Odbieranie znaku towarowego przez konsumentów polskojęzycznych było jednym z wątków sporu między przedsiębiorcami z Niemiec i Niderlandów, który rozstrzygnął Sąd UE.

W 2020 r. niemiecka spółka Tradias GmbH zgłosiła w Urzędzie UE ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) unijny znak towarowy „tradias”, odnoszący się m.in. do usług finansowych objętych klasą 36. Organ, a następnie jego izba odwoławcza odmówiły rejestracji. Podstawą był sprzeciw złożony przez niderlandzką spółkę Triodos Bank NV, która wykazała prawa do wcześniejszego oznaczenia słownego „TRIODOS”, dotyczącego usług z tej samej klasy.

Niemcy uważali, że izba odwoławcza błędnie oceniła stopień podobieństwa kolidujących oznaczeń. Wystąpili do Sądu UE o stwierdzenie nieważności jej decyzji oraz o oddalenie w całości sprzeciwu Holendrów.

Chociaż usługi obu konkurentów są kierowane do odbiorców z całej Unii, izba odwoławcza skoncentrowała się na polskojęzycznym kręgu odbiorców. Zaznaczyła, że poziom ich uwagi będzie wysoki, ponieważ sprawa dotyczy usług finansowych mogących mieć wpływ na ich sytuację majątkową.

Podobne założenia przyjął Sąd UE. Zgodził się z izbą odwoławczą, że podobieństwa koncepcyjnego między znakami porównać nie można, ponieważ wyrazy „tradias” i „triodos” nie mają w języku polskim żadnego znaczenia. Inaczej odniósł się do podobieństwa wizualnego, które określił jako niższe niż przeciętne, a nie przeciętne. Omawiając podobieństwo fonetyczne, stwierdził zaś, że izba odwoławcza nie doceniła wpływu, jaki na całościowe wrażenie oznaczeń wywiera ich odmienna część środkowa. Z wyroku wynika, że wpływa ona na rytm obu słów, który „nie pozostanie niezauważony przez odbiorców wykazujących wysoki poziom uwagi”. Sąd ocenił więc, że stopień podobieństwa fonetycznego nie jest przeciętny, a niski.

Sąd odrzucił też argument EUIPO, jakoby ze względu na niedoskonałą pamięć odbiorcy prawdopodobnie zapamiętają raczej podobieństwa niż różnice między oznaczeniami. Jak zauważył, takiego poglądu nie potwierdza orzecznictwo. „Nie jest możliwe stwierdzenie in abstracto, które elementy wcześniejszego znaku towarowego utkwią w pamięci konsumentów” – czytamy w wyroku.

W konsekwencji sąd orzekł, że podobieństwa między znakami nie są wystarczające, aby stworzyć prawdopodobieństwo wprowadzenia polskiego społeczeństwa w błąd, i stwierdził nieważność decyzji izby odwoławczej. Ta rozpozna sprawę raz jeszcze – sąd nie znalazł przesłanek, by samodzielnie orzekać co do odrzucenia sprzeciwu wobec rejestracji znaku.©℗

orzecznictwo