Warszawski Sąd Okręgowy na wniosek firmy Ceneo zakazał wyszukiwarce Google faworyzowania własnej porównywarki cenowej w wynikach wyszukiwania.

Postanowienie sądu dotyczy wyników wyświetlanych użytkownikom wyszukiwarki Google w Polsce. Zostało wydane jako zabezpieczenie roszczeń firmy Ceneo o zaniechanie czynów nieuczciwej konkurencji, przed wniesieniem powództwa przeciwko Google’owi.

Przedstawiciele Ceneo – porównywarki należącej do Grupy Allegro, właściciela platformy e-commerce – we wniosku o zabezpieczenie (sygn. akt XXII GWO 24/24) wskazali na cztery rodzaje praktyk Google’a, ograniczających jej dostęp do rynku. Pierwszym jest faworyzowanie własnej porównywarki (Google Shopping) kosztem konkurencyjnych usług (tzw. samopreferowanie), dokonywane za pomocą sposobu prezentacji wyników wyszukiwania. Drugim – przekierowywanie ruchu do Google Shopping kosztem Ceneo, a trzecim – utrudnianie dostępu do polskiej porównywarki przez usuwanie prowadzących do niej wyników wyszukiwania.

Ponadto we wniosku wskazano, że Google wyświetla nieautoryzowane reklamy Ceneo, zamieszczane przez podmiot nie zależny od tej porównywarki. Według Ceneo celem może być zdobycie informacji o preferencjach użytkowników szukających ofert w Ceneo.

Włączył się UOKiK

Takie praktyki Ceneo obserwuje od 15 sierpnia 2023 r. – Pomimo formalnego wezwania do zaprzestania naruszeń Google nie zrezygnował z tych praktyk, dlatego zostaliśmy zmuszeni do dochodzenia swoich praw na drodze postępowania sądowego – informuje Ceneo w odpowiedzi na pytania DGP.

Pierwszym krokiem był wniosek o udzielenie zabezpieczenia. Drugim – pozew przeciwko Google’owi złożony 28 marca br. Zakaz wobec big techu obowiązuje na czas trwania tego drugiego postępowania.

Postanowienie sądu okręgowego ma charakter precedensowy w skali europejskiej i może skłonić porównywarki w innych krajach do pójścia w ślady Ceneo.pl w walce o uczciwy i konkurencyjny rynek cyfrowy – uważa Ceneo.

Sędzia Agnieszka Matlak odstąpiła od sporządzenia uzasadnienia postanowienia o udzieleniu zabezpieczenia. Uwzględniła bowiem wniosek w całości i podzieliła argumenty przytoczone na jego poparcie.

Stanowisko zawierające istotny pogląd dla sprawy na wniosek Ceneo przedstawił sądowi prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (amicus curiae). Stwierdził on, że „zachowania Google, jeśli zostaną potwierdzone, mogą prowadzić do zakłócenia konkurencji poprzez przyznanie przewagi konkurencyjnej tej spółce, nie zapewniając jednocześnie równości szans konkurencyjnym wobec niej podmiotom, w tym Ceneo”.

W ocenie prezesa UOKiK „umieszczanie porównywarki cen Google w szybciej dostrzegalnych dla użytkowników wyszukiwarki internetowej miejscach (głównie na szczycie strony) potencjalnie zatrzymuje użytkowników na etapie korzystania z tej porównywarki”. Mogłoby to stawiać inne porównywarki cen w gorszej sytuacji. „Podobnie – wyświetlanie bardziej atrakcyjnych wizualnie elementów potencjalnie zatrzymuje użytkowników w porównywarce cen Google” – stwierdził urząd.

Zastrzegł, że na obecnym etapie „nie jest możliwe przedstawienie bezpośrednich dowodów potwierdzających antykonkurencyjny charakter działań Google, ponieważ tego rodzaju informacjami dysponuje jedynie Google”.

W swoim stanowisku prezes UOKiK nierównowagę pozycji konsumentów względem Google’a określa jako „cyfrową asymetrię”, bo to platforma ma narzędzia i wiedzę dotyczące stosowanej architektury cyfrowej. – Przeciętny konsument działa w zaufaniu do przedsiębiorcy. Ma prawo oczekiwać, że udostępniane przez niego funkcjonalności będą realizować zakładane cele i nie będą wprowadzać w błąd – stwierdza prezes urzędu.

50 tys. zł

UOKiK przywołał przed sądem decyzję Komisji Europejskiej z 27 czerwca 2017 r. Uznano w niej, że Google w różnych okresach od stycznia 2008 r. nadużywał pozycji dominującej swojej wyszukiwarki, zmniejszając ruch konkurencyjnych porównywarek cen na korzyść Google Shopping.

– Zarzuty Ceneo stanowią właściwie powtórzenie zarzutów, jakie wysunęła wobec Google’a Komisja Europejska w decyzji z 2017 r. – mówi dr Iga Małobęcka-Szwast, radca prawny z kancelarii Wardyński i Wspólnicy.

