Umowy leasingu wreszcie będzie można zawrzeć przez internet, bez konieczności posiadania kwalifikowanego podpisu elektronicznego.

To jedno z uproszczeń, jakie proponuje Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT) w projekcie nowelizacji niektórych ustaw w celu deregulacji prawa gospodarczego i administracyjnego oraz doskonalenia zasad opracowania prawa gospodarczego (nr z wykazu: UA 8). Inne to chociażby wprowadzenie weksli elektronicznych, rozszerzenie dopuszczalnych form prowadzenia działalności przez rzemieślników, większa współpraca kontrolerów z przedsiębiorcami oraz zwolnienie z konieczności uzyskania pozwolenia na budowę małych elektrowni wiatrowych o wysokości od 3 do 12 m. Znaczna część tych propozycji to niemal dosłowne powtórzenie propozycji poprzedniego rządu, które nie zdążyły zostać przyjęte przez Sejm.

Cyfrowy leasing i weksle

Jednym z najbardziej wyczekiwanych przez przedsiębiorców ułatwień jest wprowadzenie dokumentowej formy zawarcia umowy leasingu. Do jej zawarcia wystarczy odesłanie przez klienta dokumentów np. drogą e-mailową.

– Forma dokumentowa oznacza ułatwienia nie tylko w samym zawieraniu umów, lecz także ich późniejszym aneksowaniu. Przedsiębiorcy i rolnicy nie będą już musieli marnować czasu na dojazd do biur firm leasingowych. Wystarczy wyrażenie zgody przez e-maila, SMS albo rozmowę wideo – wyjaśnia Monika Constant, prezes Związku Polskiego Leasingu.

Cyfrową formę uzyskają również weksle. Będzie można je wystawiać z użyciem technologii blockchain – tej samej, która jest wykorzystywana do zapisywania informacji o posiadaczach kryptowalut. Dodatkowo w projekcie ustawy zapisano, że urząd nie będzie mógł żądać od przedsiębiorcy posiadania pieczątki. Warto przypomnieć, że już dziś taki obowiązek bardzo rzadko wynika bezpośrednio z przepisów. Jednak na skutek nadgorliwości niektórych urzędników przedsiębiorcy są zmuszani do stemplowania sporządzanych przez siebie dokumentów i wniosków. Jak wskazano w uzasadnieniu do projektu: „organ administracji nie będzie mógł wymagać i żądać od przedsiębiorcy posługiwania się pieczątką, chyba że istnieje szczególny przepis, który wprowadza taki wymóg w konkretnej sprawie”. Analogicznie będzie wyglądać sytuacja z wyciągiem danych z CEIDG. Urzędnik będzie musiał samodzielnie sprawdzić zawarte tam informacje, zamiast żądać od przedsiębiorcy wydruku wygenerowanego z systemu.

Ułatwienia dla rzemieślników

Resort rozwoju chce też rozszerzyć definicję rzemieślnika. Dziś, z ułatwień przysługujących wykonawcom rzemiosła wykluczono wszystkich tych, którzy prowadzą działalność gospodarczą jako mikro-, mali albo średni przedsiębiorcy. Co więcej, obecnie pewne kategorie usług, takie jak np.: hotelarstwo, handel, usługi artystyczne i lecznicze, są automatycznie wyłączone z możliwości ubiegania się o status zawodu rzemieślniczego. Projekt ustawy przewiduje spore zmiany w tym zakresie. Po pierwsze, to przedsiębiorca będzie decydował, czy wybiera status rzemieślnika. Zniknie zatem katalog branż, których przedstawicielom nie przysługuje taka możliwość. Dodatkowo rzemieślnicy swoją działalność będą mogli wykonywać także w formie spółki kapitałowej, innej niż jednoosobowa spółka kapitałowa. Do tej pory nie było takiej możliwości. MRiT chce także, by nie wszyscy wspólnicy musieli posiadać uprawnienia do wykonywania zawodu, a do spółek komandytowo-akcyjnych mogły przystępować nie tylko osoby fizyczne.

Przedsiębiorcy mają przestać być zaskakiwani częstymi i bezpodstawnymi kontrolami. Przewidziano wprowadzenie trzech kategorii określających stopień ryzyka związany z daną działalnością gospodarczą. Wysoki stopień będzie wiązał się z maksymalnie jedną kontrolą w ciągu dwóch lat, średni ze sprawdzeniem raz na trzy lata, natomiast niski stopień ryzyka – z kontrolą co najwyżej raz na pięć lat. Ponadto przedsiębiorcy jeszcze przed rozpoczęciem kontroli dostaną wykaz dokumentów, o które zostaną poproszeni.

Zdalne rozprawy przed KIO

Projekt zakłada też bardzo znaczącą zmianę sposobu rozstrzygania sporów przetargowych – jeśli tylko nie będzie ku temu przeszkód, to rozprawy przed Krajową Izbą Odwoławczą będą odbywać się zdalnie. Decyzję każdorazowo ma podejmować prezes KIO, badając czy postępowanie nie musi być prowadzone w tradycyjnej formie, np. ze względu na informacje niejawne czy dużą liczbę stron. W przypadku braku przeszkód i zarządzenia zdalnej rozprawy uczestnicy będą sami decydować, czy chcą przyjechać do siedziby KIO, czy też połączyć się za pośrednictwem internetu. Ponieważ wielu z nich od dawna narzeka na konieczność dojeżdżania z drugiego końca Polski, można przypuszczać, że nowe rozwiązanie będzie się cieszyć dużą popularnością. Zwłaszcza że już teraz jest praktykowane w drugiej instancji, podczas rozpoznawania skarg przed Sądem Zamówień Publicznych.

Zdalne rozprawy będą wymagały, by już w odwołaniu, odpowiedzi na nie czy też przystąpieniu do postępowania odwoławczego strony przedstawiły wszystkie twierdzenia i dowody. Inaczej nie będą one uwzględniane. Wyjątek mają stanowić jedynie sytuacje, gdy wcześniejsze pozyskanie dowodów nie było możliwe lub konieczność ich powołania wynikła w toku postępowania odwoławczego. ©℗

Współpraca Sławomir Wikariak
ikona lupy />
Krótsze kontrole u przedsiębiorców / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe