Odroczenie o rok przepisów nakazujących zagranicznym kierowcom taksówek wymianę praw jazdy na polskie oraz dopuszczenie ich do pracy na podstawie tymczasowej weryfikacji uprawnień – to propozycje Pracodawców RP i Instytutu Finansów Publicznych. Ministerstwo Infrastruktury skłania się ku mniej radykalnym rozwiązaniom.
Przypomnijmy, od 17 czerwca br. zagraniczni kierowcy wykonujący przewozy osób taksówką tradycyjną lub zamawianą przez aplikację (taką jak Uber lub Bolt) będą musieli się legitymować polskim prawem jazdy. Tego dnia wejdą w życie przyjęte rok wcześniej przepisy nowelizujące ustawę o transporcie drogowym (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 2201 ze zm.). Wniosek o wymianę dokumentu z zagranicznego na polski można złożyć dopiero po 185 dniach pobytu w naszym kraju, a procedura może trwać miesiącami. W konsekwencji osoby, które dopiero przybyły do Polski, nie będą mogły od razu podjąć pracy w przewozie osób.
Zmianę przepisów postulują przewoźnicy „aplikacyjni”, za ich utrzymaniem opowiadają się natomiast „tradycyjni” taksówkarze, którzy odwołują się do bezpieczeństwa pasażerów i patriotyzmu gospodarczego. Kolejną okazją do dyskusji na ten temat była wtorkowa prezentacja raportu „Droga donikąd – koszty nadmiernych regulacji rynku przewozów taxi” Pracodawców RP oraz Instytutu Finansów Publicznych. Wynika z niego, że na skutek nowelizacji pracę może stracić 18–28 tys. kierowców, czas oczekiwania na taksówkę wydłuży się, ceny przewozów wzrosną nawet o 20 proc., a część cudzoziemców może przejść do szarej strefy. Negatywne zjawiska w szczególności mają dotknąć Warszawę, gdzie aż 80 proc. kierowców „aplikacyjnych” to osoby niemające polskiego obywatelstwa.
– Przede wszystkim stracą konsumenci na skutek wzrostu cen i zmniejszenia dostępności usług – mówił dr Konrad Walczyk z IFP.
Raport zawiera rekomendacje zmian przepisów. Po pierwsze, obowiązek wymiany prawa jazdy miałby być odroczony o kolejny rok. Po drugie, autorzy proponują wprowadzenie wymogu weryfikacji uprawnień kierowców taksówek. Cudzoziemiec mógłby przejść ją jeszcze przed upływem 185 dni od przyjazdu do Polski i na tej podstawie tymczasowo zacząć pracę. Weryfikacja byłaby maksymalnie uproszczona i tam, gdzie to możliwe, przeprowadzana elektronicznie.
– Mamy sygnały, że niektórzy kierowcy oferujący przewozy na aplikację nie zawsze mają rzetelnie zweryfikowane uprawnienia. Sam znam przypadki, w których ich zachowanie na drodze było niepokojące. Trzeba zadać sobie pytanie, czy osoba, która przyjechała z innego kulturowo kraju, czasami nieznająca języka albo przepisów, powinna podejmować pierwszą pracę jako kierowca taksówki i brać odpowiedzialność za bezpieczeństwo przewożonych osób – zwracał uwagę uczestniczący w spotkaniu wiceminister infrastruktury Paweł Gancarz.
Jak przekazał, w jego resorcie trwają prace nad mniej „inwazyjnymi” rozwiązaniami.
– Pracujemy nad przepisami umożliwiającymi starostwom przyjmować wnioski o wymianę prawa jazdy wcześniej o dwa–trzy miesiące. Tak, żeby dokumenty mogły być wcześniej procedowane, a po 185. dniu już fizycznie wręczane – mówił.
– Dla nas najlepiej byłoby, aby przepisy w obecnym brzmieniu zostały zachowane. Jesteśmy jednak gotowi pójść na kompromis. Za kompromisową uważam propozycję MI. Nie widzę przeszkód, by cudzoziemiec składał wniosek o wydanie polskiego prawa jazdy nawet w pierwszym dniu po przybyciu do naszego kraju, pod warunkiem że zachowany zostanie okres 185 dni, po upływie których będzie mógł otrzymać polskie prawo jazdy i podjąć pracę jako kierowca – komentuje Paweł Saturski, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Region Mazowsze Taksówkarzy Zawodowych m.st. Warszawa. Jak dodaje, propozycja zaprezentowana w raporcie Pracodawców RP i IFP jest „nie do przyjęcia”.
– Na przygotowanie się do wejścia nowych przepisów był rok. Od czerwca u.br. do stycznia br. w całym kraju złożono raptem 96 wniosków o wymianę praw jazdy. Jak widać, wszyscy czekali z tym do ostatniej chwili, a dziś jest lament, że urzędy są przeciążone – mówi związkowiec. ©℗