Rząd chce dofinansowywać budowę przydomowych elektrowni wiatrowych. Przedsiębiorcy i naukowcy radzą, by najpierw zbadać, jak one działają.

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przygotował propozycje czterech programów, które chce przedstawić do akceptacji Komisji Europejskiej, ponieważ mają być one finansowane z Funduszu Modernizacyjnego. Jeden z nich to „Moja elektrownia wiatrowa”. To program dla właścicieli bądź współwłaścicieli budynków mieszkalnych, którzy zdecydują się na zakup i montaż przydomowych elektrowni wiatrowych. W programie przewidziano dofinansowanie w formie dotacji do 50 proc. kosztów kwalifikowanych, ale nie więcej niż 30 tys. zł na jedną współfinansowaną instalację wiatrową. Druga opcja to dofinansowanie w formie dotacji do 50 proc. kosztów kwalifikowanych, nie więcej niż 17 tys. zł na jeden magazyn energii elektrycznej. Budżet projektu ma wynieść 400 mln zł.

NFOŚiGW na konsultacje projektu przeznaczył sześć dni. I tak krótki czas jest pierwszym zarzutem, jaki stawiają krytycy tego pomysłu. Członkowie działającej przy Lewiatanie Rady Odnawialnych Źródeł Energii, w tym przedstawiciele Centrum Badawczego KEZO Polskiej Akademii Nauk, zalecają NFOŚiGW najpierw analizę i testy nowych technologii. Podpowiadają, że konieczne jest sprawdzenie dostępności na rynku turbin i potrzebnej do działania małej elektrowni wiatrowej instalacji. Trzeba je zweryfikować pod kątem bezpieczeństwa, ale także ewentualnego popytu.

– Uruchamianie tak ogromnego wsparcia publicznego (400 mln zł), tak hojnego (do 50 proc. kosztów) w wyniku pospiesznych konsultacji publicznych ogłaszanych dopiero na etapie gotowego projektu programu, oraz wobec innych dużo pilniejszych potrzeb, uważamy za przedwczesne, oparte na nietransparentnych przesłankach i nieuzasadnione – uważa Jan Ruszkowski, ekspert Konfederacji Lewiatan.

Bez analiz i testów, których przeprowadzania domagają się eksperci, program może nie tylko nie przynieść zakładanych efektów ekologicznych, ale też zostać uznany za niewłaściwe wydawanie środków publicznych. Ogłoszenie programu, w ocenie jego krytyków, stwarza również ryzyko utraty reputacji przez NFOŚiGW, Ministerstwo Klimatu i Środowiska oraz Polskę, jako jednego z największych beneficjentów Funduszu Modernizacyjnego.

Przypomnijmy, że ten fundusz UE uruchomiła, by wspierać efektywne rozwiązania, służące realizacji celów polityki energetyczno-klimatycznej w mniej zasobnych krajach członkowskich. Jest on finansowany ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2, a Polsce przypada jedna trzecia dostępnej puli środków. Przeznaczenie części pieniędzy na budowę przydomowych elektrowni wiatrowych może się okazać finalnie dobrym pomysłem, ale najpierw się temu trzeba dokładnie przyjrzeć. Nie można się przy tym oprzeć na doświadczeniach innych krajów, według ekspertów bowiem nie zyskały one nigdzie, przynajmniej na razie, dużej popularności. ©℗