Zaznacza, że Ceneo nie może wykorzystać decyzji KE bezpośrednio – np. jako podstawy dochodzenia odszkodowania – bo dotyczy ona okresu wcześniejszego niż zarzuty polskiej firmy wobec Google’a.

– Ta decyzja może jednak służyć w sprawie Ceneo jako merytoryczna podbudowa – uważa prawniczka.

Big tech zaskarżył decyzję KE, sprawa czeka na rozpatrzenie przez Trybunał Sprawiedliwości UE.

– Niezależnie od wyniku odwołania nadal inwestujemy w nasze środki zaradcze (tzw. remedy), działające skutecznie od kilku lat – stwierdza biuro prasowe Google’a proszone o komentarz. Do postanowienia warszawskiego sądu się nie odnosi, bo to „nie zostało jeszcze oficjalnie doręczone”.

– Merytorycznie decyzja Komisji jest jednak wiążąca i Google powinien był zmienić praktyki, tj. zaprzestać faworyzowania swojej usługi Google Shopping w wynikach wyszukiwania – stwierdza Iga Małobęcka-Szwast.

Zdaniem Ceneo gigant tego nie zrobił. Nie zastosował się też do wniosku o zabezpieczenie – informuje nas polska spółka. Za naruszenie któregokolwiek z ustalonych przez sąd zakazów Google’owi grozi kara 50 tys. zł dziennie.

Czy trudno będzie polskiej firmie wygrać sprawę przeciwko takiemu gigantowi jak Google?

– Big tech nie ma w sądzie większych praw od innych firm. Może dysponować większym budżetem na prowadzenie postępowania, ale walka z nim przed polskim sądem jest możliwa. To, że strona wnioskująca uzyskała zabezpieczenie roszczeń, jest sygnałem, iż sąd zauważył jej interes prawny – uważa Katarzyna Lejman, adwokat i partner w kancelarii SKP Ślusarek Kubiak Pieczyk.

Zastrzega, że choć uzyskanie zabezpieczenia to dobry znak dla pozwu Ceneo, to jednak takie postanowienie sądu jeszcze nie świadczy o szansach na wygraną. – W sprawach o zabezpieczenie sąd nie analizuje wnikliwie dowodów, to jest uproszczona procedura – mówi Katarzyna Lejman.

Wskazuje, że dochodząc swoich roszczeń, polska firma może się oprzeć na ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (tj. Dz.U. z 2022 r. poz. 1233), a przede wszystkim na jej art. 15 – o ograniczaniu dostępu do rynku. Rzeczywiście Ceneo powołuje się na art. 15 w pozwie złożonym przeciwko Google’owi 28 marca br. (sygn. akt XXII GW 289/24).

Pozew i unijna broń

Oprócz krajowych przepisów ważną rolę w sprawie może odegrać unijne rozporządzenie – akt o rynkach cyfrowych (DMA) – na co zwrócił uwagę UOKiK. Urząd zawiadomił już KE – organ właściwy ds. egzekwowania DMA – o możliwych nieprawidłowościach. Jak pisaliśmy w DGP, od 25 marca Komisja prowadzi przeciwko Google’owi postępowanie dotyczące możliwego faworyzowania własnych usług w wyszukiwarce. Od 7 marca największe platformy cyfrowe, tzw. strażnicy dostępu – jest wśród nich Google (Alphabet) – nie mogą łączyć swoich usług podstawowych – jak wyszukiwarka Google – z innymi swoimi usługami i ich faworyzować.

Luiza Piskorek, radca prawny i partner w Kancelarii Prawnej Media, zastrzega, że aby stwierdzić, czy Google w wynikach wyszukiwania faworyzuje swoje usługi, należałoby ustalić wiele przesłanek. – W tym to, czy faktycznie doszło do jakiejś formy zróżnicowanego lub preferencyjnego plasowania i związanego z nim indeksowania oraz crawlingu na korzyść własnych usług – wyjaśnia Luiza Piskorek i zastrzega, że bez poznania szczegółów sprawy nie jest to możliwe.

Iga Małobęcka-Szwast uważa, że niezależnie od ostatecznego wyniku sprawa Ceneo przysłuży się większej rozliczalności i transparentności działań Google’a.

– Ten spór pokazuje, że warto patrzeć big techom na ręce – mówi dr Małobęcka -Szwast. – Przedsiębiorcy, których istnienie zależy od działalności strażników dostępu, takich jak Alphabet, mają obecnie wiele instrumentów prawnych, żeby przeciwko nim występować i dochodzić swoich praw. Muszą tylko o nich wiedzieć i chcieć z nich skorzystać – podsumowuje.©℗

ikona lupy />
Najczęściej odwiedzane w sieci / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

orzecznictwo