Jeżeli sąd apelacyjny w sprawie kredytu frankowego zapyta kredytobiorcę o akceptację ewentualnego stwierdzenia nieważności umowy i kredytobiorca się na to zgodzi, to w tym momencie pełnomocnik banku powinien zająć stanowisko. Inaczej jego argumenty będą spóźnione.

Takie jest sedno kolejnego orzeczenia Sądu Najwyższego w sprawie frankowej, w której małżeństwu kredytobiorców udało się wywalczyć ponad 50 tys. zł tytułem zwrotu kwot wynikających z zastosowania przez bank klauzul abuzywnych (tj. głównie odnoszących się do stosowania spreadu walutowego). Nietypowa była jednak tym razem argumentacja pełnomocnika banku, który, składając skargę kasacyjną, wskazał, iż sąd II instancji w istocie orzekł na niekorzyść pozwanego, którego apelację rozpatrywał.

Dlaczego taką podstawę wskazano? Otóż w I instancji sąd, zasądzając na rzecz powodowego małżeństwa żądany zwrot środków, uznał jedynie bezskuteczność klauzul abuzywnych w umowie i w gruncie rzeczy dokonał jedynie przekształcenia treści umowy. Apelację złożył oczywiście bank, ale sąd II instancji poszedł o krok dalej – nie tylko ją oddalił, ale zarazem zmienił orzeczenie I instancji, stwierdzając finalnie nieważność całej umowy kredytowej. Takie orzeczenie, zdaniem banku, było jeszcze bardziej dla niego niekorzystne i w skardze kasacyjnej jego pełnomocnik podniósł zarówno kwestię niekorzystnego orzeczenia dla banku, jak i wyjścia ponad żądanie pozwu. Jak wskazywał w uzasadnieniu, sąd powinien w przypadku tak znacznej zmiany orzeczenia pouczyć strony o prawdopodobnym wyniku sprawy w świetle zgłoszonych twierdzeń i dowodów – czyli przeprowadzić czynności obecnie uregulowane w art. 1561 kodeksu postępowania cywilnego (w momencie orzekania przez II instancję przepis ten jeszcze nie obowiązywał, ale wcześniejsze orzecznictwo i poglądy doktryny wskazywały, że jednak sąd także powinien poinformować strony o potencjalnym rozstrzygnięciu sprawy). Rzecz w tym, że na rozprawie taka sytuacja miała miejsce – przewodniczący składu orzekającego II instancji zapytał stronę powodową (a pełnomocnik banku był też na rozprawie), czy godzi się na ewentualne unieważnienie umowy. A małżeństwo kredytobiorców nie wyraziło sprzeciwu.

W tej sytuacji SN oddalił w całości skargę kasacyjną banku.

– Skoro sąd II instancji zapytał powodów na rozprawie, czy akceptują nieważność umowy, to znaczy, że kwestia ta była przedmiotem rozprawy apelacyjnej i był to czas, aby pełnomocnik pozwanego banku przedstawił swoje stanowisko. W związku z tym nie można mówić, że doszło do naruszenia jakichkolwiek praw do obrony banku. Nie ma więc mowy o orzekaniu na niekorzyść i nieważności postępowania – powiedział sędzia Karol Weitz, przewodniczący składu orzekającego.©℗

orzecznictwo