieni – dodaje Dominik Skoczek.

Problem z AI - co z trenowaniem algorytmów?

Dominik Skoczek zastrzega, że choć projekt spełnia podstawowe oczekiwania filmowców, to zawiera rozwiązania niekorzystne dla całej branży kreatywnej. Wskazuje m.in. na wycofanie się resortu kultury z propozycji wyłączenia możliwości trenowania generatywnych algorytmów sztucznej inteligencji na udostępnianych w sieci treściach w ramach dozwolonego użytku.

- W pierwszej wersji projektu modele AI były wyłączone z dozwolonego użytku, co wydawało się oczywiste. Dziwi mnie, że później zostało to skreślone – mówi Dominik Skoczek.

Jak dodaje, także rozwiązania dotyczące dostawców usług udostępniania treści online - tzw. DUUTO, np. platformy YouTube – powinny jeszcze zostać poprawione. - W toku opiniowania międzyresortowego wykreślono z projektu przepisy przewidujące, że twórcy treści umieszczane w takich serwisach będą otrzymywać wynagrodzenie za pośrednictwem OZZ. - Nie jest to przepis najistotniejszy dla filmowców, ale może mieć duże znaczenie np. dla fotografów, twórców utworów plastycznych czy dziennikarzy. Na podstawie obecnej wersji projektu będzie im trudniej dochodzić tych środków – uzasadnia Dominik Skoczek.

Wydawcy kontra Google

Zastrzeżenia do projektu zgłaszała też m.in. Izba Wydawców Prasy (należy do niej Infor PL, wydawca serwisu Gazetaprawna.pl). Mimo korzystnych dla branży rozwiązań nowe przepisy nie przewidują bowiem skutecznych narzędzi dochodzenia od platform cyfrowych – jak Google czy Facebook – wynagrodzenia za treści wydawców, które są w tych serwisach udostępniane. Projekt przewiduje wprawdzie takie wynagrodzenie, ale nie zapewnia mechanizmów ułatwiających wydawcom prasowym rozmowy z potężnymi globalnymi koncernami. Resort kultury nie wyznaczył np. konkretnych terminów na negocjacje z obowiązkiem arbitrażu w razie braku porozumienia. Z doświadczeń innych państw europejskich wynika zaś, że brak takiego rozwiązania prowadzi do długotrwałych sporów sądowych.

Spóźnienie i kary liczone w milionach

Nowelizacja stanowi implementację dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym - tzw. dyrektywy DSM. Na początku czerwca miną trzy lata, odkąd upłynął termin wdrożenia tych unijnych przepisów do prawa krajowego. Polska jest już jedynym krajem Unii Europejskiej, który tego nie zrobił.

Za opóźnienie Komisja Europejska chce nam naliczyć kary finansowe. W skardze do Trybunału Sprawiedliwości UE domaga się, by Polska zapłaciła ryczałtową karę w wysokości 13,7 tys. euro dziennie (co najmniej 3,84 mln euro) i do tego 82,2 tys. euro dziennie kary okresowej